Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
22/08/2018 - 23:00

Mniej ratowników w karetkach. Związkowcy alarmują, dyrektor uspokaja

Od 1 sierpnia jedna z dwóch karetek Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego stacjonująca w podstacji w Starym Sączu jeździ już w zmniejszonej, dwuosobowej obsadzie. Za kilkanaście dni, bo od 1 września w takim samym składzie będą jeździły też zespoły medyczne karetek dyżurujących w podstacjach w Rytrze, Piwnicznej – Zdroju oraz w Jasiennej.

Ratownicy pracujący w sądeckim pogotowiu, zrzeszeni w Ogólnopolskim Związku Ratowników Medycznych mówią wprost: „Jest to redukcja zespołów ratowniczych”. Dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego widzi tę sytuację zupełnie inaczej.

Twierdzi, że decyzja, jaką podjął została podyktowana brakiem pieniędzy na utrzymanie trzeciego ratownika. Jest on również przekonany, że wprowadzane zmiany nie odbiją się na bezpieczeństwie pacjentów i jakości świadczonych dla nich usług medycznych.   

Sądeckie Pogotowie Ratunkowe dysponuje obecnie czternastoma karetkami zarówno podstawowymi, jak i specjalistycznymi (z lekarzem). Do tej pory w trzynastu z nich jeździła załoga trzyosobowa w składzie dwóch ratowników medycznych i kierowca-ratownik medyczny, albo dwóch ratowników medycznych oraz lekarz. W czternastej karetce - podstawowej, którą wojewoda „dołożył” od 1 sierpnia dla podstacji w Starym Sączu jeździ już zespół dwuosobowy.

Za kilkanaście dni, od 1 września w takim składzie będą również jeździły karetki stacjonujące w Rytrze, Piwnicznej-Zdroju oraz w Jasiennej. Decyzję o zmniejszeniu obsady ratowniczej w tych wybranych podstacjach podjął Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. Wzbudziła ona natychmiast obawy części ratowników medycznych pracujących w pogotowiu zrzeszonych w Międzyzakładowej Organizacji Związkowej oraz Ogólnopolskim Związku Ratowników Medycznych w Nowym Sączu. Ten ostatni zrzesza obecnie 52 osoby.

- Decyzja dyrektora Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego o tym, aby w podstacjach w Rytrze, Piwnicznej oraz Jasiennej jeździły zespoły medyczne dwuosobowe, choć do tej pory były trzyosobowe, jest dla nas ratowników, totalnym zaskoczeniem – mówi Wojciech Chudy, ratownik medyczny działający w Zarządzie Ogólnopolskiego Związku Ratowników Medycznych w Nowym Sączu. - Dwuosobowy zespół ma już jedna z karetek w podstacji w Starym Sączu, ale jest to karetka dodana niedawno przez pana wojewodę, już w takim składzie. Teraz jeszcze składy dwuosobowe będą funkcjonowały w czterech podstacjach na terenie Sądecczyzny. Obawiamy się, że takie zmiany mogą rozszerzyć się również na pozostałe zespoły ratownicze, które obecnie działają w składzie trzyosobowym.

- Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym z 2006 roku dopuszcza zespoły dwuosobowe, ale zalecane są trzyosobowe - stwierdza Wojciech Chudy. - Jednak wszelkie wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji oraz wytyczne postępowań w stanie nagłym mówią, że działania powinny być wykonywane przez minimum trzy osoby - dodaje Marcin Siedlarz, wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej. Uważamy, że możliwości zespołu dwuoosobowego działającego na miejscu zdarzenia będą okrojone, w stosunku do tego, co może wykonać zespół trzyosobowy, zresztą znacznie szybciej. Gdy życie pacjenta jest zagrożone, to często nawet w trzem ratownikom brakuje rąk do pracy.

Ratownicy-związkowcy zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt. Powołują się na Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, która stanowi, że każdy ma prawo do takich samych świadczeń.

- A, jak to będzie po wprowadzonych zmianach? Do niektórych miejscowości regionu będą jeździły karetki z dwoma ratownikami, a do pozostałych na terenie Sądecczyzny oraz w Nowym Sączu karetki z trzyosobowym zespołem. Jest to, naszym zdaniem niesprawiedliwe. W Sądeckim Pogotowiu Ratunkowym przez wiele, wiele lat działały zespoły trzyosobowe zarówno w karetkach podstawowych, jak i specjalistycznych (z lekarzem) i ta instytucja, dzięki również dyrektorowi, utrzymywała wysoki standard świadczonych usług. Teraz nie powinno się go obniżać.

Ratownicy-związkowcy mówią też, że warto także zwrócić uwagę na przepisy BHP.

