Nowy Sącz: międzywale jest rozjeżdżane w najlepsze [ZDJĘCIA]

Nie ma na nich bata. Jak wygląda międzywale wzdłuż, którego znajduje się między innymi bardzo uczęszczana ścieżka rowerowa, wystarczy się wybrać właśnie na spacer nad brzegiem Dunajca.  Kto się tam zapuszcza to przeciera chyba oczy ze zdumienia. Krajobraz niczym z kosmosu.

Najlepiej jest zboczyć w bok, od głównych ścieżek. W wielu miejscach teren przypomina - wypisz, wymaluj dziki tor do crossowych szaleństw. Boczne ścieżki, już dawno zamieniły się w rozjeżdżone góry i doliny. Ich granice wyznaczają, niestety głębokie koleiny. Są i takie miejsca, gdzie „dzicy” crossowy i quadowcy wyjeździli sobie już nawet skrzyżowania.

Na tym nadrzecznym terenie w trawach i zaroślach gniazduje dzikie ptactwo, zające. Są tam ich miejsca lęgowe. Czasami można się natknąć na biegające młode sarny.

Ścieżka u podnóża wału przeciwpowodziowego praktycznie nie istnieje. Zamiast tego jest rozjeżdżone błoto i koleiny wyżłobione przez opony terenowych samochodów oraz motocykli crossowych.

Rozjeżdżane międzywale jest terenem zalewowym, które jeszcze do niedawna podlegało Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej w Krakowie, a teraz nowej instytucji Wody Polskie.

Od czasu do czasu na międzywalu odbywają się też oficjalne zawody w tych dyscyplinach, ale organizacje, które przygotowują takie imprezy posiadają na to niezbędne zgody różnych instytucji.

Są jednak i tacy, którzy rozjeżdżają międzywale, bo tak im się podoba. Nie mają na jazdę po tym terenie żadnych pozwoleń. Szkopuł w tym, że w Nowym Sączu nie ma wydzielonego legalnego miejsca do jazdy na motocyklach crossowych i quadach.  

Może nowe władze miasta pomyślałyby o wydzieleniu takiego terenu - nieużytku, na którym ci, który lubią jeździć po muldach, „górach i dolinach” mogliby z niego korzystać do woli.

[email protected], fot. IM