Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
06/03/2017 - 13:05

Poeci Sądecczyzny: Paweł Szeliga. Antologia prof. Farona

Wypowiada się w różnych formach twórczości literackiej, jak wiersz, proza poetycka, opowiadanie, mikropowieść, humoreska, skecz sceniczny.

Przez dwadzieścia lat był dziennikarzem w sądeckim oddziale „Gazety Krakowskiej”, a od 2015 r. jest zatrudniony w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu na stanowisku do spraw współpracy z mediami oraz informacji publicznej. Prywatnie: właściciel małej winnicy i pasjonat produkcji oraz degustacji dobrego wina.

Paweł Szeliga urodził się w 1970 r. w Nowym Sączu. Ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Mieszka i pracuje w rodzinnym mieście.

Jako poeta debiutował w 1989 r. w tygodniku „Głos Sądecki” kilkoma wierszami o nastroju nihilistycznym, natomiast jako prozaik objawił się parę lat później, a mianowicie w lubelskim „Akcencie” [nr 1 (55) 1994] opowiadaniem pt. Rozalia, które wywołało ferment w studenckim środowisku KUL. Jego utwory drukowały m.in. następujące czasopisma: „Akant”, „Akcent”, „Almanach Sądecki”, „Krzywe Koło Literatury”, „Magazyn Literacki” oraz pismo satyryczne „Twój Dobry Humor”.

Twórczość poetycka Szeligi to wydane dotąd trzy tomy poezji: Umieram każdej nocy (Kraków 1996, Krakowski Klub Literacko-Artystyczny, Posłowie Antoni Kiemystowicz), Rzeźnia poetów (Kraków 1998, Wydawnictwo Miniatura), Przez mleczną drogę. Wiersze i proza poetycka (Kraków 2007, Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana, Oddział Małopolski). Dorobek prozatorski: Im noc ciemniejsza (opowiadania i miniatury). Lublin 1996, Śpiew kalekiego ptaka (opowiadania). Kraków 1999, Budzenie opowieści (mikropowieść). Podkowa Leśna 2001. Plon jego satyrycznych zainteresowań to Na wariackich papierach (humoreski i skecze sceniczne). Kraków 1999. Dla bibliograficznej ścisłości dodam, że zredagował on też antologię prozy Klubu Literackiego „Sądecczyzna” pt. Dziewięć światów. Nowy Sącz 2001, w której znalazły się utwory: Joanny Babiarz-Król, Marka Basiagi, Tadeusza Basiagi, Janusza Jedynaka, Wojciecha Kudyby, Wandy Łomnickiej-Dulak, Danuty Sułkowskiej, Pawła Szeligi, Stanisławy Widomskiej-Fiedor.

Ponieważ – zgodnie z założeniem tego cyklu – zajmuję się tutaj głównie twórczością poetycką, pomijam dorobek prozatorski i satyryczny Pawła Szeligi. Jedynie na przykładzie tomu Budzenie opowieści pragnę stwierdzić, że autor legitymuje się talentem narracyjnym, umie konstruować akcję, budować nastrój. Zdarzenia w tej mikropowieści rozgrywają się w scenerii Nowego Sącza w czasach okupacji hitlerowskiej; z perspektywy dojrzewającego chłopca jawi się tutaj rzeczywistość wojenna ze wszystkimi jej atrybutami, jak łapanki, kopanie rowów, ucieczka z miasta, wyzwolenie, wysadzenie zamku, sceny z żołnierzami radzieckimi. To dobra proza.

Pierwszy tom poetycki Umieram każdej nocy młodego sądeckiego poety zaopatrzył w Posłowie – jak wspomniałem – doświadczony sądecki poeta Antoni Kiemystowicz, który stwierdzi: „[…] młody sądecki poeta radzi sobie z arkanami sztuki poetyckiej jak rzadko kto, nie popadając w banał, nie kopiując prawd oczywistych, nie powtarzając wypolerowanych metafor. Świat zbudowany przez niego nie zniechęca, nie zniewala, nie trwoży, przeciwnie – składnia do zadumy, wymusza trudną, głęboką refleksję; świat Pawła Szeligi jest światem przepełnionym humanizmem, miłością (także tą spod skrzydeł Erosa), tęsknotą do prawdy i dobra”. Poeta postawił sobie wysoko poprzeczkę. Czytelnik nie znajdzie w jego wierszach łatwych rozwiązań, prostych metafor czy rymów. To poezja o świecie, kosmosie pełnym wyzwań, niepokojów, barier które trzeba pokonywać. Znajdziemy tu nieco utworów metaliterackich, choć „dawno minęły czasy kiedy wierzyliśmy że | można żyć z pisania wierszy”, erotyków (Erotyk dla żony), refleksji z podróży (Wiosną przy Tower Bridge).

