Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
29/12/2015 - 13:25

Stary Rok w sądeckiej polityce. Stronniczy przegląd Szewczyka

W mijającym 2015 roku polityka kręciła się wokół wyborów: najpierw prezydenckich (maj), a później parlamentarnych (październik), które zrewoltowały scenę polityczną. Na Sądecczyźnie niespodzianek nie było. Wiosną Andrzej Duda, kandydat PiS do najwyższego urzędu w państwie, zresztą o starosądeckich korzeniach, zmiażdżył w naszym okręgu broniącego prezydentury Bronisława Komorowskiego (PO), a jesienią Zjednoczona Prawica zdobyła u nas osiem z dziesięciu mandatów poselskich i oba senatorskie. Tradycyjnie prawica rekordowe poparcie odnotowała w Kąclowej, gm. Grybów, gdzie, moim skromnym zdaniem, powinny odbywać się posiedzenia komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości.

Jednak indywidualnie największy sukces w mijającym roku odniósł nie żaden z polityków sądeckiego PiS (chyba że przypiszemy Sądecczyźnie urodzonych w Nowym Sączu ale od  dawna tu nie mieszkających: Joachima Brudzińskiego, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego, lub ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka) lecz szef sądeckiej PO, poseł Andrzej Czerwiński.

Szesnastego czerwca br. Czerwiński został nieoczekiwanie ministrem skarbu w dołującym w sondażach rządzie Ewy Kopacz i dotrwał na tym stanowisku równe pięć miesięcy, do dymisji gabinetu 16 listopada br. Najważniejsze, że nie wplątał się po drodze w żadną aferę, co rzadkie w przypadku szefa tego niebezpiecznego resortu, a nawet wywiązał się z obietnicy otwarcia w październiku gazoportu w Świnoujściu. Chyba że coś jednak wyskoczy? Jakby co, to Czerwińskiego chroni immunitet poselski, bo mandat obronił śpiewająco.   

Tuż przed Bożym Narodzeniem pełnomocnikiem premier Beaty Szydło do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej (gaz, ropa, węgiel) w randze sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów został poseł Piotr Naimski. Przyjaciel Antoniego Macierewicza ma szansę dłużej ministrować niż Czerwiński, ale ponieważ to dopiero jego pierwsze godziny na urzędzie - nie chwalmy dnia przed zachodem słońca.     

Znaczący awans, bo do zarządu Województwa Małopolskiego, już po raz drugi zapisał w dziejach Sądecczyzny radny wojewódzki Leszek Zegzda (PO), który od niedawna odpowiada we władzach Województwa „za drogi”. Szkopuł w tym, że pan Leszek całe życie „służył” kulturze (Zegzda nigdy nie pracuje jak zwykły śmiertelnik tylko "służy sprawie") i jak on sobie na tych drogach poradzi?  

Z kolei inny rady wojewódzki, adwokat Paweł Śliwa z Gorlic, człowiek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ponownie, głosami prawicy, został sędzią Trybunału Stanu, który w tej  kadencji prawdopodobnie będzie miał pełne ręce roboty.    

Mówili o nim „trup polityczny”, mówili, że „skończony” , tymczasem kandydując do sejmu z dalekiego miejsca listy PiS uzyskał jeden z najlepszych wyników w kraju. Mowa oczywiście o pośle Arkadiuszu Mularczyku, który w ostatnich dniach, jak za swoich najlepszych czasów, był w Sejmie na pierwszej linii walki politycznej. Chodziło naturalnie o… Trybunał Konstytucyjny, bo dzisiaj wszystko w Polsce rozpoczyna się i kończy na TK.     

Największym objawieniem w regionalnej polityce w 2015 roku była bez wątpienia 27-letnia Elżbieta Borowska z Kobylanki k. Gorlic, która zdobyła mandat poselski z nowosądeckiej listy Kukiz’15. Tyleż elokwentna co urodziwa doktoranta dziennikarstwa i politologii UW gwiazdorzy obecnie w warszawskich studiach telewizyjnych, dlatego muszę przypomnieć, że debiut telewizyjny pani  Elżbieta zaliczyła w TV Sądeczanin podczas kampanii wyborczej.

Nową twarzą w sądeckiej polityce jest także poseł Józef Leśniak,  dotychczasowy radny powiatowy ze Świniarska; postać osnuta mgiełką tajemniczości, wyraźnie faworyzowana przez centralę PiS. Blednie za to gwiazda senatora Stanisława Koguta. Wprawdzie pan Stanisław bez większego wysiłku obronił w październiku fotel senatorski lecz gołym okiem widać kryzys przywództwa w sądeckim PiS.  

