Rozmowa dnia: szpitale toną w długach, w Krynicy na leczeniu zarabiają. Dziwne?
Szpitalem w Krynicy kieruje od siedmiu lat. To pod rządami Sławomira Kmaka lecznica doczekała się dwóch modernizacji i stała się jedną z najnowocześniejszych placówek w regionie. Placówka wyszła także z długów i systematycznie poprawia się jej sytuacja finansowa.
Przychody za pierwsze półrocze tego roku wyniosły nieco ponad 22 mln złotych, jest nawet zysk 158 tysięcy złotych. Jak udało się tego dokonać?
-Od kilku lat nasze zobowiązania finansowe związane były przede wszystkim z inwestycjami. Jeśli chodzi o pozytywny wynik za pierwsze półrocze, to złożyło się na to kilka aspektów. Przede wszystkim we współpracy z radą powiatu, w bardzo udany sposób, pod koniec ubiegłego roku zrestrukturyzowaliśmy nasze zadłużenie. Obniżyliśmy poziom odsetek, dzięki czemu na ten rok zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych. W tym roku trzykrotnie narodowy Fundusz Zdrowia podnosił nam wycenę świadczeń. Poza tym niezwykle ważna jest kontrola kosztów. Bardzo dokładnie oglądamy każda złotówkę i mocno oszczędzamy, co oczywiście nie dotyczy pacjentów i personelu.
Jak pogodzić sztywne, urzędowe ceny za usługi medyczne i ich reglamentację, także przymusowe ustalenia co do wynagrodzeń pracowników z wolnymi cenami za usługi outsourcingowe, leki i sprzęt? Czy krynicka lecznica zyskała czy też może straciła na wejściu do tak zwanej sieci szpitali? Na te i inne pytania w rozmowie z „Sądeczaninem” odpowiada dyrektor placówki Sławomir Kmak.