Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
30/06/2017 - 10:30

Prawda o bójce polskich i romskich dzieci z Nowego Sącza. Jest absolutnie zaskakująca!

O wrzuconym do sieci filmie przerażającym brutalnością pisaliśmy wczoraj na łamach Sądeczanina. Na zarejestrowanych telefonem komórkowym nagraniach widać bójki między polskimi i romskimi dziećmi. Wszystko dzieje się w okolicach placu kościelnego parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu. Nie wiadomo jednak było, kto kogo pierwszy zaatakował. Teraz znamy już całą prawdę.

Matka romskiego nastolatka opowiada, że zaraz po ukazaniu się brutalnego nagrania w Internecie zwróciła się do operatora Youtube o usunięcie filmu.  Nagranie rzeczywiście zniknęło z sieci. Sprawą bójki zajęła się policja. Dziecko zostało objęte opieką kuratora.

Potwierdza to rzeczniczka sadeckiej policji Iwona Grzebyk Dulak

- Zajmowaliśmy się widoczną na filmie bójką. To było w ubiegłym roku. Sprawa została przez funkcjonariuszy zakończona i w maju tego roku została przekazana do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Nowym Sączu - mówi policjantka.

Kto zatem i po co znowu wrzucił ponownie nagranie do sieci? Nie wiadomo

W każdym razie chłopcy, który najpierw się pobili, a potem zaprzyjaźnili, są zrozpaczeni.

- Wczoraj syn bardzo płakał. Najbardziej przeżywał  nienawistne komentarze, jakie pojawiły się w sieci. Powiedział, że za nic nie wyjdzie tera z domu, bo na pewno ktoś go pobije.

Rzeczywiście, takie pogróżki pod adresem romskiego nastolatka pojawiły się pod artykułem zamieszczonym na Facebookowym profilu naszej redakcji.

Drugi z chłopców - wedle relacji matki romskiego nastolatka - też całą historię bardzo mocno przeżywa.

- I po co to komu?  Kto ten film znowu odgrzebał?  Czy komuś chodziło o to, żeby podgrzewać nienawiść między Romami i Polakami - wzdycha Romka i dodaje, że bardzo się stara wychować „na ludzi” pięcioro swoich dzieci.

- Troje jest już pełnoletnich. Jedna z córek skończyła ogólniak i dalej chce się uczyć. Druga, skończyła zawodówkę i tez nie zamierza na tym poprzestać. Chce iść dalej. Mam też syna, który osiąga sukcesy w sporcie. Tylko z tym najmłodszym jest trochę problemów. Ale przecież to moje dziecko, które kocham, jak pozostałe i zawsze będę go bronić - mówi kobieta.

Agnieszka Michalik, fot. Facebook







Dziękujemy za przesłanie błędu