Dzień z życia Sącza na kwarantannie. Bitwa na Lwowskiej i hulajnogi [ZDJĘCIA]

Cicho, pusto i sennie wygląda Nowy Sącz w czasach zarazy. Ludzie, którzy stosują się do zaostrzonych rygorów mających zahamować rozprzestrzenianie się epidemii koronawirusa, pozamykali się w domach. Ci, którzy mają swoje sprawy do załatwienia przemykają szybko ulicami. Niektórzy nie wytrzymują i ruszają na ścieżki rowerowe.

Aż trudno uwierzyć, że zapchany zwykle samochodami most na ulicy Lwowskiej w Nowym Sączu w środku dnia może być pusty. Ani jednego auta. Takie „cuda” uczynił koronawirus. Kto nie musi, siedzi w domu.

Wyjść jednak muszą właściciele domagających się spaceru czworonogów. Psy nie mają przecież pojęcia, że cały świat opanował demoniczny wirus z Chin.

Śladu życia nie ma na Jagiellońskim deptaku.

Jednak są sprawy, które trzeba pilnie załatwić. Z zachowaniem szczególnej ostrożności. Ulica Lwowska musiała być dla niektórych prawdziwym „polem bitwy” z koronawirusem.

Niewiarygodnie wygląda zamknięta na głucho Galeria Trzy Korony, która w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą powinna być zapchana tłumami ludzi szykujących się do świąt.

Kolejki są przed marketami. Ludzie cierpliwie stoją w ogonku i stosują się do zaostrzonych przepisów.

Potem wsiadają do samochodów i szybko jadą do domów. Nieliczni przechodnie szybko przemykają chodnikami. Niektórzy dla bezpieczeństwa zakładają maseczki.

Nieco więcej życia jest na ścieżce rowerowej przy sądeckiej obwodnicy. Niektórzy jedzą na rowerach.

Są tacy, którzy mimo wszystko próbują biegać.

Są też zdeterminowani ojcowie, którzy choć na chwilę zabierają swoje pociechy na jazdę na hulajnodze.

Na tych wszystkich mają oko policjanci, którzy patrolują sądeckie ulice.

- Sprawdzany, czy mieszkańcy stosują się do zaostrzonych rygorów mających powstrzymać rozprzestrzenianiu się epidemii koronawirusa – mówią funkcjonariusze którzy patrolują sadeckie ulice.