Ślisko, niebezpiecznie, ludzie wzywają policję. Niech zarząd KSS Klęczany łapie za miotły!
Gdy podobne skargi trafiły do redakcji portalu Sądeczanin w 2015 roku (pisaliśmy o nich w publikacji Klęczany: Samochody z kopalni brudzą i niszczą drogę prezes KSS „Klęczany” Artur Pietrzak twardo ripostował: - (…) zapewniam, że myjka jest u nas w stałym użyciu. Droga jest myta gruntownie przynajmniej raz dziennie.
Ale ówczesny sołtys z Klęczan Stanisław Kantor nie owijał w bawełnę. - To nic nowego! Ta wojna trwa już od wielu, wielu lat. Co się wojnę nagłośni, to się wojna kończy i rzeczywiście auta myją. Co temat przycichnie zaczyna się wszystko od nowa. Oni tam rzeczywiście mają myjki i to ze trzy: stacjonarne i przenośne. Tyle, że jedni ich używają, inni nie. A jak to wygląda na co dzień? Niech pani sobie stanie przy wjeździe na kopalnię jak popada i już nie będzie miała pani żadnych wątpliwości.
Zobacz też: Chełmiec: lekcje na nartach finansowane przez gminę? Tylko dla wybranych
Potem, już w 2020 roku (i kilku naszych kolejnych interwencjach) radni usłyszeliśmy, że władze gminy od pomysłu budowy myjki odstąpiły tłumacząc się tym, że już niebawem kolej będzie przebudowywać tory w gminie Chełmiec i tym samym transport surowca z kopalni będzie przekierowany właśnie tutaj. Szczegóły w publikacji Błoto z kopalni w Klęczanach nie zniknie z powiatówki, bo kolej buduje tory...
Miejscowi tłumaczeń nie przyjmowali i postanowili zwrócić się o pomoc do właściciela zanieczyszczanej drogi, czyli Powiatowego Zarządu Dróg. Bo błoto z kopalni stanowi realne zagrożenie dla wszystkich, którzy tędy przejeżdżają.
Co na to władze PZD? Odpowiedź znajdziecie na następnej stronie.