Jakaś bestia zamordowała borsuka. Mówią, że dopadli go na quadach
- Idąc na spacer z dzieckiem w Wielogłowach natknąłem się tuż obok drogi wiodącej do ścieżki rowerowej na zabitego borsuka i ślady po quadzie. W ubiegłą noc, między godziną 1 a 2, quady jeździły po ścieżce rowerowej - zaalarmował nas Czytelnik, który przesłał nam załączone do publikacji zdjęcia.
Zobacz też: Dla rajdowców las jest zawsze otwarty? Mogą nieźle zapłacić za tę wycieczkę
To już nie pierwsza interwencja w sprawie quadów. Zazwyczaj jednak nasi Czytelnicy bardziej wskazują na zagrożenie, jakie quady niosą niż na rzeczywiste konsekwencje ich szarż i wybryków. Czy tym razem rzeczywiście ludzie na quadach rozjechali borsuka? Paweł Szczygieł z Nadleśnictwa Stary Sącz, które obejmuje również Wielogłowy, jest w tym wypadku sceptyczny - borsuki zdecydowanie unikają kontaktu z ludźmi i nawet w nocy, kiedy są najbardziej aktywne i wychodzą żerować, unikają zabudowań czy dróg. – No chyba, że ktoś upatrzył sobie przez przypadek tego borsuka i zabawił się w polowanie – komentuje nasz rozmówca.
Niezależnie od tego, czy to właściciele quadów stoją za śmiercią zwierzaka, warto, żeby Czytelnik zgłosił swoje nieszczęśliwe znalezisko do Koła Łowieckiego, które działa na tym terenie. Bo choć borsuki należą do zwierzyny łownej, to do września są objęte ochroną ze względu na sezon rozrodczy.
Informację o martwym borsuku można też zgłosić do straży gminnej albo Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, które ma numery kontaktowe do wszystkich kół łowieckich działających na terenie Sądecczyzny.