Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
06/10/2019 - 05:35

Czasem ktoś mówi, "że mu odwaliło”. Chodzi bez butów nawet zimą i do… kościoła

- Myślę, że ma pan stopy jak kopyta. Mogę ich dotknąć? Zrobiłam to (śmiech) i… zaniemówiłam. Niesamowite… Te dziwne pytania padły w rozmowie z Karolem Trojanem. Nie mogły był inne, bo to człowiek absolutnie niebanalny.

Jak była reakcja, kiedy stanął pan do rywalizacji z tymi swoimi bosymi stopami? Nie usłyszał pan od organizatorów: „no chyba pan oszalał”?
-Przede wszystkim sprawdziłem, czy w regulaminach nie ma zapisów, które by tego zabraniały, więc z organizatorami nie było problemu. Zdumieni byli zawodnicy. Słyszałem na ogół: „a ty tak na poważnie, czy to może jakiś żart”.

Myśleli, że robi pan jakiś performance?
-Niektórzy byli przekonani, że robię rozgrzewkę i jeszcze nie zdążyłem założyć butów. 

A jak już uwierzyli, byli tacy, którzy obstawiali, że „gość nie wytrzyma i na pewno pęknie”?

Niektórzy mieli w oczach „stuknij się pan w głowę” , a niektórzy kwitowali to stwierdzeniem: „ma gościu swój świat”. Tak to już jest, że jeśli w jakiejś dziedzinie wychodzi się przed szereg, trafia się pod obstrzał.
 

Ale w końcu to środowisko sportowe, w którym się pan obraca przyzwyczaiło się do pana bosego biegania.
-Tak, a ja pomyślałem, żeby nie tylko biegać bez butów, ale także bez butów chodzić. Na co dzień. I tak dużo trenowałem. Miałem takie poczucie, że to jest takie moje i że dobrze się z tym czuję. Zacząłem się zastanawiać, czy chcę być „panem w garniturze”, który po godzinach biega boso, czy też chcę, żeby to był pewien styl życia i moja życiowa filozofia.

Życiowa filozofia, to brzmi super, ale jak na tę życiową filozofię zareagował pan organizm?
-Kiedy zaczynałem to swoje bose życie, tak naprawdę niewiele wiedziałem, jakie to może mieć konsekwencje związane ze zdrowiem i co się z tym wiąże. Po prostu podświadomie czułem, że jest to dla mnie dobre.

Ale teraz już pan wie. I co z pana zdrowiem? Choruje pan tak jak inni, czy też tak jak ci, którzy się kąpią w zimie w przeręblach, przestał pan chorować.
-Czasem miewam katar, ale to nie jest dla mnie przeziębienie. Czasem jest to przemęczenie organizmu z powodu nieprzespanych nocy. Przy dzieciach w domu to normalka. Czy jestem dużo zdrowszy? W moim przypadku to nie było „cudowne ozdrowienie”, bo nigdy nie byłem chorowity. Ale jestem pewien, że bieganie i chodzenie boso, poprzez naturalną akupresurę poprawia funkcjonowanie całego organizmu, a w zimie, go hartuje. Choć bywa nieprzyjemnie, kiedy drogi są sypane solą, która wchodzi w reakcję ze skórą. Wtedy stopy trzeba dobrze opłukać i dbać o pięty, które lubią pękać. 

A jakie ma pan stopy? Chyba strasznie twarde.
-Myśli pani, że mam podeszwy jak kopyta? Takie jak koń?

Nie mogę się nie roześmiać, kiedy pan tak mówi. Tak właśnie myślałam. Byłam przekonana , że ma pan zrogowaciałe podeszwy. Więc nie są twarde jak u konia?
-Nie. Bo chodzenie boso działa jak peeling. Skóra się naturalnie ściera i jest elastyczna.

Siedzi pan i ma pan teraz stopy na podłodze. Nie widzę jakie ma pan podeszwy. Pokaże pan?
-Proszę bardzo. Teraz pani widzi?

Widzę. I jestem zdumiona! Pana stopa wygląda jakby pan zdjął przed chwilą skarpetki. I wcale nie jest brudna. Mogę dotknąć, żeby sprawdzić, że skóra jest rzeczywiście miękka?
-
Jasne.

Zrobiłam to (śmiech)  i…. zaniemówiłam. Niesamowite. Pana stopa jest taka zwyczajna, jak moja, a ja przecież nie chodzę po ulicy bez butów.
-
Nie wiem czy pani chodzi do kosmetyczki na peeling, ale jak pani widzi ja nie muszę (śmiech).

