Leluchów: strajkują trzeci dzień na granicy. Pojawia się światełko w tunelu
Na granicy polsko-słowackiej w Leluchowie, już trzeci dzień strajkują mieszkańcy pogranicza. Przyczyną pikiety jest zamknięcie przez Słowaków, z dnia na dzień tutejszego przejścia granicznego. Osoby mieszkające na pograniczu żyją z wymiany handlowej.
W miniony wtorek na granicy pojawiły się betonowe zapory. Protestujący w czasie pikiety używali klaksonów samochodowych i syren strażackich.
- Z nieoficjalnych informacji uzyskanych od strony słowackiej wynika, że słowackie władze rozważają ponowne otwarcie przejścia granicznego w Leluchowie - informuje burmistrz Miasta i Gminy Muszyna Jan Golba, który również we środę przyjechał do Leluchowa.
- Jedna z informacji jest nawet taka, że zapadła już decyzja o otwarciu granicy, a dogrywane są tylko kwestie administracyjno-personalne. Oby, czekamy na oficjalną informację.
Z powodu zamknięcia granicy cierpią nie tylko mieszkańcy Leluchowa, Ruskiej Woli i Circa, ale również kryniccy przedsiębiorcy, którzy dojeżdżają do pracy po stronie słowackiej, na przykład do Lipan.
Przed zamknięciem przejścia w Leluchowie, z Krynicy do Lipan jechali znacznie krócej, teraz muszą pojechać aż do Piwnicznej, gdzie granica jest otwarta. Tracą w ten sposób cenny czas i pieniądze. (MK) fot. aut.