Dlaczego malują pasy na Alejach w środku dnia?! Kierowcy klną jak diabli
- Pani droga, jak ja mam pasażerów zabrać jak zatoczka zablokowana? Staję na środku drogi i mam świadomość, że za mną już staje miejski autobus i cały ruch blokujemy. To niepoważne. To nie średniowiecze! - nie krył irytacji kierowca zawodowy, który zadzwonił do nas jako kolejny.
Ma racej, widzieliśmy to na własne oczy, na Alejach Batorego na przystanku koło szkoły.
- To nie jest droga na takie wygłupy. Miasto komuś płaci, miasto wymaga i kropka.
- Panie dyrektorze nie można tego robić nocą? Nie macie wpływu na firmę, która to robi? - pytamy w ślad za sygnałami Grzegorza Mirka, szefa Miejskiego Zarządu Dróg.
- Co możemy, malujemy nocą. Ale jak malujemy nocą, to są skargi, że zakłócamy ciszę nocną, bo maszyny za głośno pracują i że śmierdzi. Dlatego tam, gdzie nie ma domów, zamieszkanych budynków działamy w nocy, a tam gdzie zabudowa jest gęsta - w dzień, na raty, tak żeby jak najmniej blokować ruch aut - mówi dyrektor.
- Ta farba schnie piętnaście minut, ruch po tym czasie jej nie zaszkodzi. Staramy się robić wszystko jak najsprawniej. Rozumiemy i staramy się pogodzić wszystkie strony: pieszych i kierowców, ale również mieszkańców - zapewnia.
Oznakowanie jest malowane raz na jedynym pasie jezdni, raz na drugim, by nie zablokować drogi całkowicie.
Ps. pachołki zniknęły zanim zdążyliśmy dojść z Barbackiego na Aleje, czyli rzeczywiście w przeciągu 15 minut od telefonów Czytelników.
ES [email protected] Fot.:ES