Rodzice Kacpra wygrali proces ze szpitalem!
Rodzice chłopca najpierw zaalarmowali prokuraturę – ta nie dopatrzyła się winy szpitala. Za jakiś czas państwo Nosal zdecydowali się pójść do sądu a sędzia w pełni podzielił ich opinię.
Jak donosi Polsat News Dominik Skoczeń, rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu podsumował wyrok krótko: - Sąd doszedł do przekonania, że istnieje związek przyczynowy między tym, co się wydarzyło, między tym jak postępował personel medyczny, a tym w jakim obecnie stanie on się znajduje. Trudno sobie wyobrazić, żeby skutki błędu medycznego mogły być dalej idące, niż te, z którymi mieliśmy do czynienia w tej sprawie.
- Nie walczyliśmy dla siebie tylko dla Kacpra. Dlatego czasem trzeba było zacisnąć zęby i wałczyć do końca – podkreśla w rozmowie z portalem Sądeczanin.info pani Monika.
Czy wyrok w sprawie jej syna stanie się przykładem dla innych, którzy czują się poszkodowani przez szpital w Nowym Sączu? – Myślę, że tak. Już kilka osób do mnie pisało, że poczuli wiarę, że to się rzeczywiście może udać – przyznaje kobieta.
Zobacz też: Zespół VIDEO dołożył 8 tysięcy, by ratować życie Kacperka z Nowego Sącza!
Pytamy mamę Kacpra, ile miesięcznie kosztuje leczenie chłopca. – W granicach dwóch i pół tysiąca, trzech tysięcy miesięcznie. Składają się na to koszty rehabilitacji i wszystkich niezbędnych leków. Gdy dochodzi jakaś operacja albo konieczność zakupienia dodatkowego urządzenia wychodzi o wiele więcej. Przez rok musieliśmy zbierać wszystkie faktury, rachunki i zaświadczenia o wydatkach i przedstawiać je w sądzie i na tej podstawie sąd oszacował wysokość odszkodowania – podkreśla kobieta.
Czy renta pozwoli jej choć trochę odpocząć - każdej nocy, kosztem snu, tworzyła najróżniejsze rękodzieła, by potem je sprzedać a dochód przeznaczała w całości na rehabilitację dziecka. – Raczej nie. Kacper rośnie i noce bywają bardzo różne, teraz ich praktycznie ich nie przesypiam, bo idą mu zęby. Jak mąż jest na miejscu, to zawsze można się zmienić, ale jak jest w pracy, czasem w ogóle nie śpię – komentuje kobieta.
Jest jednak mała iskierka nadziei, że to się zmieni – tata Kacpra, który teraz pracuje w Danii coraz poważniej myśli o znalezieniu pracy na miejscu i będzie mógł wspierać żonę.
W tym wszystkim jedno jest dla pani Moniki przykre - zarząd szpitala do dziś nie powiedział: przepraszam...
ES [email protected] Fot.: Facebook