Płonące opony i samochód w potoku
„Malowana noc” (z pierwszego na drugi dzień świąt Wielkanocnych) znana jest w tradycji ludowej z robienia pomysłowych żartów domownikom i sąsiadom. Dawniej psikusy te przybierały różną formę. Na wsiach psotnicy wciągali wozy na dachy budynków, zdejmowali w obejściach bramy, malowali okna smołą, bądź wapnem, zatykali również kominy, a nawet wypuszczali bydło z obory. Nie można było się obrazić na takie niespodzianki, chociaż niektóre z nich były bardzo dokuczliwe i dotkliwe.
Do dzisiaj w niektórych miejscowościach tradycja ta żyje, choć nie ma już takiej formy, jak dawniej. Niektórzy uważają nawet, że nie ma ona już nic wspólnego z kiedyś tolerowanymi psikusami, że są to zwyczajne wybryki chuligańskie.
Dzisiejszej nocy Straż Pożarna i Policja interweniowała w różnych miejscowościach regionu.
Straży gasili płonące opony, które paliły się na skrzyżowaniu obok szkoły w Brzeznej-Litaczu. Płonęły one też nieopodal remizy OSP w Podrzeczu oraz w Klęczanach.
W Rytrze strażacy wyciągali w nocy zepchnięty do koryta potoku Fiat 126 p. Auto zostało przekazane właścicielowi.
Na ul. Długoszowskich w Bobowej samochód wjechał w usypany na drodze kopiec ziemi. Na szczęście nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał. W samochodzie został uszkodzony zderzak.
(MACH)
Fot. PSP w Nowym Sączu.