Turystka zabłądziła w górach. Ratownicy: to był wyścig z czasem
W niedzielne popołudnie, około godz. 17.30 goprowiec dyżurujący w Centralnej Stacji Ratowniczej GOPR w Krynicy-Zdroju odebrał telefon od dyżurnego grupy Beskidzkiej GOPR, który chwilę wcześniej otrzymał zgłoszenie telefoniczne od turystki. Jak się okazało kobieta zabłądziła w górach. Wędrując sama szlakiem czerwonym ze schroniska na Hali Łabowskiej do Uhrynia w pewnym momencie straciła orientację w terenie.
Nie miała ona zainstalowanej w telefonie komórkowym aplikacji „Ratunek”. Ratownik z Grupy Beskidzkiej GOPR doradził jej, aby jak najszybciej to zrobiła.
Jednocześnie powiadomił o zaginięciu dyżurnego Grupy Krynickiej GOPR. Turystka, na szczęście poradziła sobie z zainstalowaniem aplikacji.
- Chwilę później kryniccy ratownicy odebrali po raz pierwszy współrzędne miejsca, w którym znajdowała się kobieta – mówi Maciej Więcek, rzecznik prasowy Grupy Krynickiej GOPR. – Jak się okazało turystka była w dobrej kondycji fizycznej, ale nie miała latarki.
Goprowcy dowiedzieli się od niej, że szła szlakiem do miejscowości Uhryń w gminie Łabowa.
Dyżurny ratownik będąc w kontakcie telefonicznych z kobietą oraz korzystając z informacji pochodzących z aplikacji „Ratunek”, naprowadzał zagubioną turystkę na drogę do Uhrynia
Jednocześnie w jej kierunku zbliżał się w tym czasie Land Rover ze skuterem śnieżnym, którym jechali ratownicy GOPR z Krynicy-Zdroju. Drugi zespół spieszył z Rejonowej Stacji Ratowniczej w Piwnicznej-Zdroju.
- Sytuacja była bardzo groźna – dodaje rzecznik goprowców. – Akcja ratownicza była prowadzona po zmroku. W górach było bardzo mroźno. Po godz. 19.00 do turystki dotarli ratownicy z Krynicy-Zdroju. Kobiecie, która zabłądziła nic się nie stało. Odwieziono ją do kwatery, w której mieszkała.
(MACH), Fot. Adrian Basta GOPR Krynica – zdjęcie ilustracyjne z innej akcji ratowniczej