Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
26/06/2013 - 15:24

Florynka: Przejazd przez potok zlikwidowany. Ludzie odcięci od świata

Niektórzy od wczoraj nie jedzą chleba, inni nie zrobią zakupów, nie pójdą do lekarza – mieszkańcy Florynki nie mają tymczasowej przeprawy przez Bińczarówkę. Wysoki poziom wód potoku plus opady deszczu zdestabilizowały dotychczasową konstrukcję. Ludzie nie chcą korzystać z wielokilometrowych objazdów, by kupić chleb czy odwieźć dzieci do szkoły. Kiedy sytuacja wróci do normy?
Budowa mostu we Florynce już od tygodnia budzi emocje. Czytaj także: Zamykają drogę. Przewoźnicy: Nie jesteśmy gotowi. Co z pasażerami? oraz tu: Bez wyjątków dla przewoźników. Skanska nie poczeka z remontem i tu: Florynka: Budowa mostu sparaliżowała komunikację zbiorową
Choć na dworze chłodno, we Florynce wrze: dziś, w środę 26 czerwca, wzburzeni mieszkańcy zgromadzili się nad brzegiem potoku Bińczarówka. Z powodu opadów deszczu wezbrały wody potoku i przeprawa została zdemontowana przez wykonawcę inwestycji, jaką jest budowa nowego mostu. Demontaż przeprawy odciął ludzi od dogodnego dojazdu m. in. do lekarza, szkoły, apteki czy sklepu. Zrozpaczeni wezwali na pomoc media.
- Jest tu tylko kładka dla pieszych, przejazdu już nie ma, był czynny niecały jeden dzień, usunęli, bo niby woda go rozebrała – mówi jeden z mieszkańców Florynki, Mieczysław Karwala. - Nie było znowu aż takiej ulewy, żeby była możliwość rozebrania konstrukcji, która była zabetonowana – powątpiewa wprost. Jak mówi, dziś, a więc w środę, 26 czerwca, przeprawa miała rzekomo być już otwarta.
- Wczoraj był wójt, byli ludzie z zarządu drogowego z Krakowa, zgodnie stwierdzili, że powinien być tu normalny przejazd dla mieszkańców, żeby nie było utrudnień, ale jak widać przejazdu wciąż nie ma – denerwuje się Karwala.
Sołtys Florynki, Ludwik Grybel, wspomina, że najpierw zabroniono ludziom korzystać z przeprawy, potem zaś ją rozebrano:
- Przeprawa była oparta na tych rurach, co tam je widać z tamtej strony – pokazuje palcem na cztery wielkie rury leżące nad brzegiem rwącej rzeki. - Na tych rurach opierały się płyty, na nich był żwir, ta przeprawa była tu od miesiąca, jeszcze jak most stał – tłumaczy.
W tłumie nad brzegiem rzeki stała również 81-letnia Wanda Romanek z Florynki.
- Ja o lasce chodzę, nie przejdę tą drewnianą kładką ani do sklepu, ani do ośrodka zdrowia, ani po chleb – mów starsza pani. - Jesteśmy odcięci od świata, bez chleba już dwa dni, pogotowie jak trzeba będzie wzywać, to ja nogi wyciągnę, bo nie doczekam. Kobieta w szóstym miesiącu ciąży musiała na nogach 5 km na piechotę iść, żeby dzieci do szkoły odprowadzić, bo przejazdu nie ma, kto to widział! – pyta zdenerwowana.
- Objazd minimalny przez Grybów, Ropę i z powrotem na Wawrzkę to jest 30 km! – mówią zgodnie mieszkańcy.
Ciężkie działa wytacza Tadeusz Duda z Florynki:
- Właściciele tej działki – mówi pokazując na działkę, przez która do niedawna biegła tymczasowa przeprawa - nie zgadzali się, żeby korzystać z tego zrobionego przejazdu i go zablokowali. Przyszła właścicielka wczoraj rano, podeszła do operatora koparki i powiedziała, że rury muszą być usunięte. Operator wyszedł z koparki, poszedł do biura, przyszedł następny robotnik, zapięli te rury i wyciągnęli, i leżą tak teraz. Przejazd był przygotowany przez firmę, istniał tu już miesiąc , w poniedziałek most rozebrali, we wtorek zaczęła się blokada właścicieli, i we wtorek całkowicie zlikwidowali przejazd. Jak to może tak być?! – denerwuje się.
