Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
02/05/2017 - 12:55

Dramat na spływie. Relacja strażaków nie pozostawia złudzeń

Wczoraj donosiliśmy o wypadku na spływie pontonowym na Popradzie między Milikiem a Andrzejówką. Dziś znamy relację strażaków. Ta nie zostawia złudzeń – zabawa mogła skończyć się tragedią.

- Spływ odbywał się w grupie pięciu pontonów. O własnych siłach przed przybyciem zastępów straży z wody wyszły trzy osoby dorosłe i dwoje dzieci, które były zaopatrywane przez załogę karetki Pogotowia Ratunkowego – relacjonują strażacy w oficjalnym komunikacie. Sytuacja była bardzo dramatyczna, bo z relacji świadków wynikało, że jedno dziecko popłynęło samo pontonem w dół rzeki. Strażacy ruszyli do akcji. Przeszukiwali brzegi Popradu w kierunku Żegiestowa.

Zobacz też: Dramat na spływie Popradem. Siedem osób o krok od śmierci

- Około 500 metrów od wyjścia  odnaleziono pusty ponton, który znajdował się na brzegu rzeki. Od będących na brzegu wędkarzy uzyskano informację, że innym pontonem płynęło dziecko z osobą dorosłą. 

W  pobliżu pustego pontonu dwóch ratowników wydobyło z nurtu rzeki worek z ubraniami. Przez chwilę ratownicy spodziewali się najgorszego, ale już po dotarciu  do końcowej stacji spływu Andrzejówka-Ługi  dowiedzieli się od Policji, że poszukiwane osoby dopłynęły pontonem do końca spływu.

Zobacz też: Pani się spieszyło: przeszarżowała, wymusiła i skrzyżowanie zablokowane a auta na lawecie

- Do szpitala zostało zabranych troje dzieci, z którymi pojechało dwóch opiekunów. Pozostałe osoby biorące udział w spływie zostały na miejscu działań. Na miejsce działań przybył śmigłowiec LPR. Działania strażaków trwały półtorej godziny – kończą relację.

Od właściciela jednej z firm wypożyczających pontony usłyszeliśmy zakulisowo, że ponton można wypożyczyć pod warunkiem złożenia pisemnej deklaracji o tym, że jesteśmy trzeźwi. Tyle, że nikt z przedsiębiorców nie ma prawa sprawdzić tego alkomatem.

I choć turyści są mocno wyczulani na niebezpieczeństwo, jakie niosą górskie rzeki, to zdarza im się z pontonów wyskakiwać celowo. - Wskakują do wody w kapokach a kończą często podróż w bieliźnie - obrazuje nasz rozmówca brak wyobraźni, jaki czasem cechuje jego klientów. Oczywiście strój zrywa nurt. Grupy z dziećmi oczywiście są odpowiedzialniejsze, ale nie zmienia to faktu, że wielu turystów szuka dodatkowych wrażeń nawet kosztem swojego bezpieczeństwa.

Od oficera prasowego policji wiemy też. że uczestnicy spływy zostali sprawdzeni pod kątem spożycia alkoholu. Byli trzeźwi. W czasie wyprawy mieli też na głowach wymagane kaski a na sobie kamizelki. 

ES [email protected] Fot.: KM PSP w NS







Dziękujemy za przesłanie błędu