Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
13/11/2019 - 10:05

Myśliwi strzelają a Pan Bóg kule nosi? Polowania w Starym Sączu są bezpieczne?

W czasie polowania zbiorowego pod Kołobrzegiem zginął 47-latek. Jak mogło do tego dojść? Czy mieszkańcy Sądecczyzny w czasie podobnych polowań mają powody do obaw? Czy myśliwi strzelają a Pan Bóg kule nosi? Rozmawialiśmy o tym z Antonim Kuligiem łowczym Koła Łowieckiego „Ryś”, które owo polowanie prowadzi.

W niedzielę 10 listopada pod Kołobrzegiem w woj. Zachodniopomorskim doszło do tragedii na polowaniu. Jeden z tzw. naganiaczy zwierzyny zginął na miejscu, po tym jak kula wystrzelona przez myśliwego trafiła go w serce. Prokuratura ustala przyczyny dramatu. Niewykluczone, że 47-latek został trafiony rykoszetem. Co to ma wspólnego z Sądecczyzną?

W lasach na terenie gminy Stary Sącz trwają podobne tzw. zbiorowe polowania. Czy grzybiarze i spacerowicze oraz uczestnicy polowania mają powody do obaw? Czy historia z niedzieli może się powtórzyć i tutaj?

Zobacz też: Szykujmy się na inwazję bobrów? Na Sądecczyźnie ich nie brakuje

- W trakcie  polowania zbiorowego myśliwy może oddać strzał do miotu do 40 metrów, ale z zastrzeżeniem, że kula ma pokrycie. Co to znaczy? Że w odległości powyżej 40 metrów kula trafi w ziemię, bo jest tam na przykład jakiś wał ziemny, przeszkoda, która zatrzyma kulę. Jeśli myśliwy jest na jakimś wzniesieniu, to na tę odległość już strzału nie może oddać, bo nie ma gwarancji, że kula trafi w ziemię – tłumaczy łowczy Koła Myśliwskiego „Ryś” Antoni Kulig, podkreślając bardzo mocno, że jako pokrycia nie można traktować ściany lasu, licząc na to, że kulę „przechwyci” któreś z drzew.

- Gdy nagonka zbliża się na odległość 150 metrów podaje się wtedy sygnał: zakaz strzału. Nie ma wtedy oddawania strzałów na 40 metrów czy nawet 20. Myśliwy nie ma prawa strzelać. Można strzelać jedynie za siebie, czyli za linię, ale z tym samym zastrzeżeniem, że kula będzie miała pokrycie. Jeżeli nie ma pokrycia, strzelać nie może – obrazuje obowiązujące procedury.

- Zanim myśliwy odda strzał musi się najpierw upewnić, do jakiego celu strzela. Cel musi być bezwzględnie rozpoznany. I nie ma tu miejsca na działania w stylu, że kolega powie: słuchaj tam jest dzik, możesz strzelić. To niedopuszczalne. Myśliwy sam odpowiada za to i sam musi rozpoznać cel i dopiero wtedy podjąć decyzję, za którą ponosi pełną odpowiedzialność. To są zasady, których na polowaniu zbiorowym bezwzględnie się przestrzega – wylicza nasz rozmówca, dodając też, że w czasie polowania na ptactwo myśliwy może oddać strzał jedynie pod katem 60 stopni i to tylko wtedy gdy na linii strzału nie ma na przykład gałęzi czy konarów, które mogłyby zakłócić tor lotu pocisku.

Ale na tym nie koniec działań, dzięki którym polowania zbiorowe powinny i są bezpieczne. Przed każdym sezonem polowań wszyscy myśliwi przechodzą na nowo całe szkolenie zarówno jeśli chodzi o zabezpieczenie broni - sposób jej użytkowania od wyjścia na polowanie przez transport do powrotu do domu i chwili gdy broń odkładana jest do sejfu. – My takie szkolenie organizujemy na strzelnicy myśliwskiej w Bradowcu przy Leśnym Zakładzie Doświadczalnym. Sprawdza się wtedy broń między innymi to, czy nie ma żadnych przeróbek – zaznacza Kulig. – I tak odbywa  się co roku , przed sezonem polowań zbiorowych– podkreśla. Ponadto bezpośrednio przed polowaniem zbiorowym prowadzona jest odprawa myśliwych z zakresu bezpieczeństwa w trakcie polowania z uwzględnieniem warunków pogodowych.

Zobacz też: Uwaga! Będą zbiorowo zabijać w starosądeckich lasach

Wracając do lasu, ale pozostając przy broni – myśliwy przy zejściu ze swojego stanowiska musi rozładować broń. Broń ma być rozładowana do powrotu na stanowisko. Nawet w trakcie posiłków właściciel broni odkłada ją tak, by cały czas mieć ją na oku – broń nie może dostać się w niepowołane ręce. W trakcie polowania myśliwy nie ma prawa zejść ze swojego stanowiska – może jedynie zmienić położenie od wyznaczonego o trzy metry w lewo lub w prawo. Jedynym – dosłownie jedynym – wyjątkiem są sytuacje, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie innego myśliwego.

Oczywiście teren polowania jest dokładnie oznaczony przy pomocy specjalnych tablic ostrzegawczych. Bywa jednak, że myśliwi natkną się na spacerowiczów czy grzybiarzy. Kulig zastrzega, że w tej sytuacji albo proszą ich o opuszczenie strefy polowania albo sami czekają aż osoby postronne opuszczą las uzgadniając z nimi godzinę, w której to nastąpi. Łowczy Koła Łowieckiego „Ryś” jest myśliwym od 30 lat i nigdy nie był świadkiem żadnego wypadku na polowaniu. Doświadczenie dowodzi, że do tragedii dochodzi gdy ktoś wspomniane wyżej procedury zaniedba albo zlekceważy. Ale myśliwi nie mają dla takich osób żadnego usprawiedliwienia i szybko wykluczają je ze swojego grona.

Przy okazji, my z kolei apelujemy, żeby wszyscy, którzy natkną się na tablice informujące o polowaniu na terenie gminy Stary Sącz, wzięli sobie ich przekaz do serca i zrezygnowali ze spacerów czy wizyt w lesie, w końcu polowania zbiorowe odbywają się tylko parę razy w roku i to w okresie późnej jesieni i początku zimy.

Pamiętajmy też o tym, że myśliwy nie ma prawa strzelać do zwierząt według swojego widzimisię – o tym, na co będzie polował, decydują m.in. władze nadleśnictw, służb ochrony środowiska, których celem jest zachowanie równowagi międzygatunkowej w lesie. Ilość zwierzyny przeznaczonej do pozyskania musi być zgodna z zatwierdzonym planem hodowlanym. Plany te są zatwierdzane przez Nadleśnictwo, Zarząd Okręgowy PZŁ, prezydenta miasta, burmistrzów, na których  znajdują się tereny dzierżawionych przez koło  obwodów łowieckich.

ES [email protected] Fot.: ilustracyjne archiwum sądeczanin.info







Dziękujemy za przesłanie błędu