Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
16/05/2021 - 14:20

On założył sobie pętlę w lesie, ona na moście. Śmierć zabrała ich w samotności

Młodzi, starzy... wybierają śmierć, bo nie radzą sobie w życiu, bo przyszło im zderzyć się z dramatem, albo problemem, którego nie byli w stanie udźwignąć. Czuli się z tym samotni i mieli poczucie, że nikt nie może im pomóc, choć w niemym krzyku tej pomocy wołali. Takie są tragiczne historie ludzi, którzy odbierają sobie życie. W ostatnich dniach dwoje ludzi na Sądecczyźnie założyło sobie śmiertelną pętle na szyję.

Wszystkie policyjne komunikaty policji o śmierci samobójców brzmią tak samo: około godziny (…) w rejonie (...) ujawniono ciało mężczyzny/kobiety. Na miejscu policjanci wykonali czynności procesowe. Ciało zabezpieczono do badań sekcyjnych. Nie ujawniono udziału osób trzecich.

To tylko kilka suchych zdań. Czasem jest jeszcze informacja o wieku nieszczęśnika. A przecież kryją się za nimi ludzkie tragedie tych, którzy nie chcieli żyć. Tylko w ciągu ostatnich dni dwoje ludzi odebrało sobie życie. Na sądeckich plantach, tak wynika z nieoficjalnych informacji, śmiertelną pętlę na szyję  założył sobie sześćdziesięcioczteroletni mężczyzna. Kilkadziesiąt godzin później to samo zrobił mieszkaniec Jasiennej. Miał czterdzieści cztery lata.

Za tymi tragediami kryje się też rozpacz i cierpienie najbliższych, także szok lokalnej społeczności, jak wtedy, kiedy skończył ze sobą dziewiętnastoletni chłopak z Łostówki, koło Mszany Dolnej.   

- Cała wieś jest bardzo wstrząśnięta, tym bardziej, że był ministrantem i nawet lektorem w kościele. Chodził jeszcze do szkoły. Był spokojnym, miły, z dobrej rodziny. Nie mamy pojęcia co się mogło stać. Taka straszna tragedia. Bardzo nam żal jego bliskich – mówił jeden z mieszkańców w Łostówki.

I  to samo mówili ludzie, kiedy życie odebrała sobie siedemnastoletnia Justyna z Florynki. - Znałam ją i jej rodzinę. Często ją widywałem. To była dobra dziewczyna.

To był  spokojny człowiek. Ale co się stało, nie wiadomo – mówili z kolei mieszkańcu Obidzy, po tym, jak ich sąsiad powiesił się w stodole.- Teraz, to nie tak jak dawniej, kiedy ludzie się odwiedzali i ze sobą rozmawiali. Schodziło się razem na dół do kościoła to i pogadał człowiek po drodze. Dzisiaj wszyscy zabiegani i każdy samochód ma…  

Najczęściej zakładają sobie na szyję sznur. Robią to na strychu własnego domu, w pobliskim lesie, albo na moście, tak jak to było przypadku wstrząsającej śmierci młodej kobiety w Maciejowej. Ta  śmierć przychodzi po nich wszystkich w samotności. Są tylko oni i ona. I odchodzą razem z nią,  bo nie radzą sobie w życiu, bo przyszło im zderzyć się z dramatem, albo problemem, którego nie byli w stanie udźwignąć. Tylko ona chciała im pomóc.

Jaka jest ta droga samobójcy ku śmierci? Jakie myśli kłębią się w głowie kogoś, kto nie chce już żyć? – pytamy sądeckiego psychologa Bogdana Kajzera
- Tu nie ma jakiegoś jednego mechanizmu. Najczęściej jest tak, że u samobójcy występuje zawężenie świadomości, związane z czynnikami sytuacyjnymi. Człowiek doznaje jakiegoś niepowodzenia, albo ma jakieś aspiracje i w pewnym momencie orientuje się, że nie zdoła ich zrealizować, albo to jest choroba, porzucenie albo utrata kogoś bliskiego. To poczucie straty, która powoduje nieodwracalną utratę jakości życia i poczucie, że nie ma możliwości prowadzenia dalej znośnego życia i jedynym wyjściem z tej matni jest śmierć.

Te dramatyczne sytuacje są różne, ale wszystkie łączy poczucie straty?  
-Tak. Poczucie straty albo już realnej, albo przewidywanej wkrótce. To silne przekonanie, że  po prostu sobie nie poradzę, że będę totalnie przegrany, że życie już nie ma sensu i  że strata jest jak wielka dziura nie do załatania. Równolegle następuje wycofanie z kontaktów międzyludzkich. Ogranicza się relacje z innymi. Tacy ludzie zamykają się w sobie coraz bardziej. W ten sposób zawężają sobie możliwość otrzymywania wsparcia z zewnątrz, bo o tym co przeżywają, z nikim nie rozmawiają. Nie ujawniają swojego emocjonalnego stanu.

Cierpią na straszną samotność i śmierć w samotności ich zabiera.
-Właśnie tak jest. I ta samotność jest połączona z poczuciem bezradności, a niekiedy nawet poczuciem osaczenia. Z żadnej strony nie ma ratunku, z każdej strony jest raczej zagrożenie. Na przykład ludzie, którzy odbierają sobie życie, bo nie mogą zrealizować swoich aspiracji, mają przekonanie, że wszędzie zostaną odrzuceni. Że są nikim, że nikt nie poda im ręki, jeśli nie będą tymi kim myśleli, że powinni być, albo przestali być tymi, którymi byli.  

