Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
27/07/2017 - 14:00

Cofną się w czasie, aby wcielić się w partyzantów. Inkubator grupy rekonstrukcyjnej

Grupa rekonstrukcyjna „1 Pułk Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej” planuje po raz pierwszy w naszym regionie zorganizować inkubator historyczny i cofnąć się w czasie o 70 lat, aby wcielić się w role partyzantów obozujących w lesie podczas II wojny światowej.

Weekend 4-6 sierpnia, to właśnie wtedy grupa rekonstruktorów rozbije swój obóz w okolicy szczytu na Mogielicy. Wcielają się w role partyzantów, będą wiernie odwzorowywać nie tylko wygląd, ale również codzienne czynności, przygotowanie i jedzenie posiłków, działania militarne. Wszystko to będzie odwzorowane w najbardziej możliwy sposób, a wszystkie rekwizyty są albo oryginalnym przedmiotami sprzed lat, albo ich wierną kopią. Jest to niemal powrót do tamtych czasów.

Jak opowiedział nam Lucjan Kantor, jeden z pomysłodawców tego przedsięwzięcia, uczestnicy po prostu odcinają się od świata, aby jak najlepiej wczuć i postarać się zrozumieć klimat wydarzeń.

- To jest swego rodzaju nasz hołd dla partyzantów. Oni w przeszłości, nie zważając na trudy, warunki i niebezpieczeństwo spędzali w lasach często po kilka miesięcy, a niektórzy nawet lat. To warte jest pamięci, uhonorowania. My wybraliśmy sobie taki sposób, chcemy spróbować namiastki ich życia. Na te trzy dni postaramy się skutecznie odciąć od rzeczywistości, żyć tylko historią – przyznaje Kantor.

Odzież, broń, umundurowanie, czy przedmioty codziennego użytku, to wszystko pochodzi z tego okresu lub zostało wiernie odwzorowane. Uczestnicy inkubatora mocno stawiają na autentyczność.

- Staramy się, aby jak najbardziej w miarę możliwości nawiązać do przeszłości. Na przykład jeśli chodzi o posiłki, to w pierwszej kolejności unikamy przypraw jak sól czy pieprz, bo były wówczas bardzo trudno dostępne. Chcąc przyrządzić sobie kurę, to najpierw będziemy musieli ją pozbawić piór, opalić, wypatroszyć, a następnie dopiero upiec. Do tego oczywiście woda tylko z pobliskiego źródełka. Niemal całkowity realizm – wyjaśnił nam członek stowarzyszenia.

Uczestnikom nie straszna jest również pogoda. Deszcz, wiatr, burze czy chłód są do przyjęcia.

- Partyzanci również musieli się z tym zmagać, nie mamy na to przecież wpływu. Jeśli rzeczywiście nastąpi jakieś załamanie pogody, to nieco zmienimy plany na zagospodarowanie sobie czasu. W tamtych latach popularne były gry karciane, domino, szachy czy warcaby, jesteśmy na to przygotowani. Podczas zrzutów Partyzanci dostali brytyjskie namioty, jednak nie ma potwierdzonych zapisków, że w czasie trwanie II wojny światowej na tym terenie były one wykorzystane. Dlatego zamiast nich korzystamy z plandek zaimpregnowanych świeczką, woskiem, oraz szytych współcześnie namiotów wzorowanych na turystycznych z lat 30 XX wieku – dodał Kantor.

Co istotne organizatorzy stawiają na całkowite odcięcie się od współczesności. Wszelkie przejawy elektroniki czy nowoczesności muszą zostać w samochodach na pobliskim parkingu. W grupie wyznaczony jest jeden łącznik, który ma mieć kontakt z rodzinami uczestników i w razie konieczności przekazać informację. Jest to żelazna zasada, przed wejściem na teren obozu będzie przeszukanie. Realizm to główne założenie tego przedsięwzięcia.

Michał Śmierciak ([email protected])







Dziękujemy za przesłanie błędu