Sezon turystyczny w sądeckim skansenie otwarty. Zioła dobre na miłość [ZDJĘCIA]

Czytaj także: Obraz Dnia: tutaj można naładować „akumulatory”. Czas płynie inaczej

„Miłość ludowa, czyli… serduszko ci godom” – takie hasło przyświecało dzisiejszej, plenerowej imprezie, w którą wpisały się występy ludowe i pokazy tradycyjnego rzemiosła, a także degustacja miejscowych specjałów. Atrakcje te przyciągnęły do sądeckiego skansenu mnóstwo mieszkańców. Nie tylko nowosądeczan, ale także turystów, którzy w naszym regionie postanowili spędzić długi majowy weekend.

- Przestrzeń fantastyczna. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem – powiedziała Sądeczaninowi Agnieszka Wnęk, która przyjechała do Nowego Sącza z Krakowa. – Chcieliśmy pokazać dzieciom, jak dawniej żyli nasi przodkowie. Bez elektryczności, bieżącej wody, bez tej całej elektroniki, telewizorów, komputerów, telefonów komórkowych. Bez ogrzewania, dosłownie z „krową w pokoju”. Żyli bez tych wszystkich wygód i musieli sobie radzić

- Super miejsce – dodaje Szymon Wnęk. - To taka dawna stara wieś. Tutaj można zobaczyć to, o czym uczymy się na lekcjach historii.

W skansenie można było dzisiaj zobaczyć „Weselne perypetie” w wykonaniu zespołu Dolina Popradu z Piwnicznej Zdroju oraz posłuchać koncertu pieśni miłosnych. Można było też dowidzieć się, jak przyrządzić rosół wyjątkowy, trafiający prosto do serca wybranki czy wybranka, a także spróbować szczęścia w loterii upominków „Losy miłości”.

Nie był to jednak koniec atrakcji, które czekały dzisiaj w sądeckim skansenie na odwiedzających. W programie były także: „Muzyka zalotów” – prezentacja instrumentów ludowych, „Warsztaty uścisków” – pokaz pucenia oscypków, „Robótki miłości” – pokaz dekorowania różdżki weselnej i bukietów drużbów, „Ziółka na kochanie” – prelekcja o ziołach i środkach pobudzających uczucia.

Niezawodne specyfiki na miłość prezentowała Małgorzata Polańska-Kubiak z gminy Piwniczna Zdrój. O nich może opowiadać godzinami.

- Bezkonkurencyjny był i jest lubczyk – mówi Małgorzata Polańska-Kubiak. – Dzisiejsze spotkanie jest nieco za wcześnie. Lubczyk jeszcze nie rośnie, ale jeśli chodzi o to zioło, efekt gwarantowany - zapewniała

Sądeczaninowi zdradziła także jak samemu zadbać o pyszną herbatkę na podniesienie odporności organizmu.

- Potrzebne są nam kwiaty…forsycji – opowiada nasza rozmówczyni. – Forsycja posiada bardzo dużą zawartość witaminy C oraz rutyny. Zamiast łykać pastylki można przygotować sobie surowiec do parzenia takiej herbaty. Trzeba zerwać kwiaty forsycji i je wysuszyć w suchym, przewiewnym miejscu. Potem z suszu robi się herbatę. Drugi sposób jest bardziej pracochłonny. Zebrane kwiaty się kisi. Ugniatamy je w szklanym słoiczku – tłumaczy Małgorzata Polańska-Kubiak. - Pełny słoiczek zamykamy szczelnie, kładziemy na parapet na oknie, w takim miejscu, by było dużo słońca. Po kilku dniach kwiaty powinny zmienić kolor. Wówczas je wyciągamy i suszymy w przewiewnym, suchym miejscu. Potem zalewamy kwiaty wrzątkiem.

Małgorzata Polańska-Kubiak polecała też kiszony kwiat pospolitego bzu (lilaka). Herbata jest niezawodna dla osób, którym niedomaga wątroba. Ma kolor karmelowy.

Jeśli ktoś chciał mógł również posłuchać pogadanki o kanonach piękna w społeczności wiejskiej „Tako mi się podobo co syrokie krzyze mo….”. Można też było zobaczyć co nosiły modne panny? Oznaczało to prezentację ubiorów wiejskich z XIX/XX w.

Gwarno było również w Miasteczku Galicyjskim. Tam też na odwiedzających czekały pokazy rzemiosła i ginących zawodów. Podczas pokazów można było dowiedzieć się czym zajmuje się snycerz, szewc i drukarz. W tej miasteczkowej przestrzeni odbywało się też malowanie na szkle oraz warsztaty wyplatania filcowych wianków. Imprezie, jak zawsze towarzyszył kiermasz rękodzieła artystycznego.

[email protected], fot. IM.