Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
09/04/2016 - 21:25

Ks. Jerzy Jurkiewicz: Proboszcz powinien być blisko ludzi

Można odczuć, że bazylika to kościół „numer jeden” w Nowym Sączu. Ja też, kiedy przyszedłem do parafii, czułem, że ludzie mają ogromny szacunek – nie do mojej osoby oczywiście – ale do urzędu proboszcza parafii świętej Małgorzaty – mówi ks. Jerzy Jurkiewicz w rozmowie z Łukaszem Połomskim.

Wywiad z ks. Jerzym Jurkiewiczem, proboszczem parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu, zakończył 12-odcinkowy „Poczet proboszczów sądeckiej fary”  autorstwa Łukasza Połomskiego, publikowany w kolejnych numerach miesięcznika „Sądeczanin”.  

**

Czy Ksiądz Proboszcz wiedział coś o dziejach swojej parafii, rozpoczynając pracę w Nowym Sączu?

- Z punktu widzenia historycznego nie wiedziałem wiele. Oczywiście, duchowni posiadają wiedzę na temat istnienia sądeckiej parafii, ale jedynie z perspektywy czasów współczesnych, nie historycznych. Nie ukrywam więc, że miałem świadomość tego, jaka to jest parafia i znałem jej rangę. W jej historię musiałem się dopiero zagłębić.

W życiu parafii miało miejsce wiele ważnych wydarzeń. Kościół świętej Małgorzaty istnieje wszak od początków istnienia miasta. Które wydarzenia są dla Księdza najważniejsze w tej bogatej historii?

- Pierwsze to te, które sięgają okresu związanego z początkami miasta. Wtedy znaczenie kościoła świętej Małgorzaty zaczęło rosnąć. Myślę, że bardzo ważne w tym czasie było podniesienie świątyni do godności kolegiaty w 1448 roku. Aktu erekcji kapituły dokonał kardynał Zbigniew Oleśnicki. Przez prawie 340 lat kolegiata odgrywała w dziejach miasta bardzo ważną rolę. Oddziaływała także na cały region.

Inne istotne wydarzenia miały miejsce 230 lat temu, w 1785 roku, kiedy przeniesiono obraz Przemienienia Pańskiego do kościoła świętej Małgorzaty. Na pewno ważną datą było także podniesienie świątyni do godności bazyliki mniejszej w 1992 roku. Dokonał tego Ojciec Święty Jan Paweł II. Kolejnym doniosłym wydarzeniem z tego okresu była reerekcja Kapituły. Dzięki temu podkreślono duchową spuściznę minionych wieków.

Gospodarzami sądeckiej fary było wielu wybitnych duchownych. Sylwetki tych wielkich postaci opisywałem w 2015 roku na łamach tego miesięcznika. Czy któryś z poprzedników jest Księdzu wyjątkowo bliski?

- Okolicznością, która skłoniła mnie do poszukania informacji na temat poprzedników, było odsłonięcie w minionym roku tablicy pamięci biskupa lubelskiego Fulmana. W czasie okupacji niemieckiej wspomniany biskup kierował diecezją lubelską z sądeckiej plebanii. Proboszczem w Nowym Sączu był wówczas ksiądz infułat Roman Mazur (1926–1948). Ukrywanie przez niego na plebanii biskupa lubelskiego, dzięki któremu wyświęcono tutaj trzydziestu siedmiu księży, było niewątpliwie aktem wielkiej odwagi. To było bardzo ryzykowne. Gdyby wyszło na jaw, co się dzieje na plebanii, mogłoby się to skończyć tragicznie. Przyzwolenie na kierowanie diecezją lubelską stąd i opieka nad tymi działaniami wymagały od ówczesnego proboszcza ogromnego hartu ducha.

Myślę, że postacią, do której życiorysu czasem sięgam, jest proboszcz urzędujący w wieku XIX, ksiądz Jan Machaczek. To bardzo ciekawy kapłan. Zasłynął jako radosny proboszcz. Warto by powrócić do jego bogatych w życiową mądrość anegdot, może wydać je na nowo.

Kolejną wielką postacią jest ksiądz infułat Władysław Lesiak. Jego proboszczowanie w latach 1949–1977 przypadło na trudny okres komunizmu. Do dziś we wspomnieniach parafian ksiądz Lesiak funkcjonuje jako kapłan niezłomny, bardzo odważny. Jego działania oczywiście pociągały za sobą różne konsekwencje, ale nie bał się mówić prawdy. Ksiądz prałat Lisowski także był człowiekiem, który odcisnął swoje piętno na historii Sącza. Był proboszczem mocno zaangażowanym w kształtowanie młodego pokolenia, co objawiało się wspieraniem powstających szkół katolickich, które w zamyśle prałata miały kształcić zdolne dzieci pochodzące z biedniejszych rodzin. Ksiądz prałat to również wielki duszpasterz. Założone przez niego stowarzyszenia pracują i działają przy parafii do dzisiaj.

Kierowanie parafią to ciężkie zadanie. Zapewne pracochłonne, gdyż nowosądecka parafia należy do największych w diecezji.

