Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
20/05/2020 - 19:30

„Pierdoły ze szkoły”. Burza w sieci o Cyganów z Maszkowic

- Nikt się nami mnie interesuje, nasze dzieci do niczego nie mają dostępu, a to co dostają od nauczycieli to jakieś pierdoły. Taki obraz edukacji romskich dzieci w czasie epidemii koronawirusa rysuje wójt osady w Maszkowicach. Zupełnie inaczej sprawę widzi dyrektor maszkowickiej szkoły.

Znowu rozpętała się burza o Romów z Maszkowic, którzy w programie Uwaga TVN poskarżyli się na edukacyjne wykluczenie swoich dzieci. Mieszkańcy osady twierdzą, że odkąd z powodu epidemii koronawirusa szkoły są zamknięte, mali Cyganie odcięci są od nauki.

Czytaj też Po programie TVN o Romach z Maszkowic ich dzieci dostaną laptopy i internet?

Poskarżyli się też w rozmowie z „Sadeczaninem”

Nikt się nami mnie interesuje. Nasze dzieci do niczego nie mają dostępu – mówi wójt osady Robert Szczerba.

  Nie macie kontaktu ze szkołą?
- Ostatnio przynieśli naszym  dzieciom jakieś rysunki, takie pierdoły, za przeproszeniem. Tak właśnie wygląda nauka naszych dzieci, których mamy tutaj ponad czterdziestkę.  Dostaliśmy jeszcze od dyrektora szkoły dwa laptopy. Na taką gromadę!  To jak się mają uczyć? Nie mówiąc już o tym, że tutaj przecież nie ma internetu. Wszyscy o nas zapomnieli – skarży się Szczerba.

Zupełnie inaczej sprawę widzi dyrektor szkoły podstawowej w Maszkowicach, Antoni Łazarz.  

- Ta sprawa to niepotrzebne antagonizowanie polskiej i romskiej społeczności.

A jak to jest z tymi laptopami i „pierdołami” – jak twierdzi wójt osady - przesyłanymi przez nauczycieli?
- Nasza szkoła, w której trzydzieści procent stanowią uczniowie romscy, dostała sześć laptopów. W szkole mamy trzydzieści procent uczniów romskich. Dwa z nich poszły do osady. To sprawiedliwy podział.

A co z zarzutem, że szkoła nie zajmuje się dziećmi?
- To nieprawda. Mamy kontakt z romskim asystentem. To on zabrał laptopy, choć stwierdził, że i tak nie będą z nich korzystać, bo nie mają dostępu do internetu. Ale przecież z siecią można się łączyć przez komórki, które Romowie mają. To co, wójt osady nazywa „pierdołami” to konkretne zadania dla dzieci, przygotowane przez nauczycieli. Są w szkole kserowane, a potem asystent zabiera je do osady. Niektórzy rodzice dzieci kontaktują się z nami przez internet.

Nasz artykuł o  tym, że sprawę edukacyjnego getta nagłośniła telewizja TVN wywołał prawdziwą  lawinę komentarzy na Facebooku.  Jedni opowiedzieli się po stronie szkoły, inni wzięli w obronę Romów.

- Teraz twierdzą, że ich dzieci są wykluczone z nauki, ale kiedy można było normalnie chodzić do szkoły, to jakoś ich rodzice nie wykazywali zbytniego zaangażowania w edukację swoich dzieci - pisze jeden z internautów.

Czytaj też Śmierć przyszła do Romów w Maszkowicach, bo nikt do nich nie przychodził?

- Jak bardzo łatwo oceniać drugiego człowieka. Ludzie zajmijcie się swoim podwórkiem,  bo bardzo często jest na nim bałagan... Nie każda rodzina romska jest taka sama. Nie każde dziecko jest takie samo. I nie każdy rodzic jest taki sam. Ubierzcie ich buty i przejdźcie ich drogę,  a potem znowu pogadamy – to kolejny komentarz.

Ktoś inny tonuje dyskusje i próbuje po prostu zorganizować dla małych Romów używane komputery.

- Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie pozbieranie starych niepotrzebnych laptopów, żeby im oddać. Na nowe to trzeba sobie zapracować, a nie tylko chcieć.

Pod tekstem ukazało się ponad sto pięćdziesiąt komentarzy i dyskusja toczy się nadal.  

[email protected] fot. jm







Dziękujemy za przesłanie błędu