Dziś najbardziej depresyjny dzień w roku. Blue Monday. Wierzyć, nie wierzyć...
Depresyjny poniedziałek pojawił się w przestrzeni publicznej po raz pierwszy w 2004 roku. Brytyjski psycholog Cliff Arnall wyznaczył datę za pomocą wzoru matematycznego, który uwzględnia czynniki meteorologiczne takie jak krótki dzień, niskie nasłonecznienie, czynniki psychologiczne - świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych oraz ekonomiczne, takie jak czas spłaty kredytów świątecznych.
Przeczytaj też Czy grozi nam epidemia depresji?
Dlaczego poniedziałek uchodzi za najbardziej depresyjny dzień? Wiadomo, po weekendzie najtrudniej zabrać sie do pracy czy szkoły. Pobudka bywa bolesna i trudno tryskać optymizmem, kiedy znowu ma się przed sobą tydzień wypełniony zawodowymi obowiązkami i codziennymi trudami.
Czy Blue Monday to wyliczenia pseudonaukowe wykonane na potrzeby reklam? Ponoć najbardziej przygnębiający dzień w roku wymyśliła firma turystyczna Sky Travel w 2005 roku. Po co? Żeby namówić klientów na egzotyczne wycieczki do ciepłych krajów w martwym sezonie, jaki zazwyczaj zapada tuż świętach i szaleństwie Nowego Roku.Specjaliści od PR tej firmy mieli ułożyć całkowicie zmyślone równanie.
Przeczytaj też Sposoby na zimową depresję – sonda Sądeczanina
Matematycy, którzy również dali się skusić zabawie, twierdzą, że wzór na datę podany przez Arnalla jest bez sensu sam w sobie. Twierdzą (choć nie wiadomo jak to policzyli), że aby być szczęśliwym wystarczy nie wychodzić w weekend z domu, albo poświęcić co najmniej dziesięć godzin na pakowanie, aby zagwarantować sobie udany urlop.
Żeby nie ulec depresyjnemu poniedziałkowi można tez wypić dobrą kawę, zjeść syte śniadanie i nie żałować sobie gorzkiej czekolady, która poprawia samopoczucie.
Można jeszcze po prostu w Blue Monday po prostu nie wierzyć.