To nie zasłona dymna! Zaduszą nas tutaj starymi szmatami palonymi w piecach!
Zobacz też: Chełmiec: gazownicy obiecują ponad 800 przyłączy gazowych. A kiedy popłynie gaz?
- Nasi dzielni strażnicy kosztują budżet gminy 180 tysięcy rocznie. Pora żeby na siebie zaczęli zarabiać. Dlatego zapraszam ich w okolice starej drogi na Trzetrzewinę w Biczycach – apeluje - z nieskrywanym sarkazmem - mieszkaniec tych terenów.
- Nie wiem, jak dobrze widać to na zdjęciach, ale od poniedziałku mamy tu popołudniami i wieczorem prawdziwą zasłonę dymną. Tak nie śmierdzi węgiel ani drewno nawet lichej jakości. Tak śmierdzą brudne szmaty, śmieci i plastik – komentuje autor załączonych zdjęć.
Zobacz też: Chełmiec, gdzie radny pyta wójta: jak pan nas traktujesz, jak śmieci!?
Czy rzeczywiście sarkazm Czytelnika względem straży gminnej jest w pełni uzasadniony? W odpowiedzi przytoczmy statystyki, które przekazano radnemu Eugeniuszowi Rośkowi w ślad za jego interpelacją na temat utrzymania i funkcjonowania Straży Gminnej w lutym tego roku. Otóż w 2017 roku interweniowali na wniosek mieszkańców w sumie 699 razy.
186 interwencji dotyczyło właśnie ochrony środowiska i gospodarki odpadami. Przy czym chodziło tu właśnie przede wszystkim o interwencję w sprawie podejrzeń o spalaniu śmieci. W 2018 słupki statystyczne skoczyły w górę. Strażnicy interweniowali 764 razy, a interwencji w interesującej nas sprawie było aż 202.
Dlatego apelujemy do strażników - a wiemy, że co jak co, ale publikacje "Sądeczanina" w Urzędzie Gminy są śledzone wyjątkowo skrupulatnie - by pochyli się nad zgłoszeniem z Biczyc i sprawdzili co rzeczywiście się tam dzieje. Wiemy, że w zeszłym roku strażnicy pobierali próbki z palenisk tam, gdzie było podejrzenie, że wsad do pieca stanowiły śmieci.