Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
08/12/2013 - 14:00

Bożena Jawor pozwie „Sądeczanina” za artykuł o aferze z subwencją oświatową

Wiceprezydent Nowego Sącza ma już dość krytyki za brak właściwego nadzoru nad szkołami, w których doszło do nieprawidłowości, kosztujących miasto blisko 5 mln zł. Mówi o wojnie politycznej, prowadzonej przez „ przeciwników ekipy obecnej w ratuszu”. Zapowiada też, że pozwie nasz portal, który jako pierwszy opisał aferę w sądeckiej oświacie.
Chodzi o cykl publikacji: Afera w sądeckiej oświacie. Wyłudzali dotację? Ratusz musi oddać miliony złotych ,  Nowak nie ufa dyrektorom, Mularczyk chce dymisji Bożeny Jawor , Nowy Sącz: Wyłudzali dotacje? Radni pytają i zwołują sesję.
Bożenę Jawor oburzył szczególnie ten ostatni tekst, w którym napisaliśmy, że sądeccy radni: Lachowicz, Fecko i Czernecki złożyli interpelację, w której pytają władze miasta m.in. o to, dlaczego nadzór nad szkołami, które naraziły miasto na straty finansowe (w projekcie budżetu na 2014 r. zapisano już nawet zwrot do budżetu państwa nienależnie pobranej subwencji w kwocie 4 879 331 zł). Rajcy pytali też: „Czy w którejś z wymienionych placówek, a w szczególności w ZSP-G nr 3 pracowały osoby związane więzami rodzinnym lub spowinowacone z osobami nadzorującymi wskazane placówki w imieniu prezydenta?”.
Reakcja wiceprezydent Jawor, odpowiedzialnej za sądecką oświatę, była natychmiastowa. Co prawda, najpierw w piątkowej Gazecie Krakowskiej” przyznała się, że w szkole, gdzie nieprawidłowości było najwięcej, a zdaniem prezydenta miasta Ryszarda Nowaka można podejrzewać, że jej dyrektor działał świadomie, pracowali w tym czasie jej trzej kuzyni: - „Tak pracowało, ale to o niczym nie świadczy. Mam bardzo liczną rodzinę. Nie znam nawet wszystkich kuzynów. Ci w Zespole nr 3 zostali zatrudnieni przed moim przyjściem na stanowisko wiceprezydenta w 2006 roku. Przez cały czas zachowywałam do nich dystans wynikający z relacji zawodowych. Szkoła nie była wyjątkowo traktowana” – powiedziała w  GK”.
Jednak kilkanaście godzin później sądeccy dziennikarze dostali od Bożeny Jawor oświadczenie tej oto treści:
„W związku z ukazującymi się sensacyjnie brzmiącymi informacjami nt. moich powiązań rodzinnych z osobami zatrudnionymi w zlikwidowanym Zespole Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych nr 3 przy ul. Lwowskiej oświadczam, iż nie zatrudniałam dyrektora tej placówki (prywatnie – męża mojej kuzynki), bowiem mianowany został na to stanowisko w 2002 r., a więc na pięć lat przed objęciem przeze mnie funkcji zastępcy prezydenta miasta.
Inne osoby, spowinowacone ze mną (w świetle prawa), zatrudnione były w szkole przez jej kierownictwo bez mojej wiedzy czy wstawiennictwa. Podobnie, jak w przypadku pozostałych placówek oświatowych za politykę kadrową i przyjmowanie do pracy odpowiadają ich kierownicy i nie są zobowiązane do informowania prezydenta o swoich działaniach.
Podkreślam, że kontrola z ZSPG nr 3 przy ul. Lwowskiej przeprowadzono na wniosek i przez służby prezydenta, a po przedstawieniu wyników dyrektor został usunięty ze stanowiska i sprawa została skierowana do prokuratury, również na wniosek prezydenta. Moja odpowiedzialność za nadzór nad placówkami oświatowymi w Nowym Sączu, to jedno, a indywidualna i pełna odpowiedzialność kierowników jednostek także za finanse – to druga, równie ważna, ale jakoś pomijana w prasowych doniesieniach. Jednoznaczne sugerowanie w tytule informacji, która ukazała się na jednym z portali internetowych, „krycia” osób skoligaconych ze mną, które wyłudziły dotacje, uważam nie tylko jako niesprawiedliwe pomówienie, godzące w moje dobre imię, ale także dziennikarskie nadużycie i przekroczenie norm życia społecznego. Ten atak na mnie odbieram jako ciąg dalszy brudnej i brutalnej, opartej na insynuacjach, pomówieniach i plotkach, bez żadnych zasad walki przedwyborczej prowadzonej przez przeciwników obecnej ekipy w sądeckim ratuszu. Budzi to mój niesmak, ale także rozgoryczenie, że można tak obcesowo wejść butami w cudze, prywatne życie.
Jeśli mam sobie coś do zarzucenia w tej sprawie, to zbytnią ufność i wiarę w zwyczajną ludzką uczciwość. Uważam, że informacja na stronach www.sadeczanin.info pt. „Nowy Sącz: Wyłudzili dotacje, bo kryła ich rodzina? Radni pytają i zwołują sesję” naruszyła moje dobra osobiste i podważyła dobre imię i w związku z tym kieruję sprawę na drogę sądową przeciwko autorowi, redaktorowi naczelnemu i wydawcy portalu” –
napisała wiceprezydent Jawor.

