Rytro: nic tylko szukać psa w skórze kura i garnca ze złotem! Metamorfoza baszty
Co się zmieniło w czasie inwestycji sfinansowanej w lwiej części ze środków ministerialnych? Zamiast opisywać zapraszamy do obejrzenia załączonej do tekstu galerii. Niebezpieczne gruzowisko zmieniło się w ciekawy obiekt do zwiedzania oferujący – bezpiecznie za sprawą zamontowanych po latach zabezpieczeń – niepowtarzalne widoki na Dolinę Popradu. Robiąc zdjęcia doszliśmy nawet do wniosku, że miejsce to stało się pod pewnymi względami ciekawsze niż ruiny zamku w Muszynie.
Przedsięwzięcie pochłonęło około 2,5 miliona złotych i nie obyło się bez pewnych problemów. Ale co dalej? Poprzedni wójt Rytra Władysław Wnętrzak wspominał o utworzeniu ekspozycji w samej baszcie i umożliwieniu wejścia na sam szczyt baszty. W planach jest też odtworzenie starej bramy wjazdowej.
Zobacz też: Rytro: zamek zafundował niespodzianki. Co z odbudową baszty?
Tyle, że na te cuda trzeba jeszcze zaczekać. W tym roku gmina Rytro dopiero uzyskała płynność finansową i nie ma żadnej szansy, by ktokolwiek pokusił się o inwestowania teraz jakichkolwiek pieniędzy w dalsze prace na zamku. Ale nie oznacza to, że gmina zupełnie zapomina o tym miejscu. Wręcz przeciwnie. – Mamy zaplanowaną tutaj na 17 sierpnia bardzo ciekawą imprezę – jarmark średniowieczny, na którym będą rycerze, stoiska ze skarbami i wiele innych atrakcji. W tym roku będzie może trochę skromnie, ale to pierwsza taka impreza w naszej gminie – zapowiada wójt Rytra Jan Kotarba.
A my przy okazji przypominamy, że z basztą wiąże się legenda, która mówi, że zakopane są tu skarby, część źródeł mówi o garncach ze złotem, których strzeże „pies w postaci koguta”. Jeszcze inna historia towarzyszy zamkowi w lubianej przez dzieci książce Marii Kownackiej „Rogaś z Doliny Roztoki”. Zjawa rycerza, który się tu pojawia odstrasza od zamku tytułowego Rogasia.
Ale najpiękniejsza jest chyba legenda o tym, jak Krzyżacy pojmali syna właściciela tutejszych ziem Bojomira - Jaśka. Bojomirowi po stracie dziecka towarzyszył na zamku jedynie oswojony niedźwiadek Bartek, ulubieniec chłopca. Mijały lata, Bojomir nie potrafił się otrząsnąć ze straty. Mścił się okrutnie na wszystkich pojmanych wrogach. Nikt go nie potrafił nakłonić do zmiany postępowania. Aż tu którejś nocy do zamku trafili kolejni ranni jeńcy. Jeden z nich był bliski śmierci i wymagał natychmiastowej pomocy. Było to w Boże Narodzenie i służącym udało się przekonać Bojomira, by zgodził się pomóc młodzieńcowi.
Zobacz też: Rytro: nie ma parkingu, nie ma jak odśnieżać a piesi sarkają. Co dalej?
Chłopak trafił przed oblicze rycerza i stała się rzecz nadzwyczajna – wspomniany niedźwiedź zaczął się do niego radośnie łasić. Młodzieniec zdołał jedynie wyszeptać: Bartek i stracił przytomność. Wtedy doskoczył do niego Bojmir i z miejsca zobaczył na jego szyi złoty krzyżyk. Krzyżyk, który kiedyś podarował swojemu synowi. I tak oto się stało, że syn wrócił do ojca w tę wyjątkową noc a Bojomir na pamiątkę tego wydarzenia nazwał okolice Rytrem od niemieckiego słowa ritter, bo Jaśko wrócił do domu jako rycerz właśnie.
Gwarantujemy wam, że każda z tych historii opowiedziana dzieciom właśnie na zamku sprawi, że poczują, że trafiły w magiczne miejsce.
ES [email protected] Fot.: ES