Ktoś w nocy „spalił” kilka ryterskich firm!
Rozgoryczenie ryterskich samorządów w tej sprawie ma kilka powodów. Wymieńmy je po kolei. Nowym władzom udało się w końcu uchwalić na 2020 rok taki budżet, w którym nie ma żadnego „ogona”, budżet całkowicie czysty od jakichkolwiek obciążeń. Wszyscy liczyli na to, że tym samym gmina w końcu będzie mogła zacząć systematycznie inwestować w to, co dla mieszkańców najważniejsze, czyli m.in. w infrastrukturę drogową.
Epidemia koronawirusa i zapaść gospodarcza będąca jego konsekwencją nie ominęła też Rytra. I tu przedsiębiorcy liczą na to, że gmina odciąży ich w zakresie podatków od nieruchomości i opłat dzierżawnych. Zobowiązania mniejszych firm sięgają kilkuset złotych. Niby to niewielka kwota, ale w zestawieniu z wizją zwinięcia biznesu nabiera zupełnie innego wydźwięku.
Zobacz też: Maseczkowa afera w Rytrze. Wójt ostro dementuje plotki o kumoterstwie
A teraz sedno sprawy – wiata, którą podpalono w Rytrze spłonęła doszczętnie. Nie ma mowy o jej remoncie, trzeba ją po prostu wymienić a że była wykonana z drewna – zadaszona i osłonięta kosztować będzie…
– Zwykła wiata ogrodowa tego typu to koszt około 10 tysięcy. Taka przystankowa może kosztować nawet 20 tysięcy – komentuje z goryczą wójt Jan Kotarba, ale jednocześnie zaznacza, że na wdrażanie tarczy antykryzysowej w gminie ten incydent – mimo napiętej sytuacji budżetowej – wpływu mieć nie będzie. Warto jednak, żeby ci, którzy wiatę podpalili zdali sobie sprawę z rzeczywistego wydźwięku ich wybryku…
ES [email protected] Fot.: UG w Rytrze