Sądeczanie alarmują: Lisi gang opanowuje miasto!
- Pomóżcie nam coś z tym zrobić. Straż Miejska już nam wyjaśniła, że strzelać do lisów nawet nabojami usypiającymi w zabudowie nie wolno. Przez pewien czas ustawiano pułapki, ale okazało się, że lądują w nich koty – zaalarmowała naszą redakcję mieszkanka Gorzkowa.
Zobacz też: Kogo ściga Straż Miejska: lisa, wiewiórkę, papugę a nawet żółwia
- Lisy chodzą sobie po całym osiedlu nawet parami. Można je spotkać już nie tylko nocą, ale i za dnia – zaznacza kobieta.
Dlaczego mieszkańcom zaczynają przeszkadzać ci goście? Bo już nie raz dochodziło do starć między nimi a zwierzętami domowymi. A przecież wszyscy wiemy, że lisy, to zwierzęta, które częściej niż inne chorują na wściekliznę. - A szczepionek przecież nikt w mieście nie rozkłada - podkreślają gorzkowianie.
W poszukiwaniu jedzenia lisy notorycznie przewracają kosze na śmieci. Potrafią rozwłóczyć resztki po całej okolicy.
Komendant Straży Miejskiej przyznaje, że problem rzeczywiście jest. Sam widział niedawno jak na ulicy Węgierskiej, w środku dnia, dosłownie 50 metrów za człowiekiem, paradował środkiem chodnika lis. Co się dzieje? Górski tłumaczy to krótko. Zajęcy i kuropatw w lasach coraz mniej, lisy coraz zdrowsze i liczniejsze, bo systematycznie szczepione, naturalnych wrogów nie mają a w mieście czeka na nie prawdziwy szwedzki bufet.
Zobacz też: Chcą zabijać lisy w Korzennej
– Dlaczego w klatkach często są koty zamiast lisów? Bo dokarmiamy koty a lisy chętnie z tego korzystają i zjadają jedzenie wystawione dla kotów. W mieście jest też dużo ptaków. Lis wroną nie pogardzi, a taką, która jest zajęta wyjadaniem śmieci łatwiej złapać niż w naturalnym środowisku – komentuje Górski.
Dodatkowo serwujemy lisom prawdziwe rarytasy: gołębie w przydomowych gołębnikach i kury trzymane na działkach lub przy jednorodzinnych domach.
Zdarza się też, że ludzie lisy dokarmiają celowo. Co robić? Karmę dla kotów stawiać w miejscu niedostępnym lisom a kosze na odpady szczelnie zamykać. Komendant zastrzega, że mimo że lisy stają się powoli „mieszczanami”, to jeśli chodzi o swoje bezpieczeństwo nadal wykorzystują swoje dzikie atuty i łatwo się podjeść nie dadzą. Ale jak kot wpadnie zamiast nich do klatki, to i dobrze, bo koci rejwach spłoszy lisa.
Zobacz też: Lis chory na wściekliznę w Bereście
I choć strzelać do lisów rzeczywiście nie wolno, to wszystko zmienia się w sytuacji, gdy list jest ranny, albo jego stan świadczy o tym, że może chorować na wściekliznę. Wtedy wraz ze strażnikami miejskimi wkracza do akcji inspekcja weterynaryjna i jeśli „rudej kity” nie da się odłowić standardowymi narzędziami, czyli pętlą, to jest usypiany pociskami i zabierany na szczegółowe badanie.
Przy okazji trzeba uspokoić mieszkańców, że na razie wśród „sądeckich” lisów wścieklizny nie odnotowano.
ES [email protected] Fot.: Krzysztof Stachura / archiwum sadeczanin.info sxc.hu