Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
07/08/2019 - 15:25

Zabił, bo lekarz odesłał go do domu? Co się wydarzyło w sądeckim psychiatryku

Czy masakra we Florynce mogła się nie zdarzyć? To już pewne, co potwierdza prokuratura, że na kilka godzin przed popełnieniem makabrycznej zbrodni zabójca był na oddziale psychiatrycznym sądeckiego szpitala. Jego brat, który go tam zawiózł, prosił o pomoc. Jak twierdzi, lekarz odesłał ich do domu. Wkrótce potem doszło do tragedii, o którą rodzina obwinia teraz psychiatrę. Taką wersję zdarzeń przedstawili bracia Stefana W. swojej znajomej z Florynki. Jak było naprawdę?

Czy tragedii we Florynce można było zapobiec? To "Sądeczanin" jako pierwszy zadał to pytanie. Napisaliśmy - o czym mówili w rozmowie z naszym reporterem mieszkańcy wsi - że matka zabójcy i jego brat prosili o zabranie Stefana W. do szpitala. Zapytaliśmy wówczas gorlickiego prokuratora Sławomira Korbelaka czy śledczy będą prowadzić postępowanie pod kątem zaniedbania ze strony służb medycznych.

- Nie mogę na razie zdradzać szczegółów tej sprawy. Powiem jedynie, że chodzi o konsultacje medyczne w ostatnich dniach. Takie konsultacje były - mówił prokurator

Czytaj też Morderstwo we Florynce. Co mówi prokurator. Narkotyki, dopalacze, choroba?

Teraz już wiadomo, że feralnego dnia jeden z braci Stefana W. pojechał z nim do sądeckiego szpitala i prosił o pomoc psychiatrę, u którego leczył się zabójca. To, jak wyglądała wizyta, mieli opowiedzieć swojej bliskiej znajomej.

- Bracia Stefana byli u mnie kilka dni temu z prośbą, żebym przywiesiła klepsydrę o dacie pogrzebu ich matki. Opisywali mi jak kilka godzin przed tragedią prosili psychiatrę, żeby przyjął Stefana na oddział. W tym czasie – jak opowiadali - Stefan tarzał się po podłodze i mówił całkiem od rzeczy, a ten lekarz nie widział ponoć powodu, żeby go zostawić w szpitalu.

- Opowiadali też, że lekarz zapytał, czy mają sto złotych, żeby zapłacić za wizytę. W końcu spytał Stefana czy go poznaje, jak się czuje i czy chce się leczyć, ale on powiedział, że nie chce i na tym się ta wizyta zakończyła. Tak mówili - opowiada kobieta.

O tym jaka był reakcja lekarza, brat Stefana W. bez ogródek mówił reporterowi TVN.

- Przyszedł pan doktor i stwierdził, że to zawracanie d… Taka była rozmowa z panem doktorem.

Czytaj też "Był jak naładowany pistolet". Wstrząsające kulisy zbrodni we Florynce

Czy podtrzymuje taką wersję zdarzeń? Niestety nie udało się porozmawiać z bratem zabójcy, który na kilka godzin przed tragedią zawiózł Stefana W. do szpitala.

- On mieszka w Sączu. Pewnie po pogrzebie próbuje dojść do siebie – mówią sąsiedzi zamordowanej kobiety. - Do domu matki nie ma co wchodzić.  Otoczony taśmami, a drzwi poobklejała policja.  

Jaka jest wersja psychiatry? Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, znacząco różni się od tej, przedstawianej przez rodzinę zamordowanej kobiety. Lekarz twierdzi, że Stefan W. zachowywał się spokojnie, mimo to, zaproponował mu pozostanie na oddziale. Mężczyzna miał odmówić. Czy tak było rzeczywiście? Na razie nie sposób tego zweryfikować, bo od poniedziałku lekarz przebywa na urlopie.

Ordynator oddziału psychiatrii Artur Broda, sprawy swojego podwładnego komentować nie chce.

- Jest powołana komisja i na pewno będą jakieś ustalenia. Myślę, że jeszcze w tym tygodniu protokół zostanie dostarczony do dyrekcji. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie było mnie tutaj, kiedy to się wydarzyło. Wczoraj wróciłem z dwutygodniowego urlopu.

Dyrektor sądeckiego szpitala Lidia Zelek potwierdza, że zabójca i jego brat na kilka godzin przed tragedią byli u lekarza na oddziale psychiatrycznym.  

- Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, ponieważ zaraz na następny dzień prokuratura zabrała wszystkie dokumenty medyczne. Nad wyjaśnieniem tej sytuacji pracuje komisja do zdarzeń niepożądanych.  

Jak to możliwe, tak twierdzi brat zabójcy, że mimo próśb rodziny, Stefan W. nie został przyjęty na odział psychiatryczny? – pytamy.







Dziękujemy za przesłanie błędu