Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
18/09/2014 - 10:58

Krzysztof Pierzchała: Sędziowałem na siatkarskim Mundialu

Jeszcze nie umilkły emocje związane z Memoriałem Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie, a już polscy kibice pasjonują się odbywającymi się w naszym kraju Mistrzostwami Świata w siatkówce. Nie mi oceniać dlaczego nie ma transmisji Mundialu w telewizji publicznej, kibice mogą oglądać wszystkie 103 mecze w czterech kanałach Polsatu Cyfrowego.
Otwarcie tej wspaniałej imprezy odbyło się 30 sierpnia na Stadionie Narodowym w Warszawie w obecności około 68 tysięcy widzów plus kilka miliardów na całym świecie. Impreza ta ma zasięg globalny, o czym świadczy transmisja do 168 krajów na całym świecie.

Przeżycia związane z otwarciem mistrzostw na naszej ''perełce '' są nie do opisania, przepiękna oprawa meczu - aspekt artystyczny, poziom sportowy widowiska i oczywiście nasza duma narodowa, czyli wspaniali kibice ubrani w barwy narodowe. Zmęczenie związane z podróżą na ten mecz było ogromne, gdyż w ciągu 22 godzin musieliśmy z żoną i kilkunastoma znajomymi autokarem objechać w dwie strony , ale to co przeżyliśmy na miejscu, śpiewanie hymnu narodowego w towarzystwie tylu kibiców i emocje związane z tym wydarzeniem zrekompensowało nam ten trud. Warto było!

Myślę , ze wynik tego meczu tez był lekkim zaskoczeniem, wszyscy wierzyliśmy w sukces , ale mało kto wierzył w to co się stało, czyli gładkie zwycięstwo naszych Orłów 3 : 0. Niestety dalsze mecze biało- czerwonych można było oglądać na żywo we Wrocławiu, natomiast w Krakowie, w najnowocześniejszej hali w Europie, która może pomieścić 16 000 widzów grały zespoły z grupy '' D''.

Nie bez dumy informuję Czytelników portalu Sadeczanin.info, że Sądeczanie też dołożyli swoją cegiełkę do tej imprezy. Przyszło mi w udziale być sędzia liniowym dwóch bardzo atrakcyjnych meczów: Francja – Włochy 2 : 3 i Francja – Belgia 3 : 2, a w spotkaniu Portoryko- Włochy 3 : 1 byłem sędzią rezerwowym.

Cóż można powiedzieć więcej, gdy dostaje się sędziowską akredytację na Mundial siatkarski w Polsce, emocje są niesamowite, a do tego dochodzi jeszcze czynnik, na który trudno jest znaleźć lekarstwo, a mianowicie stres.

Przed mistrzostwami mieliśmy taką „klinikę” sędziowską, czyli jednodniowe warsztaty, które prowadził supervisor z Argentyny, czyli osoba nominowana do tej roli z ramienia Światowej Federacji Siatkówki - FIVB.

„Klinika” ta przebiegła w fajnej, sympatycznej atmosferze. Sędziowaliśmy z sędziami międzynarodowymi z Finlandii, Kuwejtu, Rosji, Kamerunu, Kanady i Argentyny kilka setów pokazowego meczu krakowskich drużyn, a wcześniej dyskutowaliśmy na temat przepisów, ich zmian oraz systemu challenge, wprowadzonego podczas Mundialu w Polsce, którego na Memoriale Wagnera nie było.

Przyznam szczerze, że uświadomienie nam konsekwencji zrobienia błędu i wychwycenia pomyłki przez system videoweryfikacji mogło napędzić strachu: czy my to wytrzymamy, czy damy radę i w końcu - jak się zachowam, gdy się okaże, że sędzia pierwszy podjął inną decyzję. Pytań było sporo, ale nikt nie dawał po sobie znać , że przeżywa rozterki wewnętrzne, w końcu dla wszystkich była to przygoda życia.

Weryfikacją miały być mecze w Kraków Arena rozpoczynające się 31 sierpnia a trwające do niedzieli 7 września. W sumie odbyło się 15 meczów MŚ, po 3 dziennie z jednodniowa przerwą.

Trudno mi oceniać czy podołaliśmy wyzwaniu, ale opinia delegatów technicznych FIVB była pozytywna. Wszystko obyło się bez jakiś kontrowersji, a trzeba wziąć pod pod uwagę fakt, że jeszcze nikt z około piętnastu sędziów, którzy zostali nominowani do sędziowania na linii Mundialu nie mieli na co dzień możliwości sędziować imprezy o podobnej randze, jak MŚ.

Do tej pory byliśmy w większości sędziami liniowymi na meczach Muszynianki w ramach Orlen Ligi czy Ligi Mistrzyń.

Myślę , że wszyscy zdaliśmy śpiewająco ten trudny egzamin, a doświadczenie zebrane podczas MŚ będzie owocowało na przyszłe lata przygody z siatkówką, bo jak już wiadomo w Kraków Arena odbędzie się w przyszłości jeszcze wiele imprez siatkarskich na najwyższym międzynarodowym poziomie.

Pomimo dużego stresu i związanych z samą imprezą emocji myślę, że warto było zaryzykować i być sędzia największej imprezy siatkarskiej organizowanej kiedykolwiek w Polsce.

Krzysztof Pierzchała

**
Autor jest nauczycielem wychowania fizycznego w Zespole Szkół w Marcinkowicach, trenerem i sędzią piłki nożnej i piłki siatkowej, działaczem sportowym i organizatorem wielu imprez; syn znakomitego ongiś piłkarza Sandecji - Czesława Pierzchały, boiskowy przydomek "Pele".






Dziękujemy za przesłanie błędu