Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
10/02/2018 - 08:35

Czy to już koniec ery senatora Koguta? Mnożą się zarzuty ale przybywa obrońców

Ta wiadomość wywołała szok nie tylko w sądeckim środowisku Prawa i Sprawiedliwości. Szerokim echem odbiła się w całej Polsce. Uchodzący za wzór uczciwości senator Stanisław Kogut, kojarzony z imponującym przedsięwzięciami Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, jest podejrzany o branie łapówek na kwotę blisko 1,2 mln złotych. W aferę korupcyjną zamieszamy jest też jego syn. Czy to już ostateczny koniec politycznej kariery Koguta, którego marsz ku klęsce, znaczony wewnątrzpartyjnymi wojnami, rozpoczął się ponad rok temu?

Trampoliną do politycznej kariery Stanisława Kogut, skromnego kolejarza, okazała się działalność związkowa. W 1989 wstąpił do „Solidarności. Był kolejno przewodniczącym komisji związkowej w węźle PKP w Stróżach, gdzie pracował, potem przewodniczącym okręgowej sekcji kolejarzy przy Zarządzie Regionu Małopolska, by wreszcie w 1997 roku, za czasów rządów AWS i Jerzego Buzka, stanąć na czele Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność”.

-To wtedy tak naprawdę na ciągłych napięciach między rządem a kolejarzami zaczął budować swoje wpływy - mówi pragnący zachować anonimowość jeden z lokalnych samorządowców, który zna Koguta od wielu lat.  

- Mówiło się wtedy o Staszku, że najpierw sam odpalał, a potem gasił kolejarskie strajki. To mu dawało pole do negocjacji i załatwiania z ekipą Buzka rządowych pieniędzy na budowę centrum rehabilitacyjnego dla niepełnosprawnych w Stróżach. Sam Buzek przyjechał wtedy wmurować kamień węgielny pod inwestycję. Wszystko wtedy załatwiał strajkowy pistolet, na którym Kogut budował swoją karierę - dodaje nasz rozmówca.

Na polityczne, warszawskie salony Kogut próbował wejść bez powodzenia w 2001 roku, kiedy z listy AWS ubiegał się o poselski mandat. Przepadł razem z prawicą, która w wyborach poniosła sromotną klęskę. Cztery lata później, namaszczony przez Prawo i Sprawiedliwość, z sukcesem wchodzi Senatu. W wyborach w 2007 po raz drugi uzyskał mandat senatorski, otrzymując 162 139 głosów. W 2011 ponownie wygrał wybory, zgarniając w swoim okręgu 102 185 głosów. Sukces powtarza też w 2015, z równie rekordowym wynikiem. 111 782 głosów.

To wtedy, wkrótce po wyborach parlamentarnych ponownie wygranych przez Platformę Obywatelską, senator ze Stróż został szefem PiS w okręgu 14, rozciągającym się do Biecza na wschodzie, po Orawę na zachodzie. Dla partii Jarosława Kaczyńskiego to był bardzo trudny czas. Kogut zastąpił wówczas posła Arkadiusza Mularczyk, który przystał do „ziobrystów” z Solidarnej Polski. Na Sądecczyźnie w partii zapanował totalny chaos. Cały ten „pasztet” musiał zjeść Kogut, który ostatecznie wyprowadził lokalne struktury na prostą.

Pozostający dotąd w cieniu senator ujawnił wówczas polityczny talent spryt. Posiadł przy tym sztukę jednoczesnego brylowania w Telewizji Trwam i w Polsacie. Okazał się przy tym sprawnym organizatorem. Pod jego rządami matecznik PiS, jak zwykło się mawiać o Sądecczyźnie, w ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych osiągnął najlepszy wynik w Polsce - 84 procent.

Jednak łaska pańska trzymającego żelazną ręką Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego na pstrym koniu jeździ. Władzę w terenowych strukturach partii  daje i odbiera. Po latach wiernej służby Kaczyński odstawił Koguta na boczny tor i na okręgowego  pełnomocnika namaścił posła Wiesława Janczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów.

Ta decyzja Kaczyńskiego dla Koguta była szokiem, a w środowisku lokalnych działaczy wywoła prawdziwy zamęt. Wybory na prezesa okręgu PiS, które miały być tylko formalnym klepnięciem kandydatury Janczyka, zamieniły się w jawny bunt. Spośród 346 uczestniczących w zjeździe delegatów, oddano 339 głosów ważnych, z czego Janczyk otrzymał 161. Przeciw zagłosowało 166. 







Dziękujemy za przesłanie błędu