Książka o „Łaziku” zaciekawiała mieszkańców Łącka
„Ich świat nie był czarno-biały – tu szlachetni rycerze podziemia, tam niegodziwi zdrajcy ojczyzny. To było krwawe piekło, w którym mieszało się dobro ze złem. „Odział” jest opowieścią o Janie Wąchale „Łaziku” , dowódcy patrolu egzekucyjnego AK, i o jego ludziach. W tej historii nic nie układa się tak, jakbyśmy chcieli pamiętać. Ani to, że młody Wąchała, po zamordowaniu człowieka został dowódcą partyzanckiego oddziału, ani to, że zmuszał skazańców, by klękali i przepraszali za grzechy” – to fragment z okładki książki wydanej przez „Wielką Literę”. „Oddział” nie jest typową książką historyczną. Wójcik zaskakuje od początku sposobem opowiadania, które przybrało formę fabularyzowanego dokumentu. Dla autora historia „Łazika” ma charakter osobisty.
– Książkę napisałem zupełnie przez przypadek. Kiedyś siostra poprosiła mnie, żeby zebrać w całość informacje, które ukazały się drukiem o Janie Wąchale. Chcieliśmy mieć coś w domu dla naszych dzieci i wnuków. Razem z siostrą długo nie wiedzieliśmy, że ojciec był w Armii Krajowej – zaznacza autor.
Samo odkrycie wojennej historii ojca było dla autora sporym zaskoczeniem...
– Miałem osiemnaście lat i polonistka kazała mi napisać referat o Tadeuszu Boyu Żeleńskim. Seria książek Żeleńskiego stała na najwyższej półce. Kiedy wyjmowałem kolejne tomy, zobaczyłem coś. To było P38 kaliber 9 i dwa magazynki, woreczek z amunicją. Byłem kompletnie zaskoczony. Położyłem pistolet na stole i kiedy tata wrócił z pracy, zapytałem się po co mu ten pistolet? Skąd go ma? Tato wyciągnął kilka fotografii i powiedział, że to jest Jan Wąchała „Łazik”, a to jestem ja – miałem pseudonim „Marian”. Widziałem wcześnie te zdjęcia, ale wtedy tato mówił, że to zdjęcia z planu filmowego – mówi Jerzy Wójcik.
Do historii oddziału AK dowodzonego przez „Łazika” Wójcik wrócił w 2012 roku, kiedy spotkał Dawida Golika z krakowskiego IPN-u. Młody historyk wiele wniósł do powstającej książki, zwłaszcza przydały się jego kwerendy w archiwach państwowych. Tak powstała 300-stronicowa historia zapomnianego „przez świat” Jana Wąchały, który w 1946 roku zginął z rozkazu Józefa Kurasia „Ognia”. Dla jednych „Łazik”, niemal bezbłędny egzekutor zdrajców, był bohaterem, dla innych najgorszym łotrem... i to w tej historii jest najbardziej wciągające.
W piątek (29 kwietnia) na spotkanie z Wójcikiem w Łącku przybyły tłumy. Z sali wyniesiono nawet niepotrzebne meble, żeby mogło zmieścić się więcej osób. Na 10 minut przed spotkaniem sprzedały się wszystkie książki (52 sztuki!).
(JB)
Fot. JB