Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
22/01/2013 - 18:05

Proces Aleksandra P.: Chcę przeprosić rodzinę zmarłego taksówkarza

- Wiem, że zrobiłem źle – mówił dzisiaj przed sądem 17-letni Aleksander P., oskarżony o zabójstwo 65-letniego taksówkarza. - Nie chcę przepraszać rodziny zmarłego tutaj przed sądem. Chciałbym to zrobić na osobności.
Jak już pisaliśmy, dziś przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu rozpoczął się proces 17-letniego Aleksandra P., oskarżonego o zabójstwo w grudniu 2011 r. sądeckiego taksówkarza. Chłopak nie przyznaje się do zamiaru zabójstwa. Miał on zabić mężczyznę za 240 zł i zadać mu około 20 ciosów nożem. 65-latek zmarł 5 grudnia 2011 r. w swojej taksówce.
Sąd dopuścił do udziału w sprawie, w charakterze oskarżyciela posiłkowego bliskiego członka rodziny zmarłego taksówkarza, a potem już oskarżyciel odczytał zarzut, stawiany Aleksandrowi P. Dzisiaj oskarżony siedemnastolatek powiedział: - Przyznaję się do rozboju. Nie przyznaje się natomiast do pozbawienia życia taksówkarza. Wnoszę o odczytanie moich wyjaśnień, które składałem w trakcie postępowania przygotowawczego. Po ich odczytaniu będę się do nich ustosunkowywał.
Przypomnijmy, że pierwsze wyjaśnienia, po przedstawieniu mu zarzutu Aleksander P. złożył 6 grudnia 2011 r. w Komendzie Miejskiej Policji w Nowym Sączu. Dzisiaj oskarżony ich w większości nie podtrzymał.

- Przyznałem się wówczas do morderstwa, bo wtedy myślałem, że ja to morderstwo spowodowałem. W odczytanym teraz protokole podtrzymuję to, co wyjaśniałem na temat duszenia taksówkarza i użycia wobec niego noża. Nie podtrzymuję natomiast wyjaśnień w tym zakresie, w którym przyznałem się wówczas do zabójstwa. Dzisiaj nie wiem, kto dokonał zabójstwa taksówkarza.
Następnie sędzia sprawozdawca Jerzy Bogacz odczytał kolejne wyjaśnienia złożone 7 grudnia ub. r przez wówczas 16-letniego oskarżonego w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu. Przed sądem mówił on wtedy o tym jak okradł taksówkarza i, że nie miał zamiaru go skrzywdzić. Nawet nie miał zamiaru wyciągać noża. W wyjaśnieniach pojawił się również wątek hazardowy. Aleksander P. zeznał wtedy, że od ponad roku grał w karty za pieniądze ze starszymi od siebie osobami.
Pod koniec 2011 r. licealista miał popaść w długi hazardowe, które musiał oddać. Ponieważ nie miał pieniędzy na spłatę 8 tys. zł postanowił, że część pieniędzy na uregulowanie długu karcianego zdobędzie napadając na taksówkarza, którego zwabi w ustronne miejsce.
Z wyjaśnień złożonych przez Aleksandra P. w sądzie 7 grudnia 2011 r. wynika też, że nigdy nie przynosił wygranych pieniędzy do domu. Jego rodzice i rodzeństwo w ogóle nie wiedzieli, że chłopiec gra hazardowo w karty i popadł w długi.
Wtedy Aleksander P. mówił już, że widział, jak o rok starszy od niego chłopak, podobnie, jak on grający w karty został pobity. Z wyjaśnień oskarżonego, odczytanych dzisiaj przed sądem wynikało także, że osoba, której był winien pieniądze wyznaczyła mu termin spłaty długu karcianego.
Aleksander P. podtrzymał grudniowe wyjaśnienia w całości.
- Czy oskarżony znał osoby, z którymi grał w karty? – pytał dzisiaj sędzia Bogusław Bajan.
- Osoby grające ze mną w karty znałem tylko z tego, że z nimi grałem – mówił 17-latek. - Nie znałem ich imion i nazwisk, znałem jedynie ich pseudonimy. Grałem z osobami starszymi ode mnie. Niektórzy z nich mieli 25 i 30 lat. Chłopak, który został pobity ma 17 lat.

Potem odczytano pierwsze wyjaśnienia, jakie oskarżony złożył w ubiegłym roku w Prokuraturze Okręgowej w Nowym Sączu. Siedemnastolatek potrzymał je także w całości. Podczas kolejnego przesłuchania 10 maja 2012 r. odmówił jednak niespodziewanie składania wyjaśnień  i udziału w eksperymencie procesowym.