- Tak, jest to druga pod względem wielkości parafia, po Mielcu. Kierowanie nią to trudne zadanie ale myślę, że nie ciężkie. Jest nas, księży, cały zespół. Sam proboszcz w tak dużej parafii nie dałby rady pracować. Jest to ogrom obowiązków, ale wypełnianych zespołowo. Ważne jest to, że jeżeli zespół jest zgrany, a właśnie taki mamy, to praca przebiega bardzo sprawnie. Nie czuje się zmęczenia.

Przy parafii jest mnóstwo przedsięwzięć, akcji. Wiele jest takich czysto duszpasterskich, parafialnych, ale sporo także ogólnodiecezjalnych, związanych z miastem, patriotycznych uroczystości. I bardzo dobrze, że tyle się dzieje, że parafia i świątynia żyje.

Proboszcz nowosądecki zawsze był swoistym „ojcem miasta”. Kierowanie sądecką parafią to zapewne nie tylko odpowiedzialność, ale również prestiżowe zadanie?

- Można odczuć, że bazylika to kościół „numer jeden” w Nowym Sączu. Ja też, kiedy przyszedłem do parafii, czułem, że ludzie mają ogromny szacunek – nie do mojej osoby oczywiście – ale do urzędu proboszcza parafii świętej Małgorzaty. Przyznam szczerze, że zupełnie nie jestem do tego przyzwyczajony. Proboszcz powinien być blisko ludzi. Dlatego staram się w miarę możliwości poznawać parafian. Najlepszą okazją jest kolęda i prowadzenie kancelarii, w czym staram się czynnie uczestniczyć.

To przekonanie wynika zapewne z roli dziejowej jaką odgrywali tutejsi duszpasterze. Widocznym znakiem tej dziejowej spuścizny jest kapituła. Wielu sądeczan wie, że istnieje, ale niewielu zdaje sobie sprawę z tego, czym dziś zajmują się kanonicy i prałaci zasiadający w tym gremium. Ksiądz, jako proboszcz sądecki, jest jej prepozytem, stoi na jej czele.

- Kapituła ma dziś ważną funkcję – można by powiedzieć – liturgiczną. Tutaj chodzi o celebrowanie różnych uroczystości. To jest jeden aspekt działalności. W swoim statucie kapituła ma być ciałem doradczym biskupa. Ma wspomagać jego przedsięwzięcia duszpasterskie. Myślę, że najpraktyczniejsze zadanie, z jakiego wywiązuje się sądecka kapituła, to fundowanie stypendiów dla młodzieży biednej, ale zdolnej. Każdego roku dla studentów, czy też dla młodzieży szkół średnich, fundujemy takie stypendia. Pochodzą one z naszych składek – naszych, czyli członków kapituły. Każdy kanonik w miarę możliwości wpłaca pieniądze na taki fundusz.

Jednym z ważnych zadań kapituły jest także szerzenie kultu Pana Jezusa Przemienionego. Ostatnio, we współpracy z Muzeum Okręgowym, zorganizowaliśmy konferencję poświęconą cudownemu obrazowi Przemienienia z naszej świątyni.

Myślę, że niewiele osób wie o tak bogatej działalności kapituły. Bazylika jest jednak centrum życia parafialnego. Jakie zadania duszpasterskie stoją przed naszą parafią w najbliższym czasie?

- Myślę, że to zadania, które stoją przed Kościołem. Życie religijne tutaj, na Sądecczyźnie, jest bardzo aktywne. Kościoły mamy pełne. W różnych, innych częściach Polski jest inaczej. I, dzięki Bogu, u nas ta frekwencja jest ciągle wysoka. W czym jest teraz największa trudność? Mianowicie w zaangażowaniu młodego pokolenia. Mówimy tutaj o zaangażowaniu w naszą działalność duszpasterską. My, kapłani, bardzo przeżywamy to, że w tych wszystkich rozlicznych grupach funkcjonujących w naszej parafii stwierdza się niedobór osób w średnim wieku. Sądzę, że w dzisiejszych poplątanych czasach wskazane jest pokazywanie ludziom, że warto się w takie działania zaangażować.

Jest wielka potrzeba pomocy laikatu. My, jako księża, bardzo to odczuwamy. Nie jesteśmy w stanie wszędzie dotrzeć, nie jesteśmy w stanie sprawić, żeby ktoś się na nas otworzył bez pomocy wiernych. Poprzez zaangażowanie ludzi świeckich, jesteśmy w stanie trafić z Ewangelią do szerszej grupy ludzi. Moim marzeniem byłoby zaangażować w duszpasterstwo całe rodziny. Funkcjonują u nas w parafii Kręgi Domowego Kościoła, są bardzo dobrą formą ewangelizacji, stałą formacją duchową. To są inicjatywy niezwykle ważne, to są ludzie, na których potem można liczyć w wielu przedsięwzięciach.

