Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
01/05/2014 - 20:25

Augustynek – Jezuita – Piłkarz – Patriota, czyli wspomnienia o niezwykłym człowieku

Z okazji wydania książki „Augustynek – Jezuita – Piłkarz – Patriota” odbyła się dziś jej promocja w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Sączu.

W Domu Parafialnym kościoła kolejowego spotkali autorzy książki i Jego przyjaciele, bo tak naprawdę, każdy kto Go poznał, tak się właśnie czuł oraz krewni niezwykłego jezuity. Spotkanie, podczas którego nie brakowało muzyki, prowadzili Anna Wideł i Piotr Gryźlak, a otworzył proboszcz, o. Stanisław Jopek SJ.

- Dwa lata minęły, kiedy powstał pomysł napisania tej książki – mówił Leszek Zakrzewski, współautor publikacji. – Na początku wydawało się, że będzie to łatwe przedsięwzięcie. Ale, kiedy zaczęły spływać wspomnienia, zdjęcia to okazało się, że jest tego ogrom. Wiele problemów było z biogramem, z przepisywaniem, skanowaniem, itd…Ojciec Władysław napisał ponad 200 felietonów w „Głosie Sądeckim”, jednego nie znaleźliśmy, później była „Bethania”. Nie spodziewaliśmy się, że tego jest aż tyle. Ale w końcu udało się wszystko zebrać i usystematyzować, a dzisiaj mamy książkę, która opowiada o niezwykłym i nietuzinkowym człowieku.

- Ojciec Augustynek był niesamowitym kibicem, w Nowym Sączu - Sandecji, ale największym Polonii Bytom – opowiadał redaktor Daniel Weimer. – Jeśli chodzi o ten zaginiony felieton, to mieliśmy z tym duży problem. Do dzisiaj nie wiemy, jak to się stało, że zaginął. Ojciec Władysław obraził się na nas, sądząc, że to nasza sprawka. Zarzekał się, że już nigdy nic nie napisze do Głosu Sądeckiego, ale po chrześcijańsku nam przebaczył. Wiele się mówi, że był wielkim kibicem piłki nożnej, ale mało, kto wie, że również siatkówki żeńskiej. Chodził na mecze Sandecji i wspierał zawodniczki i jak uważał, że sędzia skrzywdził jego zawodniczki - krzyczał i to głośno. Był pod każdym względem niezwykły.

- Jego inną wielką pasją był też brydż –
dodała Anna Wideł. – Często przychodził do naszego domu, właściwie zawsze był obecny. Dał nam ślub, chrzcił dzieci, przychodził w święta. Ale przy kartach był ostry, nieraz mi się oberwało za złe zagranie. To był nie tylko przyjaciel, ale członek rodziny.

- Praca nad książką o wujku nie była łatwa mimo, że jestem historykiem –
mówił Stanisław Augustynek. – Udało mi się porozmawiać z siostrą wujka (już nie żyje). Każdy dzień pracy odsłaniał nowe fakty. Mnie zafascynowało to, że w tak młodym wieku wiedział, co chce robić, a miał zaledwie 16 lat. Jego największym marzeniem, którego nie udało się zrealizować (PRL), był wyjazd na misje, a z taką myślą został jezuitą. Jego misją stał się Nowy Sącz, ponad 30 lat posługi duszpasterskiej. Zawsze był sobą, nigdy nie zmienił poglądów.

Były wspomnienia o Chórze im. Jana Pawła II, o pasji do dziennikarstwa. Przez dobrze ponad dwie godziny przypominano Jego życie, anegdoty z Nim związane, te piłkarskie i nie tylko. Książka w pełni oddaje to, co się o ojcu Władysławie Augustynku, patronie stadionu Sandecji, mówi się w Nowym Sączy do dzisiaj.

(JEC)
 






Dziękujemy za przesłanie błędu