Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
16/03/2016 - 13:15

Poeci Sądecczyzny: Bronek z Obidzy

Rozpoczynamy cykl publikacji pod wspólnym tytułem "Poeci Sądecczyzny". Jego autorem będzie prof. Bolesław Faron, historyk literatury, krytyk literacki, wykładowca akademicki i wydawca, laureat tegorocznej Nagrody im. Ks. Prof. Bolesława Kumora, w kategorii "sądecki autor". Prof. Faron pochodzi z Czarnego Potoku, gmina Łącko. Nigdy nie zerwał serdecznej więzi łączącej go z ziemią rodzinną i jak mało kto wie, co gra w duszy sądeckich poetów.

Nowy Sącz jest ciekawym środowiskiem intelektualnym i artystycznym, a de facto nie ma organu prasowego, który mógłby mu w tej sprawie służyć. Nie spełnia tej roli „Rocznik Sądecki”, jego zadania są inne, nie pełni również tej roli prasa krakowska z sądeckimi mutacjami. Nie powstało tutaj regionalne pismo artystyczno-literackie. Okazjonalnie teksty literackie pojawiają się w „Almanachu Muszyny”, „Almanachu Sądeckim” i „Almanachu Łąckim”, także w "Południcy", dodatku do miesięcznika "Sądeczanin", redagowanym przez Witolda Kalińskiego, prezesa Towarzystwa Literackiego im. C. Norwida w Nowym Sączu.  

Portal Sądeczanin.info postanowił wypełnić tę lukę. Raz w miesiącu będziemy drukować specjalny cykl pt. „Poeci Sądecczyzny”, w którym będziemy prezentować po 2-3 wiersze autorów urodzonych na Sądecczyźnie, emocjonalnie związanych z tą ziemią (Bronek z Obidzy, Adam Ziemianin, Wanda Łomnicka-Dulak), czy twórców z innych regionów kraju, których zainspirował sądecki krajobraz, tutejsi ludzie (Jerzy Harasymowicz, Maria Kownacka).  

Publikujemy pierwszy odcinek z cyklu "Poeci Sądecczyzny". Ten i kolejne odcinki ukażą się również na łamach miesięcznika "Sądeczanin".  Zwieńczeniem cyklu będzie "Antologia Poetów Sądecczyzny" wydaną we współpracy z redakcją "Południcy", w  ramach Biblioteki Sądeczanina.

**
Na temat twórczości Bronka z Obidzy (Bronisława Kozieńskiego) pisaliśmy szerzej w miesięczniku „Sądeczanin” w ubiegłym roku, („Sądeczanin”, wrzesień 2015). Toteż tutaj przypomnijmy tylko parę kwestii. Poeta ten, z zawodu stolarz i budowlaniec, debiutował w 2007 roku. Pisać zaczął w Norwegii, w Trondheim podczas pobytu na kontrakcie budowlanym. Opublikował dotąd cztery tomy poezji: Orły nad Sokolicą (Nowy Sącz 2009), Nie szkoda gadać (Obidza 2010), Strefa ciszy (Kraków 2014) oraz Wiklinowe ptaki. 100 wierszy (Kraków 2015).

O poezji Bronka z Obidzy krytycy literatury wyrażają się wręcz entuzjastycznie, nazywając go „nieokiełznanym mustangiem”, „góralem w dżinsach”, a jego wiersze określają jako „bezkompromisowe i szczere”. Tomasz Sobieraj, redaktor naczelny "Krytyki Literackiej", po lekturze Wiklinowych ptaków napisał:
 „Dziękuję za książkę Bronka z Obidzy. Jest znacznie ciekawsza od stosów tomików naszych rodzimych, uznanych i nagradzanych wierszopisów [...]. Do tego pisze z sensem i w ogóle ma o czym pisać, nie nudzi, nie ciamka, nie memła. Rzadkość. Prawdziwy oryginał. [...] Takich jak on należy objąć specjalną ochroną”.