Dyskretnie i taktownie zszedł ze sceny politycznej poseł Marian Cycoń (PO), b. wieloletni i bardzo bogobojny burmistrz miasteczka św. Kingi nad Popradem, który w przez cztery lata, w przerwie między jedną a drugą drzemką na sali sejmowej, w głosowaniach podnosił rękę za antykatolickimi i antykościelnymi ustawami i widać było jak się z tym męczył. W wyborcze szranki nie stanął także, ale nie z powodu podeszłego wieku i wyrzutów sumienia poseł Andrzej Romanek, lecz na nim krzyżyka bym nie stawiał. Jestem pewny, że o panu Andrzeju, organizatorze konkursu szkolnego o Żołnierzach Wyklętych, któremu „Sądeczanin” patronuje,  jeszcze usłyszymy.    

Pogodnie, z uśmiechem na twarzy, zniosł porażkę w wyborach parlamentarnych radny wojewódzki Stanisław Pasoń (PSL). Nazajutrz po "czarnej niedzieli" dla ludowców, skoro świt, pan Stanisław wsiadł na traktor i do zmierzchu orał sądeckie zagony, odkładając skibę  za skibą. Na drugi dzień zaś wskoczył w garnitur i pognał do Krakowa na sesję Sejmiku. Sądeckiego chłopa nic nie złamie!

Na niwie samorządowej należy odnotować awans Wojciecha Piecha na  wiceprezydenta Nowego Sącza. Dobrze sobie radzi nowy burmistrz Grybowa Pawła Fyda, trochę gorzej nowy burmistrz Piwnicznej-Zdroju Zbigniew Janeczek, który musiał się zmierzyć z problemem uchodźców islamskich.  

Na prawdziwego „profesora” samorządu terytorialnego wyrósł w „starym roku” burmistrz Muszyny. Jan Golba procesuje się z ministerstwem finansów o źle naliczoną, jego zdaniem, subwencję oświatową i w imieniu gmin uzdrowiskowych odpiera w mediach zarzuty o zadymienienie kurortów.     

Jeżeli ktoś myślał, że Marek Pławiak, były dyrektor małej szkoły wiejskiej  (Żbikowice) będzie sezonowym starostą nowosądeckim, to po roku jego urzędowania musiał zmienić zdanie. Pławiak doprowadził, na tydzień przed Wigilią, do otwarcia zbudowanej w ekspresowym tempie obwodnicy zachodniej Nowego Sącza i stawia na baczność powiatowych politykierów, którzy chcieli zrobić z niego marionetkę.

To podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy w sądeckiej polityce byłoby niepełne, gdybym nie napisał o odejściu pod koniec 2015 roku ze stanowiska wojewody małopolskiego Jerzego Millera, a ze stanowiska marszałka województwa - Marka Sowy, albowiem obaj panowie odcisnęli piętno na Sądecczyźnie. O ile na wspomnienie Sowy niejednemu Sądeczaninowi łza się w oku zakręci , to na Millera po prostu spuśćmy zasłonę zapomnienia. Chyba żaden wojewoda nie narobil tylu szkód w Nowym Sączu i okolicy, co Miller...  

W 2015 roku Sądecczyznę szczęśliwie ominęły afery i skandale z udziałem polityków. Żadnego naszego parlamentarzysty ani ważnego samorządowca policjanci nie złapali na jeździe po pijaku, ani nikomu z tego zacnego grona wizyty nad ranem nie złożyli funkcjonariusze CBA. To już dużo!

Jeżeli chodzi o znaczące wydarzenia polityczne na ziemi sądeckiej w kończącym się roku, to niewątpliwie spektakularny był pojedynek na słowa, za pośrednictwem żurnalistów, premier Ewy Kopacz z aspirującą do tego stanowiska Beatą Szydło we wrześniu 2015 roku na XXV Forum Ekonomicznym  w Krynicy – Zdroju, które odwiedził także prezydent Duda.  

Na koniec wspomnę obecność Kornela Morawieckiego na opłatku Fundacji Sądeckiej w Marcinkowicach 29 stycznia 2015 roku, gdzie legendarny przywódca Solidarności Walczącej miał piękną mowę o ideałach Sierpnia 1980. Niewiele upłynęło wody w Dunajcu od tego opłatka, gdy Morawiecki senior stał się sumieniem polskiej polityki. Czy to nie jakiś znak z nieba, że wszystko co ważne w Polsce zaczyna się na ziemi sądeckiej?     
Henryk Szewczyk







Dziękujemy za przesłanie błędu