Nikt przecież nie chce umierać. Może wysyłają sygnały o pomoc, których inni nie dostrzegają. Kiedy już nie żyją,  zszokowani ludzie, którzy ich znali mówią: to był miły spokojny chłopak, dziewczyna,  starszy pan… jak to się mogło stać!
- Te sygnały są wysyłane do pewnego momentu bardzo często. Ale jeśli nie ma odzewu, nikt tego nie uchwyci, albo reaguje nie ta osoba, od której tę pomoc chcielibyśmy dostać. To też jest ważne, bo nie każdy może pomóc.

Jak te sygnały rozpoznać?
-Można być bardzo miłym i uprzejmym w obyciu, ale jednocześnie wycofywać się z głębszych, bliższych kontaktów. To taka powierzchowna uprzejmość. Można powiedzieć o starszym panu, że jest bardzo uprzejmy, miły, ale jak ten ktoś żyje,  jakie są jego problemy, tego nie wie nikt.

Ktoś taki pozostaje w naskórkowym kontakcie z otoczeniem?
-Tak to można określić. Pierwszy sygnał, że coś niedobrego może się dziać, to sytuacja, kiedy ktoś coraz bardziej zamyka się w sobie, mimo, że teoretycznie fizycznie bywa obecny przy stole w domu czy w pracy. Tu chodzi o treści wrzucane w rozmowy, czy w życie rodzinne.

Często można usłyszeć zarzut, czyniony najczęściej mediom, że piszą o samobójstwach. Bo to temat tabu i niepotrzebne epatowanie ludzkim nieszczęściem. Ale przecież nie można udawać, że tego nie ma. Taka jest nasza, także sądecka rzeczywistość. Czasem bywa też tragiczna. Dziennikarze tę rzeczywistość opisują. Jak to wygląda z psychologicznego punktu widzenia? Media rzeczywiście nie powinny o tym pisać?
- Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Na pewno jest tak, że zwłaszcza wśród nastolatków, skłonności samobójcze bywają zaraźliwe, w tym znaczeniu, że jedna osoba potrafi innym jakby przekazać taki właśnie pomysł na rozwiązanie trudności. Opisywanie tego rodzaju historii ma sens, ale tylko wtedy, jeśli jej uzupełnienie stanowi wskazanie miejsca, gdzie można otrzymać pomoc.

Na przykład numer telefonu do poradni psychiatrycznej, psychologicznej albo do telefonu zaufania czynnego całą dobę?
- Właśnie tak to powinno wyglądać. To pisanie tragicznej historii, z informacją, że możesz znaleźć pomoc. Ale to musi być konkretny telefon i konkretny adres. Bo jeśli ktoś zaczyna myśleć o odebraniu sobie życia, trzeba mu pomóc w sposób fachowy, bo często to już są ludzie w stanie depresji - czy grozi nam pandemia depresji? - obejrzyj rozmowę z psychitarami

Taki adres, numer telefonu może komuś uratować życie?
- Tak, ale byłoby też dobrze pisać historie ludzi, dla których taka pomoc okazała się skuteczna. Jeśli czytasz, że ktoś był w totalnym dole i znalazł kogoś, kto go z tego wyciągnął, jest na to szansa, bo takie pozytywne sytuacje budują inny wariant patrzenia na rzeczywistość. Bo samobójcy, przy swoim zawężeniu widzenia rzeczywistości,  nie widzą innych wariantów rozwiązania problemu.  Jeśli pisze się o tragicznych ludzkich historiach, trzeba je równoważyć tymi, które się dobrze skończyły – mówi sądecki psycholog Bogdan Kajzer. (jagienka,[email protected]) fot. jm

***

Jeśli ktoś, kto przeczytał ten artykuł, zna takie tragiczne historie ze szczęśliwym zakończeniem, prosimy, piszcie do nas.  Może ktoś z was, sam mierzył się z tymi strasznymi myślami, żeby odebrać sobie życie i znalazł się ktoś, kto wyciągnął pomocną dłoń i uratował wam życie. Opowiedzcie swoją historię tym, którzy weszli już na drogę ku śmierci. Teraz to  wy możecie uratować komuś życie. Piszcie na adres [email protected]

  • Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Z Centrum skontaktować mogą się także bliscy osób, które wymagają pomocy. Specjaliści doradzą co zrobić, żeby skłonić naszego bliskiego do kontaktu ze specjalistą.
  • Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Nowym Sączu, ul. Śniadeckich 10,  tel. 18 449  04 98
  • Poradnia Zdrowia Psychicznego, Aleje Wolności 49, tel. 18 442 56 28

18-latek z Powroźnika nie miał prawa jazdy. Ta tragedia wywołała falę komentarzy




Sądeccy policjanci wspólnie z Prokuraturą Rejonową w Muszynie ustalają przyczyny tragicznego wypadku, który w miniony czwartek tuż przed godziną dwunastą wydarzył się w Powroźniku. Tak jak już informowaliśmy wczoraj na łamach „Sądeczanina”, motocyklista zderzył się z osobową skodą octavią. Jednośladem kierował 18-letni mieszkaniec Powroźnika, który dopiero co rozpoczął swoją podróż. Niestety jego obrażenia były tak poważne, że nie miał żadnych szans na przeżycie. Zginął na miejscu.






Dziękujemy za przesłanie błędu