Przy smogu nie powinno otwierać się lodowiska – alarmuje czytelnik „Sądeczanina”
Do redakcji „Sądeczanina” przyszedł czytelnik, chcąc podzielić się swoimi przemyśleniami na temat trudnej sytuacji, w której znajduje się Nowy Sącz. Chodzi oczywiście o duże zadymienie nad miastem. W miesiącach zimowych nad naszymi głowami unosi się bowiem „chmura pyłu”.
-Sytuację ze smogiem w Nowym Sączu obserwuje już od dłuższego czasu. Kilka razy dziennie przeglądam mapy Airly, pokazujące z jakim powietrzem mamy do czynienia. Propaguje je po Nowym Sączu, bo chcę, aby ludzie wiedzieli czym oddychają. Ja już tak naprawdę w masce chodzę siódmy rok. Na początku się ze mnie śmiano. Dbałem jednak o własne zdrowie. - opowiada
Zbierałem nawet podpisy na osiedlu Millenium. Dotyczyły one przyjęcia takich przepisów, jakie swego czasu miał Kraków. Chodzi o zakaz palenia węglem. Łącznie było ich ponad 450. Daliśmy je do Rady Miasta. Oczywiście nic z tym nie zrobiono – dodaje.
Zobacz także: Tak nas duszą w Nowym Sączu. Groza bije z kominów [WIDEO][AKTUALIZACJA]
Czytelnik twierdzi, że według tego, co usłyszał, w tamtym roku miało być już lepiej. Wszystko to za sprawą błękitnego węgla.- Wiedziałem od początku, że to nic nie pomoże, bo spala się go tak samo, jak węgiel zanieczyszczony. Przecież razem z błękitnym węglem wypalane są również śmieci.
Do tej pory nikt się tak naprawdę sprawą czystego powietrza nie zajął. Ja cały czas obserwuje to, co się dzieje. W Małopolsce pojawiają się plakaty, które pokazują jak bardzo smog ma szkodliwy wpływ na nasz organizm. W Nowym Sączu ich nie ma – twierdzi mężczyzna.
Jakiej postawy należy w tej sytuacji wymagać od miasta? Czytelnik stawia swoją diagnozę. - Ja oczekuję, aby przynajmniej informowano codziennie ludzi, jaki jest stan powietrza. Matki z małymi dziećmi wychodzą na spacery. Nie zdają sobie sprawy jakie to jest szkodliwe dla ich organizmów.
Normy są bardzo często przekroczone o bardzo wysokie wartości. Tak naprawdę nawet przy wietrzeniu mieszkania dobrze jest popatrzyć na mapy Airly, jakie jest w danym momencie stężenie i czy należy to wtedy robić – mówi.
Czytelnik kieruje też dużo zarzutów w stronę ludzi zarządzających Nowym Sączem. - Dlaczego w innych miastach się tym interesują, a w Sączu nie? U nas opierają się tylko o wyniki pomiarów z Nadbrzeżnej. Nikt nie patrzy na wyniki, które ukazują sensory na mapach Airly. W rynku były takie dwa, nie wiem dlaczego w tym roku są nieczynne. Ukazywały bardzo zły stan powietrza – twierdzi.
Zobacz także: Jak tropiliśmy czarny dym z komina w Sączu na osiedlu Zawada i co z tego wyszło
W tym miejscu mówi o jeszcze jednym problemie, który go „trapi”. - W ubiegłym roku, zawsze przed tym jak wychodziłem z domu, sprawdzałem jakie jest aktualnie stężenie. Kiedy przechodziłem obok lodowiska to tylko dwie osoby miały odpowiednie maski chroniące przed smogiem. Reszta była zadowolona i jeździła sobie radośnie na łyżwach.
Przecież przy wysiłku pochłania się znacznie więcej powietrza i pyłu, który się w nim znajduje. To jest karygodne żeby otwierać lodowisko przy takim smogu. Osoby, które nim zarządzają powinny sprawdzać na mapach Airly jakość powietrza i jeżeli normy są przekroczone o 200% to niech wszyscy zakładają maseczki chroniące przed smogiem – dodaje.
Jedynym rozwiązaniem problemu jest wiatr. To on sprawia, że smog nie jest tak bardzo odczuwalny. - Są dni lepsze i gorsze. Jedyne lekarstwo dla Nowego Sącza, to żeby cały czas wiało. Wtedy warunki są dobre. Z moich obserwacji wynika, że w mieście nikogo ten problem nie obchodzi. Nie robi się kompletnie nic. Najbardziej mi szkoda nieświadomych dzieci i młodzieży – kończy swoją wypowiedź. (MP), fot.: JM/ Archiwum sadeczanin.info