Wiersze Bronka z Obidzy podejmują tematy ważkie, operują językiem, może trochę chropowatym, językiem własnym, wyrosłym z mowy tutejszego ludu. Cechuje go z jednej strony ogromna prostota, z drugiej charakterystyczna dla języka wsi głęboka metaforyka.  Podmiot liryczny jawi się tutaj jako osobowość niezależna, niepodatna na żadne ograniczenia, wpływy. Bronek z Obidzy wyraźnie akcentuje swoją osobowość.
Góry są wszechobecne w jego poezji i to niezależnie, czy kreśli nastrój poszczególnych pór roku, czy dnia, czy opisuje krajobrazy lub zjawiska przyrody (deszcz, mgły), czy sceny rodzajowe, czy pisze o kwestiach ostatecznych. Zawsze do gór powraca. Teksty osadzone w rodzinnym krajobrazie, w okolicach Obidzy, Rytra, Łącka, Zabrzeży, Maszkowic, Podhala, Tatr są najmocniejsze. Bronek ma o czym pisać. Materii dostarcza mu życie, życie pełne fizycznego trudu. Umie je obserwować, analizować, ująć w skrócie metafory, spiąć rytmem, rymem, o którym powie bez fałszywej skromności: „Kiedyś rym mną rządził, teraz ja nim rządzę”.

Czytelnikom „Sądeczanina.info” proponujemy lekturę czterech nowych wierszy, które powstały na początku tego roku w Bonn, gdzie aktualnie Bronek z Obidzy pracuje na tamtejszych budowach. Proponujemy zwrócić uwagę na tekst Ostatni grajek, związany z pogrzebem ojca poety Eugeniusza Kozieńskiego, który zmarł we wrześniu 2015 roku.

Bolesław Faron

**

Ostatni grajek

Twój czas się skończył trochę wcześnie,
a może właśnie, jak należy.
Niby przejrzały już czereśnie,
liście oddały wilgoć drzewom.
 
Niby, lecz coś mi tutaj nie gra.
Wiem, że zagrały ci organy,
lecz skąd się wziął ten obcy trębacz,
z ostatnim marszem pożegnalnym.
 
Grał, jakby nigdy nic nie musiał,
pewnie i śmierci się nie kłaniał.
Dla mnie, dla siebie, Eugeniusza,
wędrowny mag, cmentarny anioł.
 
Wszystko skończyło się zbyt szybko,
a może jednak niekoniecznie,
w końcu zagrała ci muzyka
i nawet całkiem obcy nieśli.
 
Jednak? Lecz w sumie bez znaczenia,
widać tak jest i tak być musi.
Jeśli mnie dziwi coś, to trębacz,
skąd się tu wziął, kto go zaprosił.
 
Grał, jakby nigdy nic nie musiał
i nawet głośno się tym chwalił,
dla mnie, dla siebie, Eugeniusza
i wszystkich, którzy jeszcze stali.

 

Malinowy szlak
 
Nie wychodziłem nigdy zbyt wysoko z dolin.
Przehyba, Radziejowa, Koziarz nad Obidzą,
by bliżej być myślami, oczami, co widzą
nie zaćmę horyzontów, lecz światło okolic.
 
Nie wlokłem się, jak inni w buciorach do nieba,
by czuć się w niego wziętym gdzieś na dachu ziemi,
mnie starczy Sopatowiec, trzy korony Pienin,
przy malinowym szlaku zwykła kromka chleba.
 
O! Spójrz pani na niebo gołębie wracają,
zakręcą nad doliną, znikną za gronikiem,
choć to nie moje ptaki, codziennie je liczę
 
i myślą odprowadzam, aż ku Himalajom.
Więc po co mi tam wchodzić. Na lodowej górze,
skowronek nie zaśpiewa, świerszcze nie zagrają.

 
Bez zezwolenia
 
Chciałbym zbudować kolejny dom tam,
gdzie już dzisiaj miejsca nie ma,
wysoko w górze, daleko stąd,
gdzie ponoć nigdy się nie ściemnia.
 
Nieduży domek z izbą dla pana,
dla pani. Kiedy mnie odwiedzą
lekką kołyską do huśtania,
gdyby był przy niej mały Jezus.
 
By dostać miejsce w tamtej parafii,
trzeba bogatym być albo świętym.
A ja się żegnam na chybił trafił
i pacierz klepię tylko z pamięci.
 
A może jeszcze podobny domek
zbuduję gdzieś, tam bez zezwolenia.
Przyjdą, nie przyjdą - prosty rachunek.
Ważne, że będę w nim na nich czekał.

 

Ciemna strona księżyca
 
nie ma ciemniejszej strony od pełni księżyca
w ten czas najlepiej widać przestrach nietoperzy
to w niej się dopalają resztki białej świecy
przy niej złorzeczą koniom pijani dorożkarze
 
pełnią spaceruje kot po kalenicy
niedźwiedzie polarne czyszczą brudne futra
to nią się pozdrawiają zaspani latarnicy
i w niej jest judaszowy podgląd w stronę jutra

 
 Bronek z Obidzy
 







Dziękujemy za przesłanie błędu