Miasto może ponieść przykre konsekwencje z powodu przerwania ostatniej sesji
Przypomnijmy, że wspomniana sesja odbyła się we wtorek i została zawieszona do 2 lipca br. Okazuje się, że taka decyzja może nieść ze sobą, niestety przykre dla miasta konsekwencje. Jakie?
Dzisiaj mówili o nich podczas konferencji prasowej, jaka odbyła się w sali sądeckiego ratusza wiceprezydent miasta Artur Bochenek i sekretarz miasta Piotr Lachowicz.
Przypomnijmy, że na ostatniej sesji radni nie rozpatrzyli wszystkich ponad trzydziestu punktów, jakie były w jej programie. Przed północą została ona, w związku z późną godziną zawieszona. We wtorek zrealizowanych zostało zaledwie 12 punktów z porządku obrad.
Wiele godzin trwała debata, którą wypełniła zażarta dyskusja radnych okraszona wieloma osobistymi „wycieczkami” nad raportem o stanie miasta Nowego Sącza. Potem rozpoczęła się kolejna długa dyskusja nad udzieleniem wotum zaufania prezydentowi Ludomirowi Handzlowi, a potem następna. Obrady, około północy zostały wreszcie zawieszone.
Jak się okazało ten krok może okazać się, niestety fatalny w skutkach. Dlaczego? Okazało się, że w porządku XV sesji rady miasta znajdowały się uchwały tzw. terminowe, które musiały być przyjęte, aby różne kwestie mogły być dalej procedowane. Niestety, w związku z zawieszeniem sesji do 2 lipca miasto może ponieść z tego tytułu przykre konsekwencje.
- Jak Państwo zapewne wiecie doszło do przeniesienia znacznej części obrad sesji na nowy, kolejny wyznaczony termin – rozpoczął sekretarz miasta Piotr Lachowicz. – Mieliśmy więc do czynienia z przerwaniem obrad. Naszym zdaniem, a konsultowaliśmy tę sytuację również z radcami prawnymi doszło do złamania przepisów, a dokładniej par. 28 ust. 2 Statutu Miasta Nowego Sącza.
O czym on mówi: Na wniosek przewodniczącego obrad (wtedy obrady prowadził radny Michał Kądziołka, wiceprzewodniczący rady miasta – przyp. red.), bądź minimum sześciu radnych, rada może postanowić o przerwaniu sesji i kontynuowaniu obrad w innym wyznaczonym terminie na kolejnym posiedzeniu tej samej sesji.
- Mamy w tym względzie bardzo poważnie uwagi - mówił sekretarz Piotr Lachowicz. – Naszym zdaniem zrobiono to niezgodnie z prawem. Zgodnie z przepisami obrady mogą być przerwane na wniosek przewodniczącego obrad bądź minimum 6 radnych. Przewodniczący obrad przeczytał, że jest to na wniosek pana radnego Krzysztofa Głuca. W związku z tym brakowało pięciu radnych do poparcia tego wniosku. A więc został przegłosowany wniosek naruszający statut. Na początku głosowania powiedziano także, że radni głosują w sprawie przerwy w obradach.
Sekretarz Piotr Lachowicz wyraźnie zaakcentował, że przerwanie sesji, a przerwa w obradach są to dwie różne rzeczy i część radnych, którzy zaczęli głosować zostało wprowadzonych w błąd..
- Potem dodano zwrot o przerwie w obradach, to, że pod głosowanie zostanie poddana uchwała w sprawie wyrażenia zgody na przerwę w obradach, a to oznaczało ich kontynuowanie w innym terminie – dodał sekretarz miasta. – Mówiąc zresztą o terminie to nie został on podany. Został wyznaczony później przez pana przewodniczącego, a to, według nas jest kolejnym naruszeniem statutu miasta. Taka sytuacja jest ewenementem.
Co teraz?