Chełmiec: podtruwani fekaliami? Kto odprowadzał ścieki z szamba w las
Biegunki, wysypki, dziesiątki wizyt u specjalistów, całe segregatory dokumentacji medycznej. To bilans trzech ostatnich lat obejmujący sześć rodzin – w tym z małymi dziećmi – które od 35 lat korzystają z prywatnego ujęcia wody w Biczycach Górnych. W zeszłą środę okazało się, że przyczyną tej udręki była właśnie woda, która po wyjątkowo ulewnych deszczach okazała się być… ściekiem.
Właścicielem ujęcia jest Andrzej Pajor, który wraz z zięciem w piątek 16 sierpnia odkrył źródło zanieczyszczeń – dwie instalacje wyprowadzające nieczystości, w tym fekalia, z pobliskich, niedawno wybudowanych domków jednorodzinnych.
Śmierdząca ciecz z owych instalacji zmieniła w koszmarne grzęzawisko sporą połać łąki, dalej spływa w dół do lasu, gdzie dosłownie wypaliła kilka metrów kwadratowych ściółki a docelowo – co jednoznacznie potwierdziło się podczas nasilonych opadów – trafia do miejsca zaraz obok ujęcia wody. Pajor z miejsca zaalarmował wszystkich, którzy korzystali z wody z jego ujęcia, by natychmiast zaprzestali jej użytkowania. Szczegóły w materiale filmowym.
Zobacz też: Chełmiec: fuszerka dosłownie topi gminę! Co się dzieje na Batalionów Chłopskich?
Starszy inspektor Paweł Noga, który pełni obecnie obowiązki Komendanta Straży Gminnej w Chełmcu informuje, że w ślad za interwencją pana Andrzeja, który zaalarmował też Wydział Ochrony Środowiska strażnicy wraz z inspektorami natychmiast pojechali we wskazane miejsce, gdzie potwierdzili, że położona tu instalacja może zagrażać środowisku a dalej miejscowym. Urzędnikom udało się też ustalić imię i nazwisko dewelopera, osoby prywatnej, którego personaliów dziś ujawnić nie można z racji przepisów o ochronie danych osobowych.
Przedstawiciele gminy rozmówili się też z mieszkańcami domków, ale Noga nie chce ujawniać szczegółów. Pytamy go – w ślad za Andrzejem Pajorem i resztą poszkodowanych osób – jak to możliwe, by ktoś mieszkał od kilku miesięcy w domu i nie zainteresował się, co się dzieje ze ściekami, bo przecież tu gminnej kanalizacji nie ma, nie ma też przydomowych oczyszczalni.
Nikogo nie zainteresowało, że w opłatach nie ma jednego z ważniejszych składników, czyli opłat za odbieranie nieczystości? Strażnik dyplomatycznie milczy, ale nie ukrywa, że sprawa jest poważna i do dewelopera wyszło 19 sierpnia pismo z wezwaniem do stawienia się na wizję lokalną w terenie.
Dopiero wtedy pozyskane informacje, zrobione zdjęcia, wyniki oględzin nabiorą mocy prawnej, gdy dowody zostaną zebrane w obecności dewelopera a dotychczasowe ustalenia inspektorów z nim skonfrontowane. Dalej sprawa może trafić do prokuratury jako przestępstwo przeciw środowisku.
Zobacz też: Chełmiec: MPK będzie w końcu obsługiwało gminę?
Strażnik nadmienia, że wszyscy czekają na wyniki badań próbek wody z lokalnego, skażonego wodociągu, które pan Andrzej oddał wczoraj, 19 sierpnia do laboratorium. Wyniki jednak poznamy dopiero w czwartek. Jednocześnie Noga zaznacza, że niewykluczone że i gmina pobierze wodę ze skażonego fekaliami miejsca i odda ją do badania po raz kolejny.
Skoro już wiadomo, że sprawa się przeciąga – nikt z dnia na dzień dzikiego ujścia ścieków nie zlikwiduje i nie uzupełni instalacji w siedmiu już zamieszkanych domkach jednorodzinnych – to jak mieszkańcy mają zaopatrywać się w wodę? Zaraz obok domu Pajora, na jego działce zresztą, przebiega główna nitka tutejszego wodociągu gminnego. – Dwa lata staramy się o włączenie do sieci – podkreśla pan Andrzej.
Pytamy o to dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Bogumiłę Aszklar Lelito. – Tak, jest tam wodociąg. Mamy gotowe projekty przyłączy, czekamy na dofinansowanie na realizację inwestycji – gasi nadzieje mieszkańców na wykonanie wpięcia awaryjnego. To może gmina powinna podstawić beczkowóz? I tu odpowiedź dyrektor nie napawa optymizmem. – Mamy tylko jeden taki beczkowóz, który w każdej chwili może być potrzebny gdzie indziej. Najlepiej by było gdyby mieszkańcy przyjechali do nas z plastikowymi pojemnikami na wodę, a my je napełnimy…
Pajora zastanawia też nieustannie - kto odebrał budynki, kto pozwolił je użytkować skoro - co potwierdziła szefowa ZGKiM - nie ma tu kanalizacji a jakoś przydomowych stacji oczyszczania ścieków tu nie widać? Do tematu wrócimy.