- To chyba tylko w Polsce można tak robić - zaznacza.- Każdy szanowany przedsiębiorca, który rozpoczyna roboty, to oznacza wszystko. Gdzie tu są znaki na jakie objazdy, cokolwiek? Czy ten plac budowy jest w ogóle oświetlony? Tablice ostrzegawcze wbijali dzisiaj rano, bo się dowiedzieli że telewizja ma przyjechać – zdradza i pokazuje, że centrum Florynki jest w górze, po drugiej stronie potoku.
- Kościół, szkoła, bank, ośrodek zdrowia – wylicza zdenerwowany. - Karetka tędy nie przejedzie, musi przez Wawrzkę. Jakby komuś się coś stało z tej strony, to jest tu taki objazd, około 10 kilometrów więcej do ośrodka zdrowia – zaznacza.
Wtóruje mu inny mieszkaniec Florynki, Wojciech Gruca:
- Tu jest z pięcioro ludzi, którzy jak coś się im stanie, to mogą tylko umrzeć w domu – zaznacza.
- Wczoraj był tu wójt Piotr Krok, byli ludzie z zarządu dróg z Krakowa, zdziwiłem się dziś rano, że obiecywanej wczoraj przeprawy jeszcze nie ma – przyznaje sołtys Grybel. – Nie dziwię się, że ludzie się burzą, mamy tu przecież ośrodek zdrowia, szkołę, ludzie i dzieci dojeżdżają do pracy i szkoły, jest tu kościół, sklepy, apteka, stacja paliw i nie ma jak dojechać – podkreśla.
W czasie, gdy dziennikarze naszego portalu rozmawiali z mieszkańcami, obok nieistniejącej przeprawy przy budowanym moście zatrzymał się autobus firmy Voyager. Jego pasażerowie na piechotę przeszli po drewnianej kładce położonej nad wezbranym potokiem Bińczarówka, by wsiąść do pustego autobusu, czekającego na nich po drugiej stronie.
- Utrudnienie dla nas jest ogromne, mówią, że cztery miesiące tak się będziemy męczyć – mówi jeden z pasażerów. On podobnie jak Maria Truchan z Grybowa codziennie jeździ tą drogą do pracy.
- Do przejścia jest łącznie z 300 metrów, to jest jakiś koszmar - podkreśla pani Maria, która już 25 lat jeździ tą trasą.
Co na to wykonawca? Budowę przeprawy uzależnia od stanu pogody.
- Przeprawa tymczasowa nie była obliczona na wody burzowe – wyjaśnia dyrektor Oddziału Budownictwa Inżynieryjnego firmy Skanska, Sławomir Cebo. - Czekamy, aż się pogoda ustabilizuje i wtedy, w ciągu jednego dnia wybudujemy przeprawę. Wszystko jednak zależy od pogody. Kiedy jest wysoki poziom wody w potoku, może to podmyć konstrukcję – zaznacza.
Bińczarówka to potok o charakterze górskim, opady deszczu mogą zamienić ją w niebezpieczną kipiel.
- Mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość, my również czekamy, aż pogoda sie ustabilizuje, bo sami teraz też nie mamy przejazdu – mówi Cebo.
Emocje studzi także Piotr Krok, wójt gminy Grybów:
- Ja myślę, że budowa przeprawy to kwestia krótkiego czasu i zobowiązania wykonawcy, który musi zapewnić ludziom możliwość przejazdu – podkreśla dodając, że wykonawca dziś miał dostarczyć przepusty, które umożliwią przejazd samochodom na drugą stronę potoku.
- Myślę, że przeprawa ta będzie i większa i lepsza, mam nadzieje, że wykonawca nie będzie miał zastrzeżeń co do tego, czy podwyższony stan wód wpłynie na jej bezpieczeństwo – zaznacza wójt.
Z relacji mieszkańców wynika, że problemem jest nie tylko brak przeprawy, ale i postawa właścicieli sąsiadujących z mostem działki, którzy nie chcieli – wg relacji naszych rozmówców – puszczać pechową przeprawą samochodów.
- Rozmawiałem już z właścicielami działki, którzy zgodzili się, by przeprawa biegła częściowo po ich terenie – zapewnia Piotr Krok.
Jeśli więc pogoda pozwoli, mieszkańcy lada moment mogą pojechać nową przeprawą, jak deklaruje Skanska. Sama budowa nowego mostu ma zakończyć się do października.

Inez Dunikowska-Krupa, Zygmunt Gołąb
Fot. IDK, ZOG
 






Dziękujemy za przesłanie błędu