Drugie życie stodoły. Stare deski na Zachodzie w cenie!
Krążąc po sądeckich wioskach co rusz można się teraz natknąć na starą, krzywą stodołę obitą nowymi deskami. To już epidemia, tak jest w wielu wsiach gminy Chełmiec, gminy Limanowa i nie tylko. O co chodzi?!
- Przyjechało dwóch chłopów i powiedzieli, że chętnie wymienią w stodole stare deski na nowe. Powiedzieli, że zrobią to za darmo, więc czemu nie skorzystać - mówi pewna gospodyni z gminy Chełmiec.
- Jeszcze tatuś stawiał tę stodołę, zaraz po wojnie - dodała gospodyni.
Ta stodoła ma 70 lat, prawdę mówiąc mieli ją rozbierać, bo już nie sieją zbóż, a w stajence nie ma żadnego ogona. Zostało dziesięć kur plus cztery króliki oraz dwa psy i trzy koty. Po mleko jeżdżą do "Biedronki", tacy z nich rolnicy.
Podczas drugiej wizyty panowie dokładnie wymierzyli stodołę. Za trzecim razem przyjechali z nowymi deskami i energicznie zabrali się do pracy
- Bardzo robotni, zeszło im dwa dni, stukali od światu do nocy. Dawałam im tylko jedzenie - mówi kobieta.
I tak było wszędzie, gdzie starą stodołę obito nowymi deskami.
Okazuje się, że stare deski z sądeckich stodół, wysmagane wiatrem i słońcem, zakonserwowane deszczem i śniegiem osiągają zawrotne ceny na Zachodzie Europy.
- Kubik takich desek kosztuje kilkaset euro - mówi osoba zorientowana w temacie. - Wyrabia się z nich meble, wykłada podłogi, stawia stylowe parkany. Nie wymagają żadnej konserwacji, a nadają otoczeniu dostojeństwa i patyny wieków. W Belgii, Holandii i Niemczech zapanowała moda na takie drewno.
Wyspecjalizowane ekipy budowlańców, przeważnie z Podhala, zwietrzyły znakomity interes i na potęgę "rewitalizują" sądecką i limanowską wieś. Na Podhalu pojawiły się nawet tablice z napisem; "Kupię stare deski".
- Gdyby nasi wstali, to by nie poznali - słyszymy na odchodnym w gospodarstwie, które odwiedziliśmy z aparatem fotograficznym.
(HSZ), fot. własne