Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
17/09/2019 - 19:00

Co tam się mogło stać. Samochód na dachu, kierowca zniknął

Rozbity, leżący na dachu na poboczu drogi Chevrolet, z jeszcze ciepłym silnikiem i zapalonymi światłami, a w środku nie ma nikogo. Taki widok w Muszynce, w pobliżu przejścia granicznego ze Słowacją, zastał dziś rano kierowca, który natychmiast zaalarmował policję. Co się mogło stać?

- To było po godzinie dziewiątej rano na drodze w Muszynce – opowiadał kierowca w telefonicznej rozmowie z „Sądeczaninem. - Zauważyłem auto leżące na dachu poza drogą. To był Chevrolet. Natychmiast się zatrzymałem, ale w środku nikogo nie było.

Czytaj też Roztrzaskane auta, pięć osób w szpitalu, bo nie trzymał odległości [ZDJĘCIA]

Jak relacjonuje nasz rozmówca, silnik był jeszcze ciepły i światła były włączone.

- Zadzwoniłem pod numer alarmowy i wezwałem policję, żeby szukali człowieka, który siedział za kierownicą, bo nie wiadomo było co się z nim mogło stać. Mógł być ranny. W oczekiwaniu na pomoc sprawdziłem pobliskie zarośla, ale nikogo nie znalazłem -  mówił zaniepokojony.

Na miejsce wypadku szybko przyjechali policjanci i strażacy, którzy jeszcze raz przeczesali teren i zabezpieczyli pojazd. Historia - jak się potem dowiedzieliśmy -  znalazła szczęśliwy finał.

Czytaj też Poszukiwania w gminie Stary Sącz. Zaginął mężczyzna

- Kierowca chevroleta szybko się znalazł - informuje oficer dyżurny krynickiej policji. Nic mu się nie stało.

Dlaczego zostawił auto? Czy był w szoku? Czy po prostu ruszył po pomoc?  O szczegółach policja nie mówi. Wiadomo tylko, że kierowca, młody człowiek, był trzeźwy. Jest mieszkańcem gminy Krynica.

RG jm [email protected], Fot. Ilustracyjna







Dziękujemy za przesłanie błędu