Ale nie mogę uwierzyć, że bieganie i chodzenie boso nie boli.
-
Czasem boli, jeśli w terenie biega się po kamieniach. Tylko ten próg bólu z czasem się przesuwa. I nie jest to jakaś forma masochizmu, tyko skutek treningu i przyzwyczajenie stopy do tego, że ma się do czynienia z takim a nie innym podłożem.

A po czym biega się najlepiej?
-
Po trawie. Wtedy czerpie się przyjemność z natury.

A gdzie jest najgorzej?
-
Najtrudniej jest, kiedy biegnie się w terenie, bo wtedy trasa bywa nieprzewidywalna.  Nieprzyjemne są drobne kamienie. W szczególności jeśli jest to żwir. Przecież to nie jest tak, że nie mam czucia w stopach.

Przydarzyło się panu jakieś poważne skaleczenie?
-
Raz. Zdarzyło się to nie z powodu biegania, tylko w domu. Na plastikowym klocku, za sprawą moich dzieci, które zostawiły zabawki tam, gdzie nie trzeba. Wyskoczyłem szybko z łazienki i nadziałem się na taką pułapkę. To była moja najpoważniejsza kontuzja.

A pana żona i dzieci też lubią chodzić boso?
-
Moja córka i syn biegają boso po mieszkaniu i wokół domu. Czasem też poza domem razem ze mną. Nieraz mówią: „tato możemy iść z tobą boso do sklepu”? Wzbudzamy wtedy sensację.

A w jakich miejscach budzi pan największą sensację.
-
Chyba w kościele. Tam też chodzę boso, ale ludzie w mojej parafii na osiedlu Zawada już się do tego przyzwyczaili, tym bardziej, że zwykle chodzę na tę samą mszę, rano. Ale na początku, część z nich, zamiast się modlić, szeptała na mój temat.

Skoro już mowa o kościele, do ślubu też szedł pan bez butów?
-
Wtedy jeszcze nie uprawiałem bosej aktywności. Teraz pewnie bym tak zrobił, choć na śluby znajomych i rodziny zabieram buty, do tańca na weselu, ze względu na bezpieczeństwo. Wywijanie boso na parkiecie pełnym ludzi jest bardzo ryzykowne. 

To pana bose życie, to nie tylko pewien styl, to także pomysł na biznes.
-
W pewnym momencie zdecydowałem, że chcę się zajmować bieganiem zawodowo. Na razie jeszcze muszę się imać dodatkowych zajęć, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i że z czasem zbuduję swoją silną markę. 

Wymyślił pan też inny biznes, „Akademię Bosego Wirusa” która propaguje bieganie To się świetnie komponuje z pana nazwiskiem. Trojan, to wirus, który infekuje komputerową sieć. A pan jest dobrym wirusem, który zaraża ludzi fizyczną, bosą aktywnością.
-Na razie jest to grupa osób, z którymi wspólnie biegamy, ale szykuję się do prowadzenia zajęć z bosej aktywności.

Jakie jest zainteresowanie bosym bieganiem?
-
Coraz więcej osób, z którymi o tym rozmawiam, widzą w tym prozdrowotny aspekt. Przy bosym bieganiu mamy do czynienia z pobudzaniem receptorów, co wpływa tak naprawdę na cały organizm. To taki naturalny masaż stóp, który sami sobie fundujemy. To także nauka techniki chodzenie i biegania. Żeby przejść na bosą aktywność, trzeba się tego nauczyć. Z jedne strony chciałbym ludzi edukować, z drugiej, chciałbym móc się z tego utrzymywać.

Potrzebuję pan to tego spektakularnych, sportowych sukcesów. Ma już pan takie na swoim koncie.
-
W tym roku ustanowiłem rekord Polski w dwunastogodzinnym biegu boso. Zrobiłem 82,6676 kilometry. Do niedawna byłem najlepszy w biegu dwudziestoczterogodzinnym. To było 112 km 905 metrów. Mój rekord został pobity trzy miesiące temu o dwieście metrów. Ale wróci do mnie!

Im więcej ma się sukcesów tym łatwiej o sponsorów i reklamę?
-
Mam w zanadrzu kilka projektów, ale nie chcę o tym mówić, bo to jeszcze nie jest oficjalnie potwierdzone. Moim największym marzeniem i celem do którego dążę jest otrzymanie powołania do kadry Polski w biegu dwudziestoczterogodzinnym, jako pierwszy bosy lekkoatleta w Polsce.

Ile pana dzieli od tego marzenia?
-
W porównaniu do obecnych wyników, ponad 120 kilometrów, bo muszę osiągnąć odpowiedni kilometraż, czyli przebiec w ciągu doby więcej niż 235 km. Daję sobie na to czas do końca 2023 roku.

 [email protected] fot. DS






Dziękujemy za przesłanie błędu