Trudnością współczesnych duszpasterzy jest także emigracja zarobkowa. Kiedy ludzie wracają z emigracji na chwilę, to od rana do wieczora są zabiegani. Dla wielu ludzi emigracja to jest jednak dylemat. Mając dzieci, wielu ludzi myśli, jak zapewnić rodzinie byt, dlatego wyjeżdżają.

Przy wizytach kolędowych dostrzegamy, że jest wielu ludzi wartościowych, chętnych, aby się zaangażować w nasze działania. Myślę, że przy odrobinie dobrej woli, każdy, w każdej grupie wiekowej, może coś znaleźć dla siebie. Począwszy od dziewczęcej służby maryjnej, ministrantów, lektorów, po Kręgi Domowego Kościoła. Mamy liczne organizacje młodzieżowe, Caritas i inne grupy zrzeszające wiernych. Będziemy się starali ludzi zachęcać, aby aktywniej uczestniczyli w życiu parafialnym.

Bardzo podoba mi się idea Mszy Świętej przez internet. Wygląda na to, że to przejaw nowej ewangelizacji w naszej parafii.  Czy jest to znak czasu, czy może odzew na potrzebę?

- Do tej pory były transmitowane Msze Święte odpustowe przez cały tydzień. Gdy przyszedłem do parafii, spotykałem się z pytaniami, czy jest to planowane na stałe. Od początku byłem zwolennikiem takiego rodzaju transmisji. W minionym roku podczas odpustu transmitowaliśmy nabożeństwa przez cały tydzień. Potem otrzymałem wydruk dotyczący statystyk wyświetleń. Zdziwiłem się mocno: zaglądały tam nawet osoby z bardzo odległych krajów. Pomyślałem, że Msze Święte internetowe to nie tylko pomysł, ale także potrzeba. Otrzymywałem również liczne mejle z pytaniem o takie transmisje.

Udało nam się to zrobić i mamy w parafii bardzo pozytywny oddźwięk na taki rodzaj transmisji. Chodząc teraz po kolędzie, byłem w jednym domu, gdzie mieszka starsza pani, która jest schorowana i nie wychodzi już z mieszkania. Jej syn powiedział mi, że przełączyli babci obraz z komputera na telewizor i tak ogląda Mszę Świętą z Bazyliki. Oczywiście, jest możliwość oglądania czy słuchania Mszy Świętej z innych miejsc, ale to jest nasz kościół.

Zresztą za sprawą transmisji poszła także zmiana strony internetowej. Myślę, że to jest taki czas, że trzeba być w tej przestrzeni. Nie ma co mówić, że internet jest zły, bo jeżeli jest zły, to wejdźmy w niego z czymś dobrym. Od nas zależy, jak z niego korzystamy. Mamy co pokazywać – nie tylko grupy – jest także poradnia Arka, o której informujemy. Oferta jest szeroka. Pokazujemy w internecie, co się dzieje przy kościele, jak działają nasze grupy. Ostatnio pojawił się portal Bazyliki na Facebooku.

Kościół to nie tylko duszpasterstwo, ale także dziedzictwo materialne. Parafia przygotowuje remont świątyni, o czym można usłyszeć podczas ogłoszeń parafialnych. To będzie chyba spora inwestycja?

- Wiele zależy od funduszy. Są już wykonane projekty, ponieważ będziemy ubiegać się o dotacje. Zaplanowaliśmy kompleksowy remont. Jeżeli uzyskamy fundusze, to zamierzamy wymienić dach, dokonać renowacji elewacji zewnętrznej i malować wnętrze, łącznie z renowacją fresku w prezbiterium. Kościół nabierze wówczas naprawdę nowego wyglądu. Szczerze mówiąc, teraz tego sobie nie wyobrażam, ale ufam – to Boża sprawa – że nam się jakoś uda to zrealizować.

Zakres prac jest ogromny. W pierwotnej wersji nie myślałem o wymianie dachu, ale okazało się, po gruntowniejszym przebadaniu stanu dachówki, że trzeba ją wymienić. Oczywiście, przed malowaniem należy przeprowadzić badania ścian, czy nie znajdują się tam jakieś freski. Gdyby okazało się, że takowe znaleziono, mam nadzieję, że pojawią się także fundusze na ich odsłonięcie i udostępnienie. Wtedy będziemy się musieli nad tym pochylić. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Ostatni ważny remont fary odbywał się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Wówczas przywrócono gotycki wygląd kościoła. Jak na tamte czasy było to ogromne przedsięwzięcie.

W dalszym planie jest na pewno plac kolegiacki. No i oczywiście trzeba pomyśleć o ołtarzu polowym z prawdziwego zdarzenia, który stałby tutaj na stałe. Ale myślę, że to dalsza przyszłość. Wstępnie, najbliższy remont – jeżeli wszystko się powiedzie – jest zaplanowany w ciągu najbliższych trzech lat, do 2019 roku.

Miejmy nadzieję, że wszystkie przedsięwzięcia zaplanowane przez Księdza dojdą do skutku. Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej posłudze duszpasterskiej.

Rozmawiał Łukasz Połomski

fot. archiwum Sądeczanina







Dziękujemy za przesłanie błędu