Nowy Sącz: Sklep z dopalaczami zwija manatki
- Nie ma tam już nikogo, nikt nie dzwoni, przestali się kręcić kapturowcy – mówią sąsiedzi. Ostatnio, po publikacjach m.in. w „Sądeczaninie”, sklepik nękała kontrole Sanepidu. Jak informowaliśmy, inspektorzy sanitarni zakwestionowali kilkadziesiąt specyfików, znalezionych w ofercie handlowej sklepu, reklamującego się niewinnymi kadzidełkami z Dalekiego Wschodu.
Walka z dopalaczami nie jest łatwa, gdyż powstają coraz nowsze syntetyki chemiczne o piorunującym działaniu na organizm człowieka, nie ujęte jeszcze w spisie zakazanych. Ofiarą dopalaczy „konsumowanych” na różne sposoby padają głównie młodzi ludzie. Efekt zawsze jest tragiczny.
To było piąta lokalizacja w Nowym Sączu sklepu prowadzonego przez tajemnicza spółkę spod Łodzi, przeganianą w całej Polsce. Sklep z dopalaczami wędrował z Jagiellońskiej na Lwowską, Sobieskiego, znowu Lwowska i jeszcze raz Jagiellońska. Tylko czekać, gdzie się odrodzi?
(s)