Co tam się mogło stać. Samochód na dachu, kierowca zniknął
- To było po godzinie dziewiątej rano na drodze w Muszynce – opowiadał kierowca w telefonicznej rozmowie z „Sądeczaninem. - Zauważyłem auto leżące na dachu poza drogą. To był Chevrolet. Natychmiast się zatrzymałem, ale w środku nikogo nie było.
Czytaj też Roztrzaskane auta, pięć osób w szpitalu, bo nie trzymał odległości [ZDJĘCIA]
Jak relacjonuje nasz rozmówca, silnik był jeszcze ciepły i światła były włączone.
- Zadzwoniłem pod numer alarmowy i wezwałem policję, żeby szukali człowieka, który siedział za kierownicą, bo nie wiadomo było co się z nim mogło stać. Mógł być ranny. W oczekiwaniu na pomoc sprawdziłem pobliskie zarośla, ale nikogo nie znalazłem - mówił zaniepokojony.
Na miejsce wypadku szybko przyjechali policjanci i strażacy, którzy jeszcze raz przeczesali teren i zabezpieczyli pojazd. Historia - jak się potem dowiedzieliśmy - znalazła szczęśliwy finał.
Czytaj też Poszukiwania w gminie Stary Sącz. Zaginął mężczyzna
- Kierowca chevroleta szybko się znalazł - informuje oficer dyżurny krynickiej policji. Nic mu się nie stało.
Dlaczego zostawił auto? Czy był w szoku? Czy po prostu ruszył po pomoc? O szczegółach policja nie mówi. Wiadomo tylko, że kierowca, młody człowiek, był trzeźwy. Jest mieszkańcem gminy Krynica.RG jm [email protected], Fot. Ilustracyjna