Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
23/10/2014 - 20:12

Posiedzenia w sądzie z okrzykami „Hańba” i „Na Białoruś”

Interwencją policji i wiecem przed Sądem Rejonowym w Nowym Sączu zakończyły się sądowe posiedzenia, podczas których rozpatrywane były zażalenia na zatrzymanie przez policję we wrześniu br. dwóch uczestników demonstracji pod pomnikiem Armii Czerwonej przy al. Wolności w Nowym Sączu.
Dzisiaj, w Sądzie Rejonowym, rozpoczęło się w południe posiedzenie, podczas którego sędzia rozpatrywał zażalenie 39-letniego mieszkańca jednej z podsądeckich miejscowości na zatrzymanie przez policję. Przypomnijmy, mężczyzna ten wraz z 16-letnim synem brał 27 września br. udział w demonstracji zorganizowanej pod pomnikiem Armii Czerwonej.

Zgromadziło się tam wówczas prawie sto osób. Sądeckich zwolenników rozbiórki monumentu wspierali wówczas przyjezdni z Krakowa, Łodzi i Górnego Śląska. Byli wśród nich członkowie Klubów „Gazety Polskiej” i Polskiego Towarzystwa Historycznego, a także Konfederaci Polski Niepodległej 1979-89. Jej uczestnicy domagali się, po raz kolejny, od władz sądeckich usunięcia monumentu. Pod koniec demonstracji doszło do przepychanek z policją, która pilnowała porządku w tym miejscu, zaś pomnik został obrzucony słoikami i wydmuszkami z białą i czerwoną farbą.

Funkcjonariusze policji zatrzymali wtedy trzy osoby: 61-letniego mieszkańca Dąbrowy Górniczej oraz 39-letniego i 16-letniego mieszkańca podsądeckiej miejscowości. Wszyscy oni usłyszeli zarzuty.

- 61-latek z Dąbrowy Górniczej usłyszał zarzut znieważenia pomnika poprzez obrzucenie go słoikiem wypełnionym farbą, jak również zarzut uszkodzenia mienia oraz zmuszania przemocą funkcjonariusza publicznego do zaniechania prawnej czynności służbowej i znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia przez niego obowiązków służbowych – mówiła naszemu portalowi 28 września br. rzeczniczka sądeckiej policji. - Kolejni z zatrzymanych to mieszkańcy podsądeckiej miejscowości w wieku 39 i 16 lat. Obaj usłyszeli zarzuty znieważenia pomnika i uszkodzenia mienia, poprzez obrzucenie monumentu słoikami z farbą.

Sądowe posiedzenie było dla mediów, jak i osób nie będących stroną w tej sprawie, niejawne. 39-letni mieszkaniec podsądeckiej miejscowości przyszedł do sądu z reprezentującym go mecenasem Wojciechem Gąsiorowskim.

- Uważam, że zatrzymanie mojego klienta było bezprawne, bezpodstawne i nieprawidłowe – powiedział naszemu portalowi jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia mec. Gąsiorowski.

- Nie czuję się winny – stwierdził 39-latek.

Uczestnik wrześniowej demonstracji złożył w sądzie– jak poinformował nas mec. Gąsiorowski - krótkie wyjaśnienia dotyczące okoliczności zatrzymania go przez policję. Sąd postanowił nie uwzględnić zażalenia obrońcy 39-latka.

W tym czasie na rozpoczęcie następnego posiedzenia w sprawie 61-letniego Zygmunta Miernika, działacza Ruchu Byłych Więźniów Politycznych "Niezłomni", dwukrotnie internowanego w stanie wojennym (wyraził on zgodę na publikację swoich danych osobowych), do sądu dotarła kilkunastoosobowa grupa zwolenników tego opozycyjnego działacza w czasach PRL. Niektórzy z nich mieli biało czerwone opaski na ramieniu. Kiedy sąd wezwał na salę Zygmunta Miernika, razem z nim weszły wspierające go osoby. Gdy okazało się, że oprócz żalącego się Miernika nie mogą pozostać na sali, bo sędzia Renata Wajda wyłączyła jawność tego posiedzenia, nie kryli głośno swojego niezadowolenia.

Rozległy się okrzyki: „Skandal”, „Na Białoruś”.

- Pozbawia się nas konstytucyjnego prawa do uczestniczenia w procesach, które w Polsce są jawne - krzyczał Adam Słomka, działacz opozycyjny w czasach PRL i były poseł KPN.

Śpiewano m.in. „Rotę”. Przez dłuższą chwilę grupa wspierająca Miernika nie wychodziła z sali sądowej, mimo apeli sędziego o jej opuszczenie.

Osoby, które pojawiły się w sądzie, aby wesprzeć Zygmunta Miernika nie kryły oburzenia, że posiedzenie w jego sprawie jest niejawne. Pikietowały pod drzwiami sali, w której sąd miał rozpatrywać zażalenie na jego policyjne zatrzymanie.

- Byłem wtedy pod pomnikiem. Ludzie zaczęli się rozchodzić – opowiadał jeden z uczestników wrześniowej demonstracji. – Wtedy Policja weszła do akcji. Ludzie z pewnością rozeszli by się w spokoju. Nie wiem więc, po co Policja zareagowała. Dla mnie zatrzymania tych osób były bezpodstawne. Ci ludzie, którzy żalą się na zatrzymanie, niczego złego nie zrobili. Manifestacja była bowiem legalna.

- Wspieram dzisiaj pana Zygmunta Miernika, bo po pierwsze policja nie powinna była wtedy interweniować. Ten obiekt, pozostałość po okupacji sowieckiej Polski, powinien być już dawno usunięty – mówił Krzysztof Bzdyl, członek władz prezydium Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej okręgu Małopolska i prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej. – To jest karygodne, że prezydent Ryszard Nowak nie chce usunąć tego pomnika. Jesteśmy oburzeni, że stoi on tak długo. Nie zgadzamy się na wyłączenie jawności posiedzenia. To jest żałosne, że publiczność nie może przysłuchiwać się, jak przebiega posiedzenie na temat zasadności zatrzymania. Oczekuję, że sędzia stwierdzi, iż zatrzymanie było bezzasadne. Nie było żadnego powodu, aby tych ludzi zatrzymać.

Oburzenia na niejawność posiedzenia nie krył sam Zygmunt Miernik.

- Domagam się rzetelności i uczciwości – stwierdził Miernik. – Sąd Najwyższy powiedział, że posiedzenia są jawne. Na mój wniosek mógłbym prosić o wyłączenie jawności tego posiedzenia. Pod pomnikiem wleczono mnie, kopano, a mam zarzut, że to ja biłem policjantów. To ja wylądowałem w szpitalu na kilka dni i ja mam ślady pobicia na nogach. To mnie kopano. Sąd powinien zbadać, kiedy byłem zatrzymany, kiedy wezwano lekarza, kiedy przyjechała karetka. Zatrzymania policji były bezprawne.

Do sądu została wezwana sądecka Policja, która pilnowała, aby nikt, poza Zygmuntem Miernikiem, nie uczestniczył w posiedzeniu. Po kilkunastu minutach, żalący się na działania policji pod pomnikiem, wyszedł z sali oznajmiając, że złożył wniosek o zmianę sędziego.

- Zastanowimy się, czy ten sąd jest władny, aby tę sprawę rozpatrywać
– skwitował Miernik.

Po zakończeniu się posiedzenia Zygmunt Miernik i grupa osób go wspierających wyszła przed budynek Sądu Rejonowego i tam rozpoczął się trwający kilkadziesiąt minut wiec. Pikietujący zakończyli go odśpiewaniem hymnu narodowego.

Jak nam powiedział sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu okręgowego w Nowym Sączu, oba posiedzenia były niejawne.

- Sąd Rejonowy orzekał w tej sprawie na posiedzeniach niejawnych z tego względu, że sprawy toczą się w toku postępowania przygotowawczego
– powiedział naszemu portalowi sędzia Kijak. - Z zasady takie postępowanie jest niejawne. Sąd nie uwzględnił zażalenia obrońcy Mariusza S. na zatrzymanie przez sądecką policję. Tym samym uznał, że zatrzymanie było zasadne i legalne. W przypadku drugiej osoby – Zygmunta M. sąd odroczył posiedzenie, gdyż złożył on wniosek o wyłączenie sędziego od rozpoznania tej sprawy.

Sąd ma siedem dni na wyznaczenie nowego sędziego.

(MACH)
Fot. (MACH)








Dziękujemy za przesłanie błędu