Dzisiaj Aleksander P. przyznał, że zdawał sobie sprawę, jeszcze przed zaatakowaniem taksówkarza, iż uderzenie nożem w brzuch może doprowadzić do uszkodzenia organów wewnętrznych i śmierci człowieka.
- Przypuszczam, że zadając komuś cios w brzuch można kogoś zabić.
Tak samo jest w przypadku, gdy ciosy nożem zadaje się w klatkę piersiową -
zeznał.

Podczas pierwszego przesłuchania, złożonego w grudniu 2011 roku w Komendzie Miejskiej Policji w Nowym Sączu oskarżony mówił, że plan napaści na taksówkarza miał już w listopadzie, a podczas następnego przesłuchania zmienił zdanie, twierdząc, że na pomysł wpadł 5 grudnia (w dni napadu na taksówkarza – przyp. red.). Dziś Aleksander P. podtrzymał drugą wersję zeznań.

Raz oskarżony w swoich wyjaśnieniach mówi, że kiedy dokonywał kradzieży portfela i telefonu komórkowego taksówkarz przestał się już ruszać. Później mówił, że mężczyzna się bronił i go przytrzymywał. 
- Gdy kradłem taksówkarzowi portfel i telefon on cały czas się ruszał. Próbował się bronić. Ja go przytrzymywałem - to dzisiejsza wersja zdarzeń.
Sędzia pytał także, czy oskarżony dopuszcza ewentualność, iż „przy wymianie ciosów” między nim i taksówkarzem doszło do przypadkowego zranienia nożem ofiary. Oskarżony powiedział, że nie może wykluczyć tego, że do powstania ran na twarzy 65-latka mogło dojść przypadkowo w trakcie wymiany ciosów między nim a taksówkarzem. Siedemnastolatek zaprzeczał dzisiaj, jakoby miał taksówkarzowi zadawać ciosy w twarz, albo w głowę. Zaprzeczał też, że miał ugryźć go w rękę.

- Zabrałem nóż z domu wyłącznie po to, aby postraszyć taksówkarza. Nie miałem zamiaru zadawać mu tym nożem ciosów.

Sędzia Bogusław Bajan, prowadzący rozprawę dociekał, czy oskarżony brał pod uwagę, że dusząc taksówkarza może spowodować jego śmierć.
- Nie brałem tego pod uwagę, że mógłbym spowodować jego śmierć – odparł siedemnastolatek. - Na pewno można doprowadzić do śmierci człowieka dusząc go, ale ja tego nie chciałem spowodować.
Sąd dopytywał Aleksandra P. również o wątek hazardowy.
 Czy mówił oskarżony komuś o tym, że gra od półtora roku w karty?
- Nikomu o tym, nie mówiłem, że gram hazardowo. Nawet swoim rodzicom, rodzeństwu i mojej dziewczynie.
Dodał, że z nikim nie dzielił się informacją o wygranych. Podał kilka pseudonimów osób, z którymi uprawiał grę hazardowo.

Aleksander P. powiedział dzisiaj na sali sądowej, że 200 złotych, które zabrał taksówkarzowi oddał 6 grudnia 2011 r. podczas umówionego spotkania jednej z osób, z którą grał w karty. Spotkanie odbyło się w Nowym Sączu. Kwota poszła na spłatę długu karcianego.

Obrońca Aleksandra P. mec. Marek Eilmes zapytał oskarżonego, czy był przygotowany na taki przebieg zdarzenia.
- Nie byłem przygotowany na to, że taksówkarz będzie stawiał opór – odparł Aleksander P.
W jakim celu, w czasie szamotaniny użył oskarżony noża?. - Aby go postraszyć - odparł chłopak.
Jak oskarżony ocenia swój czyn?
- Nie wiem, co mam powiedzieć. Wiem, że zrobiłem źle.
Czy oskarżony chce, coś powiedzieć rodzinie zmarłego?
- Chciałbym przeprosić rodzinę zmarłego taksówkarza, ale chciałbym porozmawiać z jego bliskimi na osobności. Nie chcę przepraszać, ich tutaj, przed sądem.
Oskarżony Aleksander P. odpowiadał dzisiaj na pytania bardzo spokojnie i bez emocji. Jutro kolejny dzień procesu.
(MIGA)
Fot. (JEC)






Dziękujemy za przesłanie błędu