Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
07/08/2019 - 15:25

Zabił, bo lekarz odesłał go do domu? Co się wydarzyło w sądeckim psychiatryku

Czy masakra we Florynce mogła się nie zdarzyć? To już pewne, co potwierdza prokuratura, że na kilka godzin przed popełnieniem makabrycznej zbrodni zabójca był na oddziale psychiatrycznym sądeckiego szpitala. Jego brat, który go tam zawiózł, prosił o pomoc. Jak twierdzi, lekarz odesłał ich do domu. Wkrótce potem doszło do tragedii, o którą rodzina obwinia teraz psychiatrę. Taką wersję zdarzeń przedstawili bracia Stefana W. swojej znajomej z Florynki. Jak było naprawdę?

-  W takich sytuacjach działa ustawa o zdrowiu psychicznym, która mówi wyraźnie, że pacjent musi wyrazić na to zgodę - odpowiada dyrektor szpitala.

Ale rodzina utrzymuje, że krzyczał i wił się po podłodze.

- Wersja lekarza jest inna. Opisał to zdarzenie i cała dokumentacja trafiła do prokuratury - mówi Lidia Zelek.

 

Jak było naprawdę, ustalą śledczy. Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej w rozmowie z "Sądeczaninem" przyznaje jedynie, że tego samego dnia, w którym doszło do tragedii Stefan W. został odwieziony przez członków swojej rodziny do szpitala.

- Po przebadaniu go, lekarz stwierdził, że może przebywać na wolności, dlatego wrócił do domu – mówi prokurator.

Skutki tej decyzji okazały się tragiczne. Stefan W. szpitalu był około  godziny jedenastej,  a po piętnastej w psychodelicznym szale rzucił się na matkę. Rozciął jej brzuch, a gdy kobieta konała, wybiegł na ulicę. W chorym zwidzie działał na oślep. Trafiło na 78-letnią sąsiadkę Annę. Stefan ranił ją w oczy nożycami krawieckimi i rzucił się do ucieczki. Zatrzymali go syn i wnuk ostatniej ofiary. Obezwładnili szaleńca i przetrzymali do przyjazdu policji. Nie wiadomo czy zaatakowana 78-latka odzyska wzrok.

Synowie zamordowanej kobiety mają wielki żal do lekarza psychiatry, że nie zatrzymał ich brata na obserwacji. Być może wtedy można byłoby zapobiec temu nieszczęściu – mówi znajoma rodziny z Florynki. - Mieszkańcy naszej wsi dalej są w szoku. Oby się tylko udało się uratować naszą sąsiadkę. Z tego co wiem, jedno oko ma zaszyte, bo nie udało się go uratować. Na drugim oku ma krwiaka. Niestety dalej jest w śpiączce –  dodaje ze łzami w oczach.

Czytaj też Zbrodnia we Florynce jak z horroru. Narzędziem tortur były nożyczki krawieckie

Stefan W. został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. Grozi mu dożywocie. Ze szpitala psychiatrycznego w Gorlicach został przewieziony do aresztu. Nie trafił jednak do zwykłej celi.  Jest w więziennym szpitalu pod opieką lekarzy.

Zobacz też Przesłuchali zabójcę z Florynki. Czy już dotarło do niego że zabił własną matkę?

Czy może zostać uznany za niepoczytalnego i uniknąć kary? - W takich sytuacjach kluczowa jest opinia biegłych - tłumaczy prokurator. - Stefan W. zostanie poddany sądowej obserwacji psychiatrycznej, która trwa od czterech do sześciu tygodni.

Czytaj też Florynka ze łzami żegnała sąsiadkę zamordowaną przez syna. Przypowieść Jezusa

[email protected] [email protected] fot. Jm, RG







Dziękujemy za przesłanie błędu