Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
16/05/2021 - 18:30

Brzydka prawda. Jak Bart Staszewski zmajstrował w Łososinie strefę wolną od LGBT

Już wiadomo, że aktywista LGBT Bart Staszewski nie poniesie konsekwencji za umieszczenie pod znakiem wjazdowym do Łososiny Dolnej tablicy z napisem „Strefa wolna od LGBT”, co miało sugerować, że zrobiły to władze gminy. Dwa miesiące temu Sąd Rejonowy w Nowym Sączu orzekł, że Staszewski prawa nie złamał. Teraz wyszło na jaw, że przestępstwa nie popełnił, bo był to fotomontaż. W mistyfikacji pomógł mu znajomy.

W środowiskach związanych z LGBT Bart Staszewski wyrósł na bohatera, który polską prowincję piętnuje za przyjęcie „homofobicznej” rezolucji dotyczącą powstrzymania ideologii „LGBT” Na tej „liście wstydu” znalazła się Łososina Dolna. Co takiego oburzającego znalazło się w dokumencie przyjętym przez samorząd?

- W związku z wywołaną przez niektórych polityków wojną ideologiczną Rada Gminy Łososina Dolna wyraża sprzeciw wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów LGBT, której cele naruszają podstawowe prawa i wolności, gwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionują wartości chronione w polskiej Konstytucji a także ingerują w autonomię wspólnot religijnych – napisano w rezolucji.

Radni zadeklarowali, że będą dążyć do ochrony szkoły i rodzin przed „rozprzestrzeniającą się ideologią sprzeczną z chrześcijańskimi wartościami  i nie godzą się  na wprowadzanie do polskiego systemu oświaty elementów wychowania seksualnego w myśl standardów Światowej Organizacji Zdrowia.

- Jako radni Rady Gminy Łososina Dolna i ludzie wierzący jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami naszej Ojczyzny i posiadamy zagwarantowane prawo do wolności religijnej, dlatego wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec obrażania naszych uczuć religijnych i atakowaniu Kościoła Katolickiego. Deklarujemy, że Rada Gminy Łososina Dolna w realizacji swoich publicznych zadań będzie wierna tradycji narodowej i państwowej, mając w pamięci tysiącletnią tradycję chrześcijaństwa w Polsce oraz wielowiekowe przywiązanie Polaków do wolności – czytamy w dokumencie.Całą treść uchwały możesz przeczytać TUTAJ

We wrześniu ubiegłego roku w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie tablicy z napisem „Strefa wolna od LGBT, umieszczonej pod znakiem wjazdowym do  Łososiny, co miało sugerować, że zrobiły to władze gminy.  - Wstydźcie się radni, którzy deklarujecie miasta wolne od ideologii LGBT – grzmiał Staszewski na swoim fanpage’u na Facebooku. Staszewski piętnował też Stary Sącz, o czym pisaliśmy w artykule „Wycieranie sobie mord Papieżem i św. Kingą”. Aktywista LGBT atakuje Stary Sącz

Za sprawą posła Arkadiusza Mularczyka, który sprawę Łososiny zgłosił na policję i fundacji Ordo Iuris, Staszewski trafił przed oblicze sądeckiego wymiaru sprawiedliwości. - To naruszenie przepisów ruchu drogowego – mówił poseł w rozmowie z „Sądeczaninem”. -  Nie ma zgody organów ścigania na samowolne umieszczanie tabliczek na znakach drogowych. Tego typu działania powinny być piętnowane.  

Dwa miesiące temu Sąd Okręgowy w Nowym Sączu orzekł, że Staszewski prawa nie złamał. Teraz wyszło na jaw, że tak naprawdę, że był to  fotomontaż, do czego - jak pisze portal wPolityce.pl - Staszewski przyznał się przed sądem.

Z zeznań aktywisty LGBT, do których dotarł portal, jasno wynika, że akcja była medialną ustawką, mistyfikacją i fotomontażem. Staszewski miał poprosić kolegę, by ten stał przy znaku z nazwą miejscowości, trzymając jednocześnie tablicę z napisem „Strefa wolna od LGBT”. Następnie wykonał zdjęcie samej tablicy z nazwą miejscowości. Zdjęcia pozwoliły mu na przeprowadzenie dalszej części mistyfikacji. Staszewski zeznał, że następnie użył programu graficznego, w którym wyciął sylwetkę znajomego, a przerobione zdjęcie umieścił na facebooku. - Z zeznań aktywisty LGBT wynika, że miał się on bardzo spieszyć z wykonaniem fotografii, a cała „operacja” trwała około minuty. -pisze wPolityce.pl

Jak wyglądała cała akcja i dlaczego działacz LGBT dopuścił się mistyfikacji? Chcieliśmy zadać mu te pytania. Na prośbę „Sądeczanina” złożoną za pośrednictwem Messengera, Staszewski nie zareagował. O tym, jak majstrował swoje fotomontaże, opowiedział ze szczegółami portalowi wPolityce.pl

- Zawsze udawałem się do tych miejscowości. W sumie zrobiłem około 40 zdjęć. W trzech lub czterech miejscach okazywało się, że słupek, na którym umieszczone były znaki z nazwą miejscowości był za gruby, bym mógł przyczepić do niego moją tablicę. Musiałem więc znaleźć inny sposób - opowiedział Staszewski.-  Gdy ktoś mi towarzyszył, to wtedy ta osoba trzymała moją tablicę przed znakiem. Następnie korzystałem z programu komputerowego. Doszło do kilku takich sytuacji. Technikalia nie mają tu większego wrażenia. Dla mnie najważniejszy jest przekaz, a nie forma przeprowadzania jego akcji – cytuje Staszewskiego serwis. 

Jaka jest siła rażenia tego przekazu? - To po prostu działalność hybrydowa przeciwko Polsce. Do końca nie wiemy czy rzeczywiście tę tablicę powiesił czy był to tylko fotomontaż, ale skutki są dalekosiężne,  bo Unia Europejska chce za to karać samorządy i pozbawiać je unijnych środków. To działania na szkodę państwa polskiego - komentował wyrok sądu poseł Arkadiusz Mularczyk.

Podobne stanowisko w tej sprawie zajmuje Ordo Iuris. Jak podkreślał w rozmowie z „Sądeczaninem” Witold Łukasik, jeden z prawników fundacji, na sprawę należy spojrzeć nie tylko przez pryzmat wykroczenia, które – jak zaznaczał - wiąże się z relatywnie niskimi sankcjami w stosunku do szkód rzeczywiście wyrządzonych.

- Fake news o rzekomych „strefach wolnych od LGBT” rozlał się nie tylko na całą Europę. Informacje pojawiły się również w amerykańskich mediach,  na przykład w CNN. Owe „strefy” stanowią częsty element debat na forum ciał unijnych, jak również w podejmowanych rezolucjach. Do zagranicznego odbiorcy niekoniecznie dociera informacja o tym, że akcja zawieszania tabliczek stanowi pewnego rodzaju happening. Często uznaje się to jako fakt, że w Polsce takie strefy rzeczywiście powstają, a osoby o skłonnościach homoseksualnych nie mają do nich wstępu.  

Jak podkreślał prawnik, przy tak narastającej fali dezinformacji, można mówić również o potencjalnej odpowiedzialności cywilnoprawnej aktywisty. - Są samorządy, które zdecydowały się wystąpić z powództwem o ochronę dóbr osobistych. Jest to jeden ze sposobów na walkę z fake newsami o wprowadzaniu rzekomych „stref wolnych od LGBT” .

Czy tak również zamierzają postąpić samorządowe władze Łososiny Dolnej? – pytaliśmy wójta Andrzeja Romanka.

Co odpowiedział? Czytaj dalej na następnej stronie. Kliknij TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu