Śnieg jest, ale na narty jeszcze za wcześnie
- W ostatnią noc po raz pierwszy uruchomiliśmy armatki - usłyszeliśmy od pracownika ośrodka w Wierchomli. Zbocze pokrywa 10-centymetrowa warstwa naturalnego puchu. Na szusowania z góry to jeszcze za mało.
Na szczycie Jaworzyny Krynickiej leży więcej śniegu, lecz tam dopiero przyglądają się pogodzie.
- Nie ma się co wyrywać, nie ruszymy wcześniej jak w połowie grudnia - ocenia Jan Łuszczewski, prezes Kolei Gondolowej Jaworzyna Krynicka.
Prezes tłumaczy, że owszem spadło trochę śniegu, jak na tę porę roku nawet sporo, ale różne pogodynki w telewizji zapowiadają ocieplenie.
- Żeby rozpocząć naśnieżanie potrzeba minimum trzy-cztery stopnie mrozu i z pięćdziesiąt stopni nawilgocenia powietrza, a tego jeszcze nie ma - dodał Łuszczewski.
Synoptycy zapowiadają długą i śnieżną zimę. Właściciele narciarskich biznesów na Sądecczyźnie liczą, że odbiją sobie straty z poprzednich lat, kiedy sezon późno się zaczynał i szybko kończył.
Wszędzie poczyniono jakieś inwestycje przed zimą, żeby przyciągnąć miłośników białego szaleństwa, bo konkurencja jest duża.
(s)