Dwa lata później ukazuje się drugi, bardzo osobisty tom wierszy Pawła Szeligi pt. Rzeźnia poetów, życzliwie przyjęty przez krytykę literacką. Pisali o nim m.in. Franciszek Izydor, Maurycy Radecki, Wojciech Kudyba. Zwracali uwagę na dojrzałość tej liryki, na sensualność, reporterską chłodną obserwację i typowy dla Szeligi motyw drogi, na rozterki egzystencjalne i dylematy aksjologiczne. O ile w poprzednim tomie można było zauważyć wiersze metapoetyckie, to tutaj mamy ich swoiste zagęszczenie (Rzeźnia poetów, O pisaniu wierszy. Poezja z wagoników metra). Wśród wielu problemów związanych z procesem twórczym jest i „Ojciec poety [który] nie czyta jego wierszy” i „Dwóch sędziwych chemików [krytyków]”, którzy jak „dobrzy rzemieślnicy odzierają je z tajemnicy | której nie dotknął nawet sam poeta”. Nie jest to zresztą pierwsza w literaturze sarkastyczna wypowiedź pisarza pod adresem dokonujących odczytań jego twórczości krytyków. Jakby syntezą tych metaliterackich wierszy jest Anatomia poety ze zwrotami rozpoczynającymi kolejne strofy: „Cały jestem zbudowany z bólu”, „Cały jestem zbudowany z lęku”, „Cały jestem zbudowany z ciemności”.

Nie brak w Rzeźni poetów również tekstów o zabarwieniu egzystencjalnym (jak Śmierć, Burza i samobójcy, Trwanie), motywów podróży (W drodze), czy adresowanych do żony erotyków (Bez tytułu, Dla Agnieszki wiersz drugi). Zresztą tom ten jest dedykowany „Żonie | jesteś w każdym moim wierszu | choć nie nazywam Cię imieniem”.

Trzeci i ostatni – jak dotąd – tom poezji Pawła Szeligi nosi tytuł Przez mleczną drogę. Składa się on niejako z dwóch części: pisanych prozą poetycką miniatur oraz wierszy. Miniatury mają formę onirycznych projekcji. Rozgrywają się bowiem na pograniczu jawy i snu. To – jak napisał krytyk – „małe prywatne doświadczenie metafizyczne, odkrywanie dziwności istnienia w najbliższej przestrzeni: w sypialni, w przedpokoju, łazience i kuchni. Otaczający świat jest dla podmiotu lirycznego egzystencjalnie nieprzychylny: ostry, szorstki, zimny. Uspokojenie znajduje jednak w prywatności oswojonej przez Innych.

W drugiej części Przez mleczną drogę, w wierszach, Szeliga nawiązuje do tematów podejmowanych w poprzednich wierszach, a więc refleksja z podróży (opowieść o ismailu), dywagacje filozoficzne o życiu (drugie wejście heraklita), nawiązania do studenckich lubelskich doświadczeń (Stancja) i gorzki tekst zamykający całość próba dialogu: „nie potrafimy już ze sobą rozmawiać” […], „Słowa znaczą tylko tyle ile im | sensu zapisano w słownikach”. Jest jeszcze cykl klisze nawiązujący do czasów dzieciństwa i młodości podmiotu lirycznego, przywołujący desygnaty tamtej rzeczywistości: papier toaletowy, sklep mięsny „z krwawym ołtarzem na którym | płoną zwierzęta z pe ge eru”, św. Mikołaj bez brody czy magia z plastikowej torby. Wszystko to jednak nie w optyce ironii, satyry, a nostalgicznego wspomnienia z młodości. Można poezję Szeligi odczytywać – jak chcą niektórzy – w szerokim kontekście filozoficznym.

Dla mnie ona bierze na warsztat przede wszystkim drobne nieraz fragmenty życia, poddaje je analizie, stawia pytania, budzi wątpliwości. Nie proponuje łatwych rozwiązań.