W czasie, gdy doszło do tych nieprawidłowości, dyrektorem miejskiej oświaty był Waldemar Olszyński, dziś szef sądeckiego MORD:
Ja również przygotuję na przyszły tydzień oświadczenie dla prasy, do tego czasu nie będę komentował tej sprawy w żaden sposób. Dodam tylko, że również ja byłem przesłuchiwany, jako świadek, i złożyłem wyczerpujące wyjaśnienia – powiedział nam Olszyński.

Dyrektorzy szkół, o których prezydent Nowak powiedział publicznie, że stracił do nich zaufanie, twierdzą natomiast, że miasto za wszystko co się stało obciąża tylko i wyłącznie dyrektorów tych placówek. A już sformułowanie włodarzy miasta, że dzięki nienależnie pobranej subwencji nauczyciele zarabiali więcej było oburzające. Trzeba pamiętać też, że subwencja, którą przydziela ministerstwo nie trafia bezpośrednio do szkół, tylko do jednego worka pieniędzy pod nazwą „miejska oświata”. – powiedział nam jeden z sądeckich nauczycieli.
Środowiska nauczycielskiego broni radna Barbara Jurowicz, która już we wrześniu dopytywała się wiceprezydent Jawor o to, jak wygląda sprawa z subwencjami. Nie można mówić, że tylko czarne owce zawiniły, pytania o właściwy nadzór miejskich urzędników nad tymi trzema szkołami są jak najbardziej na miejscu, a wyciągnięcie konsekwencji personalnych to obowiązek władz miasta – mówi radna.

Wkrótce poznamy ustalenia prokuratury i być może sprawa subwencji znajdzie swój finał w sądzie. Doniesienie do prokuratury złożył prezydent Nowak, a zarzuty wyłudzenia lub celowego wprowadzenia w błąd usłyszeć może kilka osób. Prokurator nie wyklucza też postawienia kolejnych zarzutów.
***
Kontrolę w sądeckich szkołach przeprowadził Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie. Szukano nieprawidłowości w gospodarowaniu środkami publicznymi obejmującymi część oświatową subwencji ogólnej za lata 2010-2011 w szkołach, dla których miasto jest organem prowadzącym. Pod lupą znalazły się Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy ul. Broniewskiego (w Szkole Podstawowej nr 5 – liczbę zawyżono o 12 uczniów, SP nr 12 – o dwóch uczniów, a także - w gimnazjum nr 7 i internacie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego), Zespół Szkół Specjalnych nr 5 przy ul. Magazynowej w Zasadniczej Szkole Zawodowej Specjalnej nr 4 – łącznie 10 uczniów i Zespole Szkół Podstawowo – Gimnazjalnych nr 3 przy ul. Lwowskiej ( tu pracowali kuzyni pani wiceprezydent), gdzie w gimnazjum nr 8 źle policzono uczniów z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego z powodu niedostosowania społecznego – dotyczyło to ok. 20 podopiecznych. W tym ostatnim przypadku, na początku tego roku, podjęto decyzję o likwidacji z dniem 31 sierpnia 2013 Szkoły Podstawowej Nr 10 i Gimnazjum Nr 8 z oddziałami specjalnymi, które wchodziły w skład Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych nr 3.

Bogumił Storch
Fot: KB, BOS
 






Dziękujemy za przesłanie błędu