Chełmiec: Gmina nie chciała mu dać 300 tysięcy. Zemścił się na mieszkańcach
Pukamy do wójta Bernarda Stawiarskiego. Okazuje się, że wójt prawa własności w żaden sposób nie kwestionuje. Problem tkwi jedynie w kwocie, której prawowity właściciel od urzędników oczekuje. – On za te dwa ary zażyczył sobie trzystu tysięcy – zdradza stawkę, którą prawnik przemilczał.
Zobacz też: Chełmiec: Bo do szamba trzeba… dwojga, ale ludzie nie ufają urzędnikom
Nie kryjemy zaskoczenia. Trzysta tysięcy za dwa ary? Wójt potwierdza i wyjaśnia, że gmina od rekompensaty się wcale nie uchyla, ale może zapłacić jedynie tyle, ile grunt jest rzeczywiście wart. – Widziała pani jak te dwa ary wyglądają? To taki mocno spłaszczony romb całkowicie odcięty od dojazdu, z którym nic zupełnie nie da się zrobić.
Według rzeczoznawców Urzędu sporne dwa ary warte są o wiele, wiele mniej. W grę wchodzi zaledwie około 20 tysięcy. Wójt uważa nawet, że to dlatego właściciel zrezygnował z dochodzenia zapłaty od GDDKiA, bo ta zapłaciła by jeszcze mniej kierując się zupełnie innymi przepisami niż samorząd. Co dalej?
Stawiarski o komfort kierowców korzystających z parkingu się nie boi – za 50 tysięcy gmina zrobiła nowy wjazd na parking, tak, by wygrodzona część nie blokowała przejazdu. Władze gminy doskonale zdają sobie sprawę, że z miejsc parkingowych pod urzędem korzystają nie tylko jego petenci, ale wszyscy, którzy chcą załatwić coś w pobliżu. – Mógłbym zasugerować swoim pracownikom, by parkowali na parkingu pod Aquacentrum, żeby miejsca dla wszystkich teraz starczyło, ale czy rzeczywiście jest sens?
Zastrzega, że nadal jest gotów do rozmów z właścicielem spornej części. Tyle tylko, że ten musi w końcu zrozumieć, że własność własnością, ale wycena jest wyceną…
ES [email protected] Fot.: ilustracyjne archiwum sadeczanin.info