Mam zaufanie do poetów, którzy nie produkują masowo wierszy, którzy sięgają po pióro tylko wtedy, kiedy mają coś ważnego do powiedzenia. Paweł Szeliga do nich należy.

Bolesław Faron

**
Samotność

tego wieczora poczułem się tak straszliwie samotny
i wypełniony ciszą nawet zegar wstrzymał się
od plotek a ptaki umarły na gałęzi kasztana
to przyszło tak nagle samotność
razi błyskawicą i nic już nie ma nade mną
ciemność nikt tu nie przyjdzie nawet śmierć
stoi z boku żeby nie zakłócać porządku

Ballada o kobietach wyśnionych

kobiety których nigdy nie będziemy mieli
madonny naszych snów których
zapach czujemy jeszcze przez chwilę
po przebudzeniu zostawiają nam
zalotne spojrzenie nieśmiały pocałunek
albo dobre słowo
ich włosy łaskoczą nasze twarze
ich krągłe piersi czujemy
pod palcami w ich łona wnikamy
lekko rozkosznie i bez oporu
tych twarzy szukamy potem na ulicach
wyczekujemy w parku wypatrujemy
w kawiarniach szukamy ich włosów
w pomiętej pościeli
nienawidzą ich nasze żony
i tylko my je kochamy najpełniej
bo są niepoznane

Poezja

na spotkaniu z miłoszem widziałem przepiękną dziewczynę
poeta czytał wiersze stojąc a jej twarz odbijała się w lustrze
widziałem jej oczy
nie słuchała nie rozumiała poezji była daleko
choć jej wzrok utkwiony był w kiwającej się postaci
palce zdradzały niecierpliwość a przygryzana warga
zamyślenie nieobecna płocha jak sarna wybiegała na
łąki i równiny pozbawione pofałdowanego rytmu wiersza
siedziała tam nie rozumiejąc
była poezją...

Życie do wynajęcia

W tym domu jestem tylko lokatorem
gościem którego za chwilę nie będzie
cały kosmos mieści się w czterech ścianach
gdzie krążą jeszcze oddechy tych którzy odeszli
za kilka dni wsiądę do pociągu
wyrwany z całości rozpostarty pomiędzy
a potem ciężkie zmysłowe bycie gościna
w życiu do wynajęcia

magia plastikowej torby

pisałem wypracowania za reklamówkę
z angielskiego supermarketu
była bardziej kolorowa od wszystkich
farbek przynoszonych na lekcje plastyki
koledzy zaczynali liczyć się z człowiekiem
gdy nosił zeszyty owinięte w potarganą folię
była przepustką na wszystkie imprezy
najmocniejszą walutą w rękach wyrostków
wymachujących szturmówkami
podczas pierwszomajowych igrzysk

stancja

na krochmalnej
w kamienicy starców wsłuchanych
w miarowe gdakanie zegarów
resztki tynku dawno zsunęły się ze ścian
podwórze pełne szkieletów mebli
i skrzynek pachnących zgnitymi jabłkami
spałem w łóżku na którym umarł pan domu
pod oknami przemykały singerowskie dybuki
dlatego siadaliśmy z gitarą przy kaflowym piecu
a wtedy wychudły kaktus którego nigdy nie
podlewaliśmy
rozwijał dumnie purpurowy kołnierz
jesienne liście przylepiały nosy do szyby
i nie mogły nadziwić się tym kawałkiem wiosny
za grubym murem z odrapanych cegieł
lublin 1992-93

próba dialogu

nie potrafimy już z sobą rozmawiać
kiedyś mówiłem
niebo
a ty dodawałaś
błękit jak tafla lodowiska
odbija promienie słońca
w niedzielny poranek

dziś nasze słowa
mijają się jak przechodnie na ulicy
dlatego gdy mówię
„odchodzę i wszystko ci zostawiam
nie zabieram nawet fragmentu powietrza
gęstego od naszych niewypowiedzianych słów"
ty dodajesz
dobrze ale po drodze wyrzuć śmieci
a wracając kup cukier
bo będę piec szarlotkę

naprawdę
nie umiemy już z sobą rozmawiać
po dziesięciu latach
słowa znaczą tylko tyle ile im
sensu zapisano w słownikach
11.10.2007

Paweł Szeliga

Przeczytaj też:Sądeczanie na 80. urodzinach Bolesława Farona







Dziękujemy za przesłanie błędu