Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
12/11/2014 - 12:00

Barbara Szarota: Praca z dziećmi to moje powołanie

Barbara Szarota całe dotychczasowe życie poświęciła pracy z dziećmi. I wtedy, gdy pracowała szkole w Przydonicy i później, już na emeryturze. Jest aktywną współpracowniczką Fundacji Sądeckiej i Społeczno – Kulturalnego Towarzystwa „Sądeczanin”, pierwszą laureatką plebiscytu „Sądeczanin Roku” (1998). Kandyduje do Rady Powiatu z listy PiS.
Moja dotychczasowa praca społeczna to bezpośrednia pomoc drugiemu człowiekowi. Jako nauczyciel pracowałam z dziećmi, które wymagały specjalnej opieki ze względu na ich stan zdrowia psychiczny i fizyczny. W dzisiejszych czasach istnieją klasy integracyjne, gdzie dzieci ze specjalnymi potrzebami mogą rozwijać swoje umiejętności.

Kiedy rozpoczynałam swoją pracę nauczyciela, musiałam stworzyć i realizować program, który pozwalał tym dzieciom uczyć się funkcjonowania w środowisku. Nie było systemowej pomocy, o każde dodatkowe zajęcia musieliśmy walczyć, niejednokrotnie spotykaliśmy się z brakiem zrozumienia. Ale warto było. Efekty naszej pracy zostały dostrzeżone i zrozumiano, że każde dziecko musi mieć równy dostęp do edukacji.

Dużo w tej pracy pomogło mi Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, gdzie jestem aktywną działaczką. Od kilkunastu lat organizuję letnie i zimowe wypoczynki dla dzieci i młodzieży województwa małopolskiego oraz półkolonie dla dzieci rolników pod hasłem „Bezpieczne Dzieci – Spokojni Rodzice”.

Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę pracować z dziećmi i młodzieżą. Ponieważ dostałam kiedyś drugie życie z niebios, staram się każdą minutę poświęcać dla drugiego człowieka, współpracując ze stowarzyszeniami, m. In.: Stowarzyszenie Sołtysów Ziemii Sądeckiej, Społeczno - Kulturalnym Towarzystwem Sądeczanin, Ochotniczymi Strażami Pożarnymi, Jestem prezesem Dekanalnego Oddziału Akcji Katolickiej oraz trzecią kadencję przewodniczącą Rady Duszpasterskiej Parafii Wielogłowy.


W pamięci wielu dzieci i rodziców zapisał się dramatyczny czas powodzi z 1997 roku.

Tego dnia nigdy nie zapomnę , bo nie da się go zapomnieć. Pierwsza fala powodziowa zniszczyła nam podwórka , boiska szkolne , stołówkę , bibliotekę, zalała piwnicę z całym zapleczem kuchennym. Nie mieliśmy gdzie i na czym przygotowywać posiłków dla 120 kolonistów. Po prostu nie było nic. Jedzenie dla dzieci przygotowywaliśmy na plebanii.

Najgorsza była druga fala, która dotarła do nas około godziny 3:30 nad ranem. Deszcz padał bez przerwy. Wychowawcy pełnili dyżury przy świecach, gdyż nie było prądu. Na chwilę położyłam się odpocząć - nie trwało to długo , gdyż nauczyciele poinformowali mnie , że idzie następna , ogromna fala powodziowa.

Kiedy wyszłam na schody przed szkołą , nie wiedziałam co mam robić , widok był przerażający. Woda niosła co się dało ze sobą. Słychać było bicie dzwonów w kościele , ksiądz tym sposobem dawał znać parafianom , że coś się niedobrego dzieje - było ciemno. Miałam wtedy chwilę ogromnego załamania , byłam zdolna w pewnym momencie rzucić się w te ogromne fale , gdyż zdawałam sobie sprawę z tego , iż nie uratujemy tych 120 dzieci przed tą straszną wodą.

W pewnej chwili z chaszczy i gałęzi woda wyrzuciła obrazek z wizerunkiem Matki Boskiej Przydonickiej , który wisiał w szkolnej kuchni. To było niesamowite , bez namysłu sięgnęłam po ten obraz , który miałam wrażenie, płynie do mnie. Wyciągam go z wody , uniosłam do góry i głośno odmawiałam modlitwę "Pod Twoją Obronę".

W pewnym momencie , jedna z pań wychowawczyń chwyciła mnie za ramię i powiedziała: " Pani Basiu , niech pani zobaczy , jak woda opadła". Byłam tak zapatrzona w ten obraz , że nie wiedziałam , że wokół mnie są wszyscy wychowawcy , razem z księdzem proboszczem Szczypką , który przyszedł wtedy do nas.

Trwało to kilka minut , woda opadła i spokojnie popłynęła omijając szkołę. Nieuszkodzony , z całą szybą obraz wisi do tej pory w pokoju nauczycielskim Zespołu Szkół w Przydonicy. Kiedy na drugi dzień odwiedził nas biskup Skworc i słuchał mojej opowieści, łzy leciały mu po policzkach. Nie zdawałam sobie sprawy wtedy , że to był cud , ale teraz wiem , że naprawdę to był cud. Matka Boska uratowała nas od strasznej tragedii. Co roku do Przydonicy przyjeżdżają ludzie z odległych parafii by pomodlić się przed cudownym obrazem Przydonickiej Pani by poprosić i podziękować za otrzymane łaski. Miejsce to odwiedza również wielu , wielu mieszkańców mojej parafii Wielogłowy.


Czym chciała by się Pani zajmować w Radzie Powiatu.

Kandyduję, bo moja wrażliwość nie pozwala na bezczynność , jak wielu … wielu z nas, tak i ja oczekuję na zmiany, a szczególnie :
- w obszarze opieki zdrowotnej (gabinety lekarskie i stomatologiczne w szkołach )
- bezpieczeństwa naszych dzieci
- w poprawie sytuacji materialnej rodzin i ludzi samotnych
Marzę o tym :
- by wszystkie dzieci w mieści i na wsi miały szeroki dostęp do edukacji i samorealizacji ,
- by miejscem młodych ludzi była: szkoła , uczelnia i zakład pracy.
Jak każda kobieta jestem odpowiedzialna i wrażliwa na krzywdę społeczną. Umiem i chcę rozwiązywać problemy społeczne. Przeniosę je na forum Rady Powiatu.

Opr. JG
 






Dziękujemy za przesłanie błędu