Grzegorz K. Szczecina o 4 czerwca 1989 roku: naród został ograny
Odwołując się do definicji „wolności”, należy podkreślić, że jest to niezależność, niezawisłość, możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą. Jakże więc zdefiniować tzw. „częściową wolność”? Już samo zestawienie tych słów neguje pojęcie i przesłanie etymologiczne terminu „wolność”. Czy można być częściowo niezależnym? Częściowo sprawiedliwym? Częściowo solidarnym? Częściowo cierpiący? Tym bardziej częściowo wolnym?
Wolność należy do fundamentalnych wartości człowieka i społeczeństwa dla prawidłowego rozwoju, dlatego też uważam, iż w świetle faktów co do wyborów z 4 czerwca 1989 roku oraz ich efektów, a także następstw, zastosowanie powyższego zabiegu słownego jest powielaniem sprzeczności.
Na mocy umów tzw. „okrągłego stołu” i rozmów przedstawicieli NSZZ „Solidarność” z komunistycznymi władzami PRL w Magdalence, których nagrania są już powszechnienie znane, ówczesne wybory przewidywały, że o 35 proc. mandatów w Sejmie mogli się ubiegać niezależni obywatele. Natomiast pozostałe 65 % przypadało rządzącej PZPR i jej satelitom. Rodacy jednoznacznie wskazali na solidarnościową opozycję, która zdobyła prawie wszystkie mandaty z możliwych dla niezależnych.
Zwyciężyła również w Senacie, gdzie walka o 100 mandatów była wolna. Jednakże w rządzie premiera Tadeusza Mazowieckiego, który zyskał poparcie komunistów, znaleźli się wśród ministrów m.in. generałowie PRL: Czesław Kiszczak (wicepremier i MSW) i Florian Siwicki (MON). Tym samym idea dekomunizacji padła, Naród został ograny. Rozpoczęła się prywatyzacja, czyszczenie archiwów itd. Prezydentem RP został gen. Wojciech Jaruzelski – m.in. pierwszy sekretarz KC PZPR, przewodniczący WRON, a w latach 60-tych w Głównym Zarządzie Politycznym MON był odpowiedzialny za indoktrynację kleryków przymusowo wcielanych do służby wojskowej. Taki to był ten „łyk wolności”. Czy celem solidarnościowej drogi Narodu, usłanej ofiarami m.in. kapłanów w tym ks. Jerzego Popiełuszki, był sojusz, układ z komunistami?
Pierwsze wolne wybory do parlamentu odbyły się 27 października 1991 roku. Polska stała się tym samym jednym z ostatnich krajów bloku wschodniego, gdzie już nie było tzw. „częściowo wolnych” wyborów. Rząd został uformowany dopiero w grudniu 1991 roku, a premierem został Jan Olszewski, który opowiedział się za spowolnieniem prywatyzacji, lustracją, dekomunizacją czy sprzeciwił się koncepcji przekazywania baz opuszczanych przez wojska rosyjskie stacjonujące w Polsce spółką polsko-rosyjskim.
Jednak wskutek tzw. „nocnej zmiany” w czerwcu 1992 roku, której kulisy są znane z nagrań, jego rząd został odwołany. Nim to nastało premier Jan Olszewski w przemówieniu wygłoszonym w Sejmie mówił, że „w grze jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Może inaczej – czyja ona ma być”.
Z pewnością wybory z czerwca 1989 roku były drogą, etapem do wolności, jednak uważam, iż ich tzw. „częściowa wolność” była sprzeczna z ideałami solidarnościowymi, dążeniami do pełni suwerenności, wolności, niepodległości Narodu, zerwaniem z komuną. Ich wynik przejawił wolnościowego ducha Polaków, jednak na wolne wybory musieliśmy jeszcze poczekać.
Grzegorz K. Szczecina. Fot. Pixabay