15. lat Funky Dolls. Ilona Demkowicz: Taniec jest tym, co kocham
Funky Dolls był wielokrotnie nagradzany na konkursach tańca. Jest laureatem m.in: Grand Prix – Powiatowego Festiwalu Tańca Nowoczesnego (2013), zdobywcą I i II nagrody Sądeckich Konfrontacji Artystycznych Talentów w Nowym Sączu (2018).
Zajął też trzy pierwsze miejsca (w trzech kategoriach wiekowych) w Ogólnopolskim Turnieju Tańca Nowoczesnego w Nowym Sączu (2018),
W Krakowie, w czasie studiów medycznych, Ilona Demkowicz tańczyła w zespole Kanon Aiszy Hadyny, córki założyciela legendarnego Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, która kończyła szkołę baletową w Stanach, skąd powróciła z nowościami tanecznymi. Zespół miał w programie taniec baletowy, ale i współczesny.
Ilona Demkowicz nawiązała też współpracę z krakowską Grupą Taneczno-Akrobatyczną Rean”, z którą podróżowała po całej Polsce, biorąc udział w pokazach.
Wyszła Pani spod skrzydeł słynnego baletmistrza i choreografa Władysława Szlęka, założyciela Zespołu Tańca Artystycznego Miniatury..
- W formacji baletowej, pod opieką Władysława Szlęka, byłam od samego początku jej istnienia. Miałam 10 lat, na pierwsze zajęcia poszłam z koleżankami, bo usłyszałam, że z Krakowa przyjechał pan od baletu. Ćwiczyłyśmy przy krzesłach w Centrum Kultury tam, gdzie teraz jest sala kinowa. Tańczyłam między innymi „Lalki”, „La tristesse”, „Taniec hiszpański”. I tak do matury…
We wrześniu minęła ósma rocznica śmierci Mistrza. Jaki on był?
- Powiem taką ciekawostkę. Gdy odbyło się pierwsze zebranie, mama zapytała, jak sobie radzi Ilonka. A pan Władysław powiedział, że nie ma takiej. No to mama zdziwiona, gdzie ja chodzę, jeśli nie na zajęcia. Dopiero po opisie mojego wyglądu okazało sie, że - ponieważ panu Władysławowi przypominałam tancerkę – nazywał mnie Natala. Tak mnie przechrzcił! Natala pozostała na zawsze..
Później spotkaliście się już zawodowo. On prowadził „Miniatury”, a Pani założyła własny zespół..
- Władysław Szlęk był dla mnie dużym autorytetem. Aprobował to, co robię i bardzo mnie wspierał. To dla mnie było bardzo ważne. Pokazałam umiejętności Funky Dolls na Przeglądzie Artystycznego Dorobku Dzieci i Młodzieży, a on był w jury.
Trudne były początki Funky Dolls?
- Gdy wróciłam do Krynicy po studiach, prowadziłam zajęcia fitness dla kobiet. W tamtym czasie istniały tylko "Miniatury", oferujące zajęcia baletowe dla dzieci i młodzieży. Zorganizowałam coś innego, funky.
Dawałam ulotki do szkół, zgłosiły się cztery dziewczynki, obecnie to już dorosłe kobiety. Nie było wtedy jeszcze mediów społecznościowych, zadziałała poczta pantoflowa. Z czasem zaczęło się zgłaszać coraz więcej chętnych, aż powstały trzy grupy wiekowe tancerek.
A więc, wszystko zaczęło się od fitnessu. Gdzie odbywały się zajęcia?
- Prowadziłam je najpierw w jednym z pensjonatów na Deptaku, potem w szkołach i w Fitness Clubie Roberta Muszańskiego. Dopiero później zajęcia przeniosły się do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, którego dyrektorem jest Jerzy Szyszka.
Podobno miała powstać grupa cheeleaderek...
- Rzeczywiście, początkowo pomysł był taki, aby stworzyć zespół cheeleaderek, zagrzewających sportowców do walki. Jednak z roku na rok przybywało dziewczynek, powstawały grupy wiekowe. Z czasem pojawiły się układy taneczne, pierwsze występy.
Skąd pomysł na zajęcia taneczne, łączące różne style. ?
- Wszystko zaczęło się od stylu funky. Stwierdziłam, że dobrze jest połączyć różne taneczne techniki, aby choreografie nie były nudne, w jednym stylu. Tak więc dziewczęta tańczą układy baletowe, jazz, modern-jazz, underground dance, show dance, hip-hop, salsę.
A tradycje rodzinne?
- Jesteśmy muzykalną rodziną, tata ma muzyczne wykształcenie. Rodzice prowadzili zespół Krynickie dzbanuszki, w latach 70. XX wieku. Zawsze śpiew, muzyka i taniec były obecne w domu. Moja córka tańczy, w najmłodszej grupie Funky Dolls. Siostra też związana jest z tańcem…
Jak powstała nazwa grupy?
- Funky był bazą wyjściową formacji, a więc powstały funky`owe lalki – czyli Funky Dolls. Po wielu zaciętych dyskusjach i głosowaniu tak zostało.
Trudno jest ułożyć układ choreograficzny?
- Najpierw słucham muzyki, która musi wpaść mi w ucho, podobać się. Później, krok po kroku, wszystko układam. Od ustawienia, poprzez pokazanie najmniejszego gestu ręką i nogą. Figury akrobatyczne np. „Piratów z Karaibów” bardzo dużo trenujemy, na materacach, przy asekuracji, aż wyjdzie. Godziny prób. Cały układ ćwiczymy około pół roku, dwa razy w tygodniu, po półtorej godziny. Wcześniej jest rozgrzewka, rozciąganie.
Do układu, oprócz muzyki i choreografii potrzebne są stroje…
- Większość kostiumów jest szyta, mamy trzy krawcowe, które je przygotowują. Zdarza się, że czasem je kupujemy. Do hip-hopu jest prościej je zdobyć, bo to tylko koszulka i spodenki. Trudniej do baletu i innych tańców. Nie ma rady, trzeba szyć.
Taniec jest Pani sposobem na życie?
- Chociaż taniec jest tym, co kocham wybrałam pracę dość stateczną, w służbie zdrowia. Ale okazało się, że jedno i drugie, choć jest trudno, ale można pogodzić. Wymaga to wielu wyrzeczeń …
Kiedy ponownie zobaczymy Funky Dolls?
- Na Mikołajki w Pijalni Głównej i podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego.
Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata Kareńska fot. aut i Ilony Demkowicz.