- Przepisy jasno to precyzują - dodaje Wojciech Chudy. - Ratownik medyczny może dźwigać maksymalnie czterdzieści kilogramów.

Zmiany zapowiadane przez szefa Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego budzą w ratownikach medycznych niepokój. Jaki? Związkowcy przyznają, że takie planowane posunięcia mogą w konsekwencji doprowadzić do redukcji etatów i zwolnień ratowników z pracy. Taka, na razie hipotetyczna sytuacja może odcisnąć piętno na jakości świadczonych usług medycznych.

A jak jest w Pogotowiach Ratunkowych działających w ościennych powiatach?

W Limanowej oraz w Gorlicach funkcjonują zespoły dwuosobowe. Są to jednak jednostki medyczne działające w strukturach szpitalnych. Ale na przykład pogotowia w Brzesku, Krakowie czy Tarnowie nadal działają w składzie trzyosobowym.

W sądeckim pogotowiu dla nikogo nie jest tajemnicą, że zespoły ratownicze w zmniejszonym składzie będą jeździły od 1 września br. jeszcze w podstacjach w Rytrze i Piwnicznej-Zdroju oraz w Jasiennej.

- Dyrektor wydał w tej sprawie stosowne zarządzenie, więc sprawa jest jasna - mówi Marcin Siedlarz. - Nie godzimy się z tymi zmianami. Uznaliśmy, że społeczeństwo powinno o nich wiedzieć. Liczymy bardzo na to, że szef Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego zmieni swoją decyzję, bo nie jest ona korzystna dla nikogo. Ona obciąża pacjentów w stanie zagrożenia życia. Niejednokrotnie w sytuacjach, gdy potrzebna jest błyskawiczna pomoc medyczna zespół trzyoosobowy ma pełne ręce roboty, a jeśli działać będzie zespół dwuoosobowy, to procedury, siłą rzeczy się wydłużą. Bez wsparcia odpowiedniego, specjalistycznego sprzętu wiele czynności nie uda się wykonać.

- Rozumiemy, że dyrektorzy kierujący pogotowiami ratunkowymi posuwają się do takich kroków, ze względów czysto finansowych, oszczędnościowych - uzupełnia Wojciech Chudy. - Rzeczywistość jest taka, a nie inna.

Ratownicy przyznają, że na temat zapowiadanych zmian rozmawiają z dyrektorem Józefem Zygmuntem. Mają nadzieję, że dyrektor mieni jeszcze w tej kwestii zdanie.

- Przypuszczamy, że na tej decyzji zaważyły, niestety względy ekonomiczne - stwierdza Siedlarz. - To jak, w poprzednich latach, mimo funkcjonowania w podstacjach zespołów trzyoosobowych udawało się je utrzymywać w takiej obsadzie?. Każdy zdaje sobie chyba sprawę, że życie ludzkie jest bezcenne. Teraz ponoć na takiej, a nie innej decyzji dyrektora zaważyła sucha statystyka czyli liczba wyjazdów karetki w danym regionie. Wszystko dobrze, tylko trzeba wziąć pod uwagę i to, w jakim terenie wspomniane zespoły pracują. Generalnie w terenie górzystym. Dojazd do pacjenta jest bardzo utrudniony. Wielokrotnie zespoły idą pieszo do pacjenta, a potem znoszą z góry do karetki, niosąc przy tym również ważący kilka kilogramów sprzęt ratowniczy. Przy zespołach dwuoosobowych jest to niewykonalne.

Związkowcy zaznaczają też i to, że kiedy w karetce będzie jeździł zespół dwuoosowbowy to jeden z ratowników musi usiąść za kółko w karetce.

Obecnie w Sądeckim Pogotowiu Ratunkowym pracuje około 120 ratowników medycznych. Są również też ratownicy zatrudnieni w oparciu o umowy kontraktowe.

Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego tłumaczy, że jednostka, którą kieruje od dziesięciu lat była do tej pory ewenementem w rejonie podkarpackim.

- Jesteśmy, zaznaczam, ostatnim pogotowiem w tym rejonie, które utrzymuje trzyoosobowe zespoły ratownicze - stwierdza szef sądeckiego pogotowia. - Trzeba mieć świadomość, że obecnie w naszym kraju osiemdziesiąt procent załóg medycznych jeżdżących w karetkach stanowią dwuosobowe zespoły. W Małopolsce dziewięćdziesiąt procent załóg medycznych to załogi dwuoosobowe. W Nowym Sączu starałem się, w trosce o bezpieczeństwo pacjentów w mieście i regionie, jak najdłużej utrzymywać w karetkach załogi trzyoosobowe - dodaje Zygmunt.

Szef sądeckiego pogotowia przyznaje, że za pieniądze, które do tej pory otrzymywał na utrzymanie jednostki w ostatnich latach udawało się utrzymywać po trzech ratowników w karetkach, udało się wyremontować lub zmodernizować dziewięć podstacji pogotowia działających w różnych miejscowościach Sądecczyzny, wymienić praktycznie większość taboru i sprzęt medyczny, którym dysponuje pogotowie, uruchomić telemedycynę. Sądeckie Pogotowie Ratunkowe, z własnych środków realizowało program edukacyjny dla mieszkańców "Sądecki Ratownik", poszerzyło też gamę usług transportowych, z których korzystają pacjenci.

- To wszystko kosztuje - stwierdza dyrektor. - Dzisiaj, niestety "doszliśmy do ściany". Musimy się liczyć z kosztami. Wróżka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie dołoży nam więcej pieniędzy. Mamy ich tyle, ile mamy. Dlatego też musiałem, z bólem serca podjąć decyzję o tym, że od 1 września w podstacjach w Rytrze, Piwnicznej-Zdroju i Jasiennej będą jeździły w karetkach zespoły dwu, a nie jak dotychczas trzyoosobowe. Razem z ratownikami  - związkowcami rozmawiamy na ten temat już od pewnego czasu. Oczywiście docierają do mnie informacje, że moja decyzja jest odbierana wśród ratowników, jako „redukcja” składów zespołów ratowniczych. Nic podobnego! Trzeba powiedzieć to sobie jasno. Do tej pory jeździł w karetce jeden dodatkowy ratownik.  Gdyby to tylko zależało ode mnie to podpisuje sie obiema rękami za zespołami trzyosobowymi. No, ale...Ekonomia jest ekonomią.

Dyrektor sądeckiego pogotowia podkreśla, że jednostka, którą kieruje utrzymywała – dokąd się dało – zespoły trzyosobowe we wszystkich karetkach. Do tej pory w strukturze pogotowia jeżdżą karetki specjalistyczne z lekarzem, choć w wielu regionach Małopolski dawno przekształcono je w karetki typu P (podstawowe z zespołem ratowniczym).

- Nie mogę zadłużać pogotowia. Przecież ta jednostka musi się bilansować - mówi Józef Zygmunt. - Nie mamy ekstra pieniędzy. W ostatnim czasie stawki dla ratowników poszły w górę. Te pieniądze im się za ciężką pracę słusznie należą. Wiem też i to, że w całej Polsce powinny jeździć karetki pogotowia w składzie trzyosobowym. Wymaga tego bezpieczeństwo pacjentów. To powinno być ujednolicone, powinno być standardem w całym kraju.

Dyrektor przyznaje, że zanim zdecydował, w których podstacjach będą od pierwszego września jeździły w karetkach zespoły dwuosobowe przeanalizował częstotliwość wyjazdów ambulansów we wszystkich podstacjach.

Dlaczego wybrał podstacje w Rytrze, Piwnicznej-Zdroju i Jasiennej?

- Z przeprowadzonej analizy wynikało, że w tych miejscowościach karetki wyjeżdżają przeciętnie około dwóch razy w ciągu dyżuru - dodaje dyrektor. - Rytro i Piwniczna mogą bez problemu wspomagać się karetkami z innych najbliższych podstacji, jeśli będzie taka potrzeba. Karetka z Jasiennej wyjeżdża też stosunkowo rzadko. Nie zgodzę sie z tym, że moja decyzja może stanowić jakieś zagrożenie dla usług medycznych świadczonych przez Sądeckie Pogotowie Ratunkowe. Chciałbym zaakcentować z całą stanowczością, że nadal osiem zespołów sadeckiego pogotowia będzie nadal zespołami trzyosobowymi. Warto, aby ratownicy solidarnie adresowali swoje postulaty, dotyczące pracy, pod którymi i ja się podpisuje w całości do ministra zdrowia. Chodzi o wypracowanie standardów, które będą obowiązywały w całej Polsce i aby ministerstwo zapewniło ich finansowanie.

Dyrektor zapewnia, że żaden ratownik nie straci pracy.

- Ten system, który wchodzi w życie od 1 września nie spowoduje żadnych zwolnień - zapewnia dyrektor Zygmunt. - Ratownicy będą dyżurowali w innych podstacjach na terenie Sądecczyzny. Żeby było jasne: Nikt nie straci złotówki ze swojego uposażenia. Dwuosobowe załogi będą obstawiane m.in. ratownikami kontraktowymi pracującymi w sadeckim pogotowiu

[email protected], Fot. IM.







Dziękujemy